>>> Dane tekstu >>>
Autor Ludwik Kondratowicz
Tytuł Folwark Stara Niwa
Pochodzenie Poezye Ludwika Kondratowicza/Tom III
Wydawca Wydawnictwo Karola Miarki
Data wyd. 1908
Miejsce wyd. Mikołów-Warszawa
Źródło skany na commons
Indeks stron
FOLWARK STARA NIWA.
(UŁAMEK).

I.

Jeśpan Mieczysław Miodowicz był to podobno ekonom,
Mówią przecież, że sumkę miał na folwarku zastawną;
Szlachcic ab avis, atavis, a może zresztą i dziedzic
(Szczury zgryzły w papierach tytuł dziedzictwa onego),
Hulał z początku, jak piszą, i w Pana Boga nie wierzył,
Ale jak się ożenił, przyszedł mu rozum do głowy.
Pleban sąsiedniej wioseczki często go doma nawiedzał,
Żona uszu natarła!... szlachcic więc w Boga uwierzył,
Kilka kapliczek zbudował i włość przyuczył do wiary,
Syna dzielnie wychował, choć sam miękkiego był serca.
Reszty odgadnąć niełatwo: bo w dokumentach zbutwiałych
Szczury jedno wygryzły, w drugiem pobledniał atrament.
Musiał umierać spokojnie, paląc z glinianej fajeczki,
Albo mówiąc Różaniec, Amen ostatnie domówił.
Wiedzieć nie sposób — tem bardziej, że dokumenta dawniejsze
Ledwie mówią nawiasem, że był Mieczysław Miodowicz.

II.

Lecz syn jego — toż był syn!
Tam, co słowo, wielki czyn.
Sąsiad włość mu wziął przemocą,
On mu krzyknął: Tyś tu poco?
Dość z mych włości ciągnąć zysk!
I nie myśląc, palnął w pysk.
Sąsiad oddał cudzą rzecz
I do domu odszedł precz.
Drugi sąsiad, niby pan,
I dziedzicem jeszcze zwań,
Sam przyjechał w letniej porze
Do folwarku na jeziorze
I do Miodowicza rzekł:
— Widzę, żeś ty tęgi człek,
Więc te włości trzymaj sam,
Ja-ć dokument na to dam.
— Dasz dokument, czy nie dasz,
Włość jest nasza, folwark nasz;
Gdy nie wierzysz, to idź prawem
Z Miodowiczem Bolesławem;
Ale w sądzie znają rzecz,
Od cudzego ruszaj precz!
Żeś tu do mnie przyszedł wprzód,
Masz talara za twój trud!
Gość talara chętnie wziął,
Opuściwszy uszy w dół,
I dziedziczne uznał prawa
Miodowicza Bolesława,
I na pozór niby zmilkł;
Ale odtąd już jak wilk,
Choć barani włożył płaszcz,
Lecz żarłoczną rozwarł paszcz.
— Ruszaj wilku, ruszaj w las.
Zabić wilka zawsze czas! —
Pan Miodowicz tak powiada.

A drugiego miał sąsiada,
Co z nim wieczny toczył spór
O przyległą wieś i bór.
Sąsiad przeczył, — przecz, nie przecz,
Niech rozsądzi sprawę miecz.
Zebrał tedy szlachty dość,
Zebrał całą swoją włość,
I sąsiada ścisnął w okół,
Pogruchotał mu częstokół;
A przez bramę i przez łom
Wpadł zajazdem w jego dom,
A po bramie rąbnął tak,
Że aż dotąd został znak.
Sąsiad w prośby, żona w płacz, —
Zmiękczył serce dzielny gracz,
Bo już takiej był natury,
Że choć czasem zły, ponury,
Lecz na widok ludzkich trosk
Mięknął stary gdyby wosk;
Więc wypuścił z ręki łów
I do domu wrócił zdrów.
Jużby doma siedział snadź,
Lecz mu wkrótce dano znać,
Że tam z jego łąk korzysta
Jakiś Niemiec kolonista,
Że się wdziera aż do kniej, —
Więc na Niemca hejże, hej!
Spędził Niemca gdzie pieprz rósł,
I graniczne kopce wzniósł.
Był to dziedzic wielkich cnót,
Na sąsiada ciężki młot,
I swoimi rządził srogo,
Nie miał względu na nikogo,
Bronił biednych z całych sił,
Sprawiedliwość świętą czcił;
Więc gdy przyszedł śmierci kres,
Lud niemało wylał łez.

III.

Po jego śmierci folwark, Stara Niwa,
Miodem i mlekiem obficie opływa;
Pan Bóg mu przysłał urodzajne lata,
Bogaty kmiotek i niwa bogata.
I szłoby dobrze przy poczciwej pracy,
Ale już byli dziedzice nie tacy.
Syn Bolesława, dobra sobie dusza,
Tropi zające i kufle wysusza;
A jejmość, baba, jak to mówią, kuta,
Sama dla włości urządza statuta;
A że się chętka do nowości budzi,
Wzięła na służbę zagranicznych ludzi.
Żal było patrzeć, co się działo z domem:
Niemiec był skarbnym, Niemiec ekonomem;
Gdy jeden patrzy, co na groszu zyska,
Drugi niewinne poddane uciska.
Porosły chwasty w polu nieoranem,
A biedny kmiotek okrył się łachmanem;
Dworskie budynki spustoszały marnie,
A Niemiec złoto do kieszeni garnie.
Wkońcu jegomość położył się w grobie,
Jejmość, skąd przyszła, pojechała sobie;
I począł czynić nowy ład we dworze
Młodziuchny panicz, co mieszkał w klasztorze.
At sobie człowiek! nie wymyślił prochu,
I zły, i dobry — wszystkiego po trochu;
Stan włości zdziałał niby to szczęśliwszy,
Umarł, dwóch młodych synów zostawiwszy.
Oto i wszystko — folwark Stara Niwa
Jeszcze w dostatki i spokój opływa...
............
1858. Wilno.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Ludwik Kondratowicz.