2. Na ten przykład: masz dziecinę i wykąpać chcesz ją codnia: aby zagrzać wody krztynę, palić w piecu? Istna zbrodnia! Dość zapalić piecyk z gazem — wykąpiesz się z dzieckiem razem!
3. Żar od pieca bije w oczy, ledwo głowy nie zamroczy — — żużle lecą na podłogę, parzą w palce twą niebogę!
Abyś uszedł piekła w domu, kup w gazowni pokryjomu przed swą żonką — piecyk z gazem, a dom stanie się obrazem raju, szczęścia i pogody, dając ciepło — w lecie chłody!!
5. Czy babkę do kawy, czy toruński piernik, czy strucelkę z makiem, czyli zgoła sernik upiec chcesz na święto pod opieką własną (właśnie w dzień ostatni, gdy piekarnie gasną), wtedy poznasz wartość gazowego pieca!
On gosposi twarzyczkę radością oświeca, bo nie musi ciast chować przez tydzień w komorze, mogąc świeże wypiekać o dowolnej porze!
6. Znużona życiem, zmarszczona, zmięta lęka się suknia bliskiego święta... Lecz gdy spojrzała na płomień gazu, życiem młodości drgnęła odrazu, bo wie, że gaz ją stawi na nogi, wygładzi zmarszczki starej niebogi i, gdy żelazko po niej przejedzie, pośród modnisi stanie na przedzie!
7. Czemu młode pokolenie do kuchennych spraw się leni? Czemu byle Zosia woli nad łaciną się mozolić, zamiast pomóc w kuchni mamie, zwłaszcza, gdy jest wielkie pranie?
W tem niechęci zda się sedno, że obawia się niejedna węgli, sadzy, kopciu, brudu — szorowania statków, trudu — I ma słuszność! Lecz od dzisiaj chętnie zajrzy panna Krysia do kuchennych spraw resortu, po powrocie z łyżw lub kortu, bo... nie splami rąk, ni sukni, odkąd gazem palą w kuchni i naczynia lśnią, jak kaska oficerów gdzieś z obrazka!
8. Telefunken cudny, lub Philipsa trójka, czy kryształkowy cichutki aparat na nic się zdają w domowem ognisku, dopóki nie rozwiążesz najważniejszej z szarad, jakiemi życie szachuje człowieka: aby czas znaleźć na głośnika tony i dzień przedłużyć, co ptakiem ucieka, trzeba najprzód obmyśleć prezencik dla żony, a tym będzie kuchenka i piecyk gazowy, co zdejmie z rąk niewiasty kuchenne okowy; bo, co dawniej godziny kosztowało pracy, dziś na gazie się spełni ze szybkością racy, i domowe swe prace ukończywszy wcześniej, znajdzie żonka dość czasu na słuchanie pieśni!
9. Pewnik odwieczny i jak ludzkość stary, że niema w świecie najcięższej ofiary, jakiej dla dziecka nie poniosą matki! Zdrowie dzieciny — to domu dostatki i wszystkie skarby oddasz chętnie za nie! Zdrowie to najpierw cieplutkie mieszkanie, a potem pokarm stosownie podany: w każdym momencie na gazie zagrzany! O tem pamiętaj w swem sercu matczynem, a chlubić będziesz się dorodnym synem!
10. Wrócił kominek! Po długiem rozstaniu i po wszechwładnem pieca panowaniu znów przy gazowym siądziemy kominku i, pokłoniwszy się staremu winku, wspomnimy dawnych Polaków radości, bo nas kominek swem ciepłem ugości, rozmarzy cicho starodawną nutą, ze wspomnień dziadów i piosnek wysnutą...
11. „To pani bez służącej? — pyta się sąsiadka — „jak pani sobie radzi? — prawdziwa zagadka!“ „Ach! Droga pani Zosiu! Już mija rok blisko, „jak bez służby się pali domowe ognisko! „Co miesiąc miałam nową i droższą dziewczynę, „a każda do narzekań znalazła przyczynę! „Tej było za wysoko, a tamtej za nisko, „a wszystkie narzekały na złe palenisko — „Zna Pani pruskie kuchnie — szczyt ludzkiej głupoty! „Wyrzuciłam piec z kuchni i znikły kłopoty, „bo z piecem poszło dziewczę — i gotuję sama „na gazowym piecyku! I ot cała drama!“ „Więc Pani bez służącej? To jednak zagadka!“ „Zagadkę tę rozwiązać łatwo, jakby z płatka, „jeżeli jest gaz w domu — służka każdej pory, „oddany i usłużny, i bez „Kasy Chorych“!
12. „Czemu Pan się nie żeni? — pytają ciekawi — tyle oczu dziewczęcych w panieństwie się łzawi, a pan trwa tak niezłomnie na bezżennym szańcu?“ „Wybierz wreszcie dziewoję — o szczęścia wybrańcu!“ „A poco mam się żenić — rzecze Pan Ignacy? „Nie potrza mi posagu, auta, ni płacy! „Dziś losy na bezżennych są wielce łaskawe: „na gazie ugotuję rankiem świetną kawę, „wieczorem zaś herbatę — i tak bez zachodu „sam sobie jestem panem i nie cierpię głodu! „Gaz zastąpi mi świetnie domowe ognisko — „Więc do licha w okowach ma jęczeć chłopisko?
13. Gdy odejdą cię rozkosze, nie opuszczaj głowy jeszcze: pozostały z winem kosze i żołądka słodkie dreszcze! Smakiem gąski prosto z rożna kruchej, tłustej i rumianej, z szparagami na stół danej — umarłego zbudzić można! Rzecz aż nazbyt oczywista, że gęś piec trza hermetycznie, wtedy jędrna i soczysta na półmisku błyśnie ślicznie! z gazowego kiedy pieca wyjdzie pośród aromatów, słodkie wonie wkrąg roznieca najpiękniejszy z poematów!!