Gość w dom Bóg w dom?...
Gość w dom Bóg w dom?
O przepraszam ale
To chyba jakiś żart tak naprawdę
To przecież Szanowny Pan
Jest tutaj cały czas
U siebie to Pańska chałupa
Od morza do Tatr i Pańskie oko
Tuczy tego polskiego konia, tego ducha
Pilnuje aby nie zamarło, aby nie zgasło
To płomienisko, to nasze domowe
Każdego dnia oddajesz nam siebie
Po kawałku i nic z Ciebie nie ubywa
Hojną dłoń masz i szczodrobliwie
Pozwalasz ze słów swoich czerpać
To, co każdemu wedle tego
Co potrzebuje
Gość w dom? Tu wszystko Twoje
Jak nigdzie tak tutaj każdy patrzy
Na lada drgnienie Twoich warg
I szept lada jaki staje się gromem
Witaj więc wędrowcze w domu swoim
Zrzuć umęczone wędrowaniem buty
Obmyj w Gople stopy twarz w wodzie przejrzyj
Gość w dom? Wolne żarty, toć gospodarz wraca
By udoju dojrzeć i plonów zebranych
A my tu wszyscy czekamy bardzo długo czekamy
Na Twój gest jedyny, Twoją twarz ku ziemi
Nachyloną do pocałowania.
Udziela się zgody na kopiowanie, dystrybucję i/lub modyfikację tego tekstu na warunkach licencji GNU Free Documentation License w wersji 1.2 lub nowszej, opublikowanej przez Free Software Foundation.
Kopia tekstu licencji umieszczona została pod hasłem GFDL. Dostepne jest również jej polskie tłumaczenie.