Garstka piasku (1863)



GARSTKA PIASKU.

LEGENDA.

«Beati qui nunc fletis quia ridebitis.»
S. Lucae VI, 21.





PAMIĄTCE

KONSTANTEGO POMIANA LINOWSKIEGO

PUŁKOWNIKA,

który — r. 1807 w ojczyznie urodzony — od 1830 za nią i dla niej żył — a w roku 1858 w Paryżu umarł.




GARSTKA PIASKU.
LEGENDA.




I.

Kiedy byłem smutny, a zdawało mi się że smutek mój do mnie nie należy, poszedłem za miasto wielkie, między czarne cyprysy, na smętarz:

II.

I powiedziałem sobie — «oto pójdę nad brzeg najświeższego grobu, ale się nie zapytam kto ma owdzie spocząć, ażeby mój smutek nie był dla nikogo z tych, których pocieszają albo płaczą: tylko aby był smutkiem człowieka dla człowieka. —

III.

Więc myśląc to, znalazłem się u brzegu jamy głębokiej, a osiwiały grabarz wyrzucał z niej piasek ku drugiemu, który stał wyżej, równie ze mną. — Przez cyprysów kilku gałęzie czarne, widać było słońce zachodzące i wieże miasta dalekiego widać było na krańcu niebios.

IV.
Tedy rozmyślając rzeczy znikome, nie chciałem się pytać o nic onych robotników śmierci, ale pochyliwszy się, zmówiłem pacierz i wziąwszy garść piasku rzekłem sobie: «oto zasypię nią pierwszy smutny list, który mi do bliźniego przyjdzie pisać.» —
V.

A kiedy powróciłem w progi moje, było jakoby na godzinę jedną przed północą, więc wrzuciłem ów piasek w kielich szklanny zegaru piaskowego który stał był pusty przy zapalonej lampie mojej, i siadłem spocząć.

VI.

I oto, skoro zegar ów rozmierzać począł potok biegnących chwil upadkiem piasku, usłyszałem jakoby wyrazów szepty a te rzymskim zdawały mi się brzmieć językiem: «Sit — tibi — terra — levis.»

VII.

I mówił on piasek szepty swemi: «Oto tysiąc osiemset dwadzieścia lat jak kopano tu grób dla popiołów wygnańca, a ten był przywódcą legionu rzymskiego w ojczyznie swojej.» —

VIII.

I oparł się był woli tego, który mówił w rozgniewaniu swojem: «Radbym aby cały rzymski lud miał jedną głowę, którąbym podłożył pod ostrze miecza[1]

IX.

Więc, policzywszy lata sprawdziłem iż mowa jest o Cajusie Calliguli i słuchałem co piasek mówił. Ten zaś szeptał wciąż upadkiem pyłów i głosił:

X.
« — Wygnaniec ów rzymski pierwszych lat samotności swej w Gallji zachodził do Lutecyi miasta, które dziś zwie się Paryż i stawając w porcie, patrzyć lubił na płótna żagli, ażali trójkątny latyński żagiel nie zawinie od śródziemnego morza?» —
XI.

«A następnych lat zbudował sobie dom, senatorskiemu rzymskiemu domowi podobny i siadując u wnijścia z głową jak niewolnik ogoloną, Fedona czytywał, albo jałmużny dając, wskazywał ku południowemu słońcu ręką prawą jak ten, co rozkazy gdy wydaje, przypomina sobie iż niewolnikiem jest — albo jak ten co nie wie która rzecz byłaby sprawiedliwszą: przekląć czy błogosławić.» —

XII.

«I bywało, że z ręką tak w powietrza próżni ku Rzymowi wielkiemu wyciągniętą, widywano go jako posąg u wnijścia domu — a przechodzący tułacz albo ubogi Druid brał z onej ręki upadającą jałmużnę.» —

XIII.

«Ale następnych lat jeszcze, kiedy tablic swych marmurowych ustąpiła historya nikczemności, zaniemówił był wcale ów wygnaniec rzymski i zawołał raz tylko: «podli!» a truciznę wypiwszy zostawił czarę roztrąconą, drzwi rozwarte i dom pełen wielkiego nieporządku.»

XIV.

«Owoż — tysiąc osiemset i dwadzieścia lat temu — mówił piasek — pochowano tu popiół wygnańca tego i wedle rzymskiego obyczaju aby żadna pamiątka nie osmucała ludzi żywych, położono w grób co tylko miał za życia. I czegokolwiek dotknął się był za życia włożono w grób.»

XV.
«Włożono tam i rozbitą nawet czarę, z której truciznę wypił, i kawalerski pierścień rzymski, i rękopisma które czytywał kiedykolwiek, tak aby żadnego wspomnienia cień nie upadł na czyjekolwiek czoło. — A płaczek szlochy bardzo wielkie, a przeklinaniom podobne utyskiwania i lamenty do końca pogrzebnej uczty trwały.»
XVI.

