[68]
52. GOŁĄBKA.
— Gołąbeczko miła, kędy,
Zkąd, cię niosą szybkie pędy?
Dokąd zmierzasz skrzydłem swem
Nad obszarem wód i ziem
Napowietrzny prując szlak?
— Anakreon posłał mnie
Do młodzianka co się zwie
Batyllosem: piękny, miły;
Kocha go też z całej siły. —
Mnie Cytera za niedługi
Hymn poecie zaprzedała;
I odtąd też na usługi
Jam oddana jemu cała.
Ot i teraz, — widzisz tu?
Mały liścik niosę mu.
Gdy dostarczę, — przysiągł na to, —
Wolność ma być mi zapłatą.
Lecz choć pan mój mnie wyzwoli,
Ja zostanę w tej niewoli.
[69]
Cóż się wciąż uganiać mam
To po górach, po dolinie,
Albo w różnych drzew gęstwinie,
Aby żywność znaleźć tam?...
Dzisiaj słodki ja chleb dziobię
Na Anakreona dłoni;
A gdy mnie pragnienie skłoni,
Wprost do czary idę sobie
Której usta dotykały
Pańskie: napój mam wspaniały.
Gdy zaś sen nadchodzi, radam
SiąśdźSiąść na jego lirze... siadam. —
Dość! Już wszystko się wysnuło:
Wiesz, co chciałeś... Idź, człowiecze!
Przez cię stałam się gadułą,
I jak jaka sroka skrzeczę. —