Fizjologja małżeństwa/Rozmyślanie XIX
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Fizjologja małżeństwa |
Wydawca | Biblioteka Boya |
Data wyd. | 1931 |
Druk | Zakłady Wydawnicze M. Arct S. A. |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Tadeusz Boy-Żeleński |
Tytuł orygin. | Physiologie du mariage |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Przedstawiamy waszym rozmyślaniom maksymy zawarte w tym rozdziale.
Należałoby zwątpić o rodzaju ludzkim, gdyby te spostrzeżenia powstały dopiero w roku 1830; ale określają one w sposób tak ścisły stosunki i sprzeczności, istniejące pomiędzy tobą, żoną a kochankiem; rzucają tak jasne światło na twą strategję i ukazują siły nieprzyjaciela tak wiernie, że Mistrz okaże tu zupełne wyrzeczenie się autorskiej miłości własnej; a gdyby przypadkiem znalazła się między niemi bodaj jedna myśl nowa, połóżcie ją na konto djabła, który podszepnął napisanie tej książki.
Mówić o miłości, znaczy oddawać się.
U kochanka, najpospolitsza żądza objawia się zawsze jako wybuch wzniosłego uwielbienia.
Kochanek posiada wszystkie zalety i wady, których brak mężowi.
Wszystkie mizdrzenia kobiece znajdą zawsze uznanie w oczach kochanka; gdzie mąż wzrusza ramionami, kochanek tonie w zachwycie.
Kochanek samem zachowaniem się zdradza stopień do którego doszedł z zamężną kobietą.
Kobieta nie zawsze wie czemu kocha. U mężczyzny rzadką jest rzeczą, aby nie miał jakiegoś interesu w miłości. Mąż powinien zawsze znaleźć tę kryjomą sprężynę, gdyż stanie się dlań ona dźwignią Archimedesa.
Rozumny mąż nigdy otwarcie nie zdradza podejrzenia, iż żona ma kochanka.
Kochanek ulega wszystkim kaprysom kobiety; ponieważ zaś nic nie szpeci mężczyzny w objęciach kochanki, może dla ujęcia jej użyć środków, które dla męża są odpychające.
Kochanek uczy kobietę wszystkiego co mąż przed nią ukrywał.
Wszystkie wzruszenia, jakie kobieta przynosi kochankowi, wracają do niej w drodze wymiany, i to o wiele silniejsze; wzbogacone zarówno tem co dały, jak i tem co otrzymały z powrotem. To obrót handlowy, kończący się nieuniknionem bankructwem męża.
U kochanka, kobieta stoi zawsze na pierwszem miejscu, przed nim samym; u męża przeciwnie.
Kochanek stara się być zawsze ujmującym. W chęci tej tkwi ziarnko przesady, od której blizko do śmieszności; mąż powinien umieć to wyzyskać.
Gdy dopuszczono się gdzieś zbrodni, wówczas sędzia śledczy wie (z wyjątkiem gdy chodzi o zbiegłego galernika, który popełni mord w kaźni), że niema więcej niż pięć osób, któreby można posądzać. Z tego założenia wychodzi, aby nakreślić plan działania. Mąż powinien rozumować, jak ten sędzia: niema w towarzystwie ani trzech podejrzanych, gdy chodzi o wyszukanie kochanka żony.
Kochanek ma zawsze słuszność.
Kochanek kobiety zamężnej zbliża się i mówi w te słowa: „Droga pani, pani potrzebuje spokoju. Winna pani świecić przykładem dzieciom. Przysięgła pani dać szczęście mężowi, który, pominąwszy niektóre usterki (a ja mam ich więcej od niego), zasługuje na twój szacunek. Otóż trzeba, abyś poświęciła dla mnie rodzinę, życie, ponieważ zauważyłem że pani ma zgrabną nóżkę. Niech się pani nie odważy na najlżejsze szemranie: każde słowo żalu będzie obrazą, którą pomszczę zapomocą kar surowszych, niż te, któremi prawo ściga wiarołomne żony. Za cenę tych poświęceń, przynoszę pani tyleż zgryzot co radości”. I, rzecz nie do wiary, kochanek tryumfuje!... Forma, jaką daje przemówieniu, okupuje wszystko. Mówi zawsze tylko jedno: „Kocham panią“. Kochanek jest heroldem, który głosi piękność, wdzięk, rozum kobiety. A cóż głosi mąż?
Razem wziąwszy, miłość, jaką wzbudza lub jaką sama odczuwa mężatka, jest uczuciem najmniej zaszczytnem w świecie: u niej próżność, u kochanka egoizm. Kochanek zamężnej kobiety zaciąga względem niej zbyt wielkie zobowiązania, aby się znalazło trzech ludzi w ciągu stulecia, którzyby raczyli ich dopełnić; winienby poświęcić kochance całe życie, a zawsze ją prędzej czy później rzuca: oboje wiedzą o tem, i, odkąd tylko istnieją społeczeństwa, ona była zawsze równie wspaniałomyślna jak on niewdzięczny. Wielka namiętność budzi niekiedy współczucie sędziów, którzy ją muszą potępić; ale gdzież spotkacie te prawdziwe i trwałe namiętności? Jakiejż siły trzeba mężowi aby skutecznie walczyć z człowiekiem, którego urok każe kobiecie poddać się takim nieszczęściom!
Sądzimy, iż, naogół, mąż umiejący dobrze używać przedstawionych już przez nas środków obrony, może doprowadzić żonę do dwudziestego siódmego roku, oczywiście nie tak aby nawet w myśli nie uczyniła wyboru, ale tak aby nie posunęła się do ostateczności. Tu i ówdzie można spotkać mężczyzn, którzy, obdarzeni genjuszem małżeńskim, potrafili zachować żonę z duszą i ciałem wyłącznie dla siebie aż do trzydziestego lub trzydziestego piątego roku; ale te wyjątki wzbudzają pewne zgorszenie i zgrozę. Fenomen ten zdarza się tylko na prowincji, gdzie życie jest przejrzyste a domy mają szklane ściany, tak że mąż zbrojny jest olbrzymią władzą. Ta cudowna pomoc, którą w tych warunkach znajduje mąż w ludziach i okolicznościach, odpada z musu w mieście liczącem więcej niż dwakroć pięćdziesiąt tysięcy mieszkańców.
Byłoby zatem rzeczą prawie że udowodnioną, iż okres lat trzydziestu jest granicą wieku cnoty. W tym krytycznym momencie kobieta staje się tak trudną do ustrzeżenia, że, aby móc ją na zawsze uwięzić w raju małżeńskim, trzeba przejść do ostatnich środków obrony jakie nam pozostają, a które odsłoni nam Studjum o policji, Sztuka wracania do domu i Perypetje.