Hetmani/Kraków, 15 kwietnia 1906

<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Weyssenhoff
Tytuł Hetmani
Rozdział Kraków, 15 kwietnia 1906
Wydawca Wydawnictwo Polskie <R. Wegner>
Data wyd. 1930
Druk Concordia Sp. Akc.
Miejsce wyd. Poznań
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Kraków, 15 kwietnia 1906.

Teraz, kiedy Piast w niebezpieczeństwie, cały świat polski troszczy się o niego, lamentuje. Póki chodził wolny i działał, zaledwie zwracano na niego uwagę. Zdaje się, że aby stać się u nas wielkim i wpływ wywierać — trzeba umrzeć.
Gazety wszystkich odcieni biją w dzwony na trwogę, dopominając się o uwolnienie więźnia. Jedynie żydowskie milczą, ale i te nie śmieją występować przeciw osobie Piasta, który się stał teraz nietykalnym. Milczą również o tej sprawie dzienniki pruskie, inne zaś zagraniczne powtórzyły upomnienia się o Piasta sympatycznem echem.
Nawet liberalna prasa rosyjska szeroko rozdrukowała płomienną mowę „kadeta“ *** na zjeździe stronnictwa, który zasadniczo uwielbia Piasta, stawia go w rzędzie naczelnych duchów Słowiańszczyzny, bohaterów istotnej rewolucji konstytucyjno-demokratycznej, dokonać się mającej na wyżynach federacji wolnych Słowian. Mówi szlachetnie i odważnie, z obrzydzeniem odcina się od ślepych poglądów innych swych rodaków na sprawę polską. Przypominają się Rylejewy, Bestużewy, Bakuniny!
Tydzień tem u rozeszła się wiadomość, że Piasta niema już w warszawskich więzieniach. Podobno rząd francuski upominał się o niego i wydano go Francji? — — Ale potwierdzenia tej wieści niema, naprzykład wzmianki jakiej w dziennikach francuskich, lub choćby odezwy od paryskich Polaków. Wogóle nic pewnego nie wiemy oddawna o procesie, który toczy się pod ziemią, z udziałem podobno różnych wpływów dyplomatycznych.
I prasa nasza wypaliła już, zdaje się, zapas swych fajerwerków na cześć Piasta; pełna jest teraz agitacji wyborczej do Dumy państwowej. — A Piast może być w najgorszych terminach. — — Zdawałoby się, że zapał publiczny zgasł po wypełnieniu swego programu: jeżeli Piast zostanie uwolniony, myśmy to przez nasze głosy sprawili; gdyby zginął, będziemy jeszcze po nim płakali, uczynimy go świętym narodowym — i podchmielimy sobie na stypie.
Żebym wiedział przynajmniej gdzie on jest! Ale co ja mogę? jakie mam wpływy? jakich sprzymierzeńców? Pozostaje mi stwierdzić, że jestem niczem i rozmyślać.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Wiosna idzie, wiosna, najmądrzejszy z przewrotów świata! Ale człowiek tak już daleko odbiegł od zwierzęcia, że nie może być odrodzony i szczęśliwy przez samą przyrodę. Drugie życie, stworzone przez umysł ludzki, jest w działaniach swych na człowieka tak silne, jak życie zwierzęce, ale gorzej znacznie urządzone. Moje mi cięży przez swą drobność, słabość, bezcelowość.
Gdybym przynajmniej mógł się ogrzać przy tem ognisku, które bucha od Piasta! Poczułbym wiosnę w duszy, zacząłbym znowu wierzyć, że, ruszając się, coś czynię; że idąc, gdzieś dojdę. — — „Żeby żyć, trzeba wierzyć“ — powiedział mi niegdyś Piast nad owym czarnym stawem w Hadze.
Pewien jestem, że teraz nawet, jeżeli uwięziony pije, zamiast powietrza najnowszej wiosny, stęchliznę grobów, jeszcze w towarzyszach i stróżach budzi święty niepokój ducha, jeszcze wypukanemi alfabetami szerzy przez mury pożogę swego apostolstwa.
To, czego on naucza, nie jest wynalazkiem, nie jest odkryciem bakcylusa naszej niewoli, ani leczniczego przeciwko niej serum, to tylko nawoływanie głosem wielkim i czystym, abyśmy byli sobą, wierzyli w siebie i rozwijali się według rodzaju swego. Siła Piasta jest w Duchu, o którym wiecznie mówi, w którego wierzy. Tego Ducha nie on sobie stworzył w retorcie poszukiwacza ciekawości, ani dla przemycania spekulacyjnych dążeń. Synem on jest Ducha wcielonym — my jego synami i wnukami.
Słowa Piasta są odwieczne; doznaje się pokusy lekceważenia ich, jako echa dni przeżytych i skończonych. Jednak stanowią ewangelję narodu mimo wszelkie bunty partyjne i wynudzone, literackie pomysły zbawcze.
Czy on, czy dawniejszy jaki hetman powiedział te słowa: „Wszystkie obowiązki zawierają się na teraz w jednym obowiązku. Tym obowiązkiem jest dla nas ciągnąć dalej żywot wielowiekowy narodu naszego. Nie od nas zaczął się obowiązek leżący na narodzie polskim, nie na nas się skończy“...
Ale nam, buntowniczemu a chwiejnemu pokoleniu, potrzeba aby żył ten, któryby przypominał.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Weyssenhoff.