«Ale nie położono tam napisu, któryby zmarłego żywot przypomniał, ani rodzinnego herbu nie położono na tym grobie, aby przeto konsul jaki rzymski nie potknął się ówdzie kiedykolwiek, albo się ród szlachetny nie powstydził.» —
I domawiając te słowa poszept piasku ostatnią kruszyną swą z wypróżnionego u góry kielicha zegaru piaskowego opadł, a zdawało mi się jakobym słyszał jeszcze, owe wstępne słowa w języku rzymskim: sit — tibi — terra — levis. —




I.

Cóż tedy uczynię z piasku tego garścią? pomyśliłem i na cóż ziemi ją odjąłem! Ażali lepiej jest nie stąpać po ziemi tej, ażeby się boleści nie wzmagały na śladach naszych? — Mogęż wilgotny list rozpaczliwą nicością tą zasypać? Albo mamże garścią tą na wiatr rzucić aby świegocące ptaszki w pielgrzymim ich poście oszukała — mówiąc «oto chleb dawam» a będąc ironią opatrzności!

II.

Oto może lepiej w kościoła progach posypię taką ziemię, aby zwiana była obowiem dziewic świętych, które od gołębic bywają czystsze — a kościelny stróż wraz mię nauczy iż nieprzyzwoitą rzecz zrobiłem. — Zaiste smutny jest ten świat aż do śmierci!

III.
I takowe rzeczy rozmyślając przewróciłem piaskowy zegar na godzinę pierwszą po północy, który, skoro rozmierzać począł potok biegnących chwil upadkiem piasku, usłyszałem znowu jakoby szmer i jakoby wyrazów znanego mi języka, szepty ciche a te zdawały mi się mówić. — «Pax vobiscum — pokój, pokój — niechaj zamieszka z wami. —
IV.

I mówił on piasek szepty swemi: — «Nie dziwuj się. — Zbawiciel palcem swym na piasku pisał, a tobie jest przykro że mogę opowiadać rzeczy zakryte. — Azali z litery nie czytujesz słów przed tysiącem lat skreślonych, o które tysiące lało krew.»

V.

«Jestżeś dziś urodzony który, jeszcze nie wie przez co człowiek się różni od zwierzęcia, a pamięta czem do aniołów był podobnym i uśmiecha się matce, nic nie mówiąc — i piękny jest w nieświadomości swojej, ale nie można zostawić go samego.»

VI.

« — Wiedz, że to przez tradycyę wyróżniony jest majestat człowieka od zwierząt polnych, a ten co od sumienia historyi się oderwał, dziczeje na wyspie oddalonej i powoli w zwierzę zamienia się.

VII.

«I ci co nie podzielili boleści, ani żalu, ani weszli kiedykolwiek w testamenta żywotów przeszłych, wyklinają się sami na pokolenia nowe od zwycięzkiej prawdy oddalone.» —

VIII.

«Tak iż bywa, że na nowo proroków i na nowo apostołów posełać im trzeba na noże ich, ażeby powrócili w dawny prąd.»

IX.

«Oto lepiej smutku sprawiedliwego nie chroń się, ani myśl, że boleść sprawiedliwa obrazi cię. Oto wiedz iż wziąłeś mię z nowego grobu gdzie spoczął wygnaniec chrześciański.»

X.
«A ten cierpiał lat wiele za ojczyznę i jako obywatel: że bezczynny — i jak rycerz: iż zmieniony był pancerz jego na pokutniczy jakiś strój — i jak pan: że od włości oddalony — i jak ojciec, i jak brat, i jak wszelki człowiek społeczny.
XI.

«Ale właśnie dla tego trwał przy onej horągwi niewidzialnej która jest sumieniem dziejów — i dani mu byli brat za brata, siostra za siostrę, kiedy piękniał od długich bolów cichych, a oblicze jego zachodziło w apostolskiej pogody postać.»

XII.

«Tedy nie pozostawił on dwuznacznego wspomnienia, któreby drugich oszukało, bo był rycerz. Ani umarł nie połączywszy rąk, które mogła waśń rozerwać iż był synem POKOJU.»

XIV.

«Oto raczej między umarłemi nie szukaj go, ale tym co są żywi powiedz prawdę, a grób jego będzie im jako słup graniczny onego to niewidzialnego miasta, którego charaktery ludzi strzegą.»

XIII.

«I to mówiąc dobiegał znów piasek godziny swojej a ja usłyszałem jeszcze poszept — Pax — vobiscum — pokój — pokój niechaj zamieszka z wami — Amen.»







  1. Słowa Cezara Cajusa Calliguli.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Cyprian Kamil Norwid.