[27]GŁOS Z ZIEMI ŁEZ.
Nie było tu słońca, nie było.
Nie było go komu rozpalić —
Nad ziemi zastygłej tą bryłą
Hej, słońca jasnego nie było —
Nie było się komu pożalić.
Gdzieś bywał ty gościu stooki
Przez wieki niedoli, cierpienia,
Czyś zagasł, lub skrył się w obłoki?
A ziemię zaległy wskroś mroki,
Nie widać złotego promienia.
Nie było tu komu zaśpiewać
Tej pieśni, co pieśnią potężną,
Nie było serc komu rozgrzewać,
A w dusze otuchy dolewać,
Rozbudzić brać moją siermiężną.
Nie było tu komu zaorać
Ugorów. Gdzież byli oracze?
Chwast sieli, miast niwy te orać,
Nikt z nędzą się nie chciał uporać.
Hej smutno... i serce me płacze.
Czy szczęście tu kiedy zawita,
Do serc tych, tu, po pod te strzechy?
Choć ziemia mgłą łez jest pokryta,
Lecz gnuśność dusz starych przeżyta,
I zmyte przeszłości już grzechy.
O niwy zroszone krwią, potem,
O jakże ja ulżę wam losu
[28]
Mych braci los leży pod płotem,
Zmieszany ze łzami i błotem.
O jak was uwolnić od ciosu?
Ja pragnę z tej ziemi wyrazu
Wyczytać potrzeby, pragnienia.
Niech czeka ze trwogą natchnienia,
Ja od niej wciąż czekam rozkazu,
By w przepaść się rzucić odrazu
I zmienić warunki istnienia.
Lecz próżno czekałem i czekam, —
Ty martwa, ty chłodna, ty głucha.
Nie słychać wyroczni dla ducha —
W wyraje się tylko zawlekam,
Z bezczynnych dni mrowiem uciekam,
W nieznane odgłosy dla ucha.
Z mych powiek gorąca łza spływa,
Z mych piersi żar bucha pragnienia,
Lecz nic się w mych oczach nie zmienia.
Boleści miecz serce rozrywa.
Hej! na cóż mej duszy porywy
Roznoszę i rzucam na drogę?
I cóż mi, że jestem szczęśliwy?
Dla wszystkich mój duch szczęścia chciwy,
A wszystkich obdzielić nie mogę.
Nie zginą porywy mej duszy,
Popełzną po drogach jak węże,
Przeszkody wszelakie zwyciężę,
I pragnień nic moich nie skruszy.