Homer i Wirgiliusz
<<< Dane tekstu >>> | ||
Autor | ||
Tytuł | Homer i Wirgiliusz | |
Pochodzenie | Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym | |
Wydawca | U Barbezata | |
Data wyd. | 1830 | |
Miejsce wyd. | Paryż | |
Źródło | Skany na Commons | |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI | |
| ||
Indeks stron |
Wirgiliusz. Należy ci się od wszystkich rymotworców najpierwsza cześć i uwielbienie.
Homer. Twoja mnie powieść zadziwia.
Wirgiliusz. Dlaczego?
Homer. Bo albo się z prawdą nie zgadza, albo się świat odmienił.
Wirgiliusz. Nie rozumiem twojego zagadnienia.
Homer. Ani ja, dlaczego mnie nie rozumiesz.
Wirgiliusz. Racz się jaśniej wytłumaczyć.
Homer. Powiadasz, iż mnie wielbią i pierwszą cześć oddają, mnie, którym za życia nędzy tylko i wzgardy doznał; albo więc ty prawdy nie mówisz, albo insi teraz ludzie, niż przedtem bywali.
Wirgiliusz. Insi wprawdzie co do sposobu myślenia. Gardzą tymi, którzy śmieli tobą gardzić, i ubolewają nad tem, iż umysł tak wzniesiony, jak był twój, nic zyskał, u współczesnych należytego sobie szacunku.
Oddali ci go sowicie następcy. Siedm miast było w sporze, które z nich było twoją ojczyzną.
Homer. Dlaczegóż mnie przenosicie nad innych?
Wirgiliusz. Dla dzieł twoich nieśmiertelnych.
Homer. I za moich czasów zdawało mi się, iż gdym śpiewał na ulicy, zastanawiali się przechodzący i otaczali mnie, ale też miałem głos donośny.
Wirgiliusz. Głos mało tam się przyczyniał, gdzie rzecz sama przez się ujmowała serca i umysły.
Homer. A jednak mówisz, iż się na mnie nie znali : gdybym był umysły i serca ujmował, mieliby byli wzgląd na mój stan nędzny.
Wirgiliusz. Albożeś sam nie czuł wielkości twojej?
Homer. Zdawało mi się, iż jak na zwyczajne pieśni było to nie złe.
Wirgiliusz. Nie tak myśleli następcy twoi :[1] zbyt niekiedy zaufani bywali w wartości tego, co pisali, a choć rzecz była wytworną, źle brzmi pochwała w własnych uściech : równie i to zdrożnością nazwać można, gdy się kto zbytnie pokorząc, sam sobie tak, jak ty teraz, krzywdę czyni.
Homer. Jak ja widzę, ludzie zawsze są ludźmi i w niczem miary utrzymać nie mogą. Za życia ledwo mnie uznawali człowiekiem po śmierci ledwo nie uchodzę za bóztwo.
Wirgiliusz. Ubóztwiły cię w oczach potomności nadzwyczajne przymioty twoje, i ja jeżelim sławę zyskał, winienem ją twojemu naśladowaniu.
Homer. Tym gorzej : byłbyś sławniejszym, gdybyś nie był naśladowcą.
Wirgiliusz. Każdy cię w pisaniu poematów naśladować powinien, ponieważ ty pierwszy stosowne do tego rodzaju rytmów nadałeś prawidła.
Homer. Gdym ja moje pieśni składał, wierzaj mi, żem ani o poemacie, ani o prawidłach nie myślał.
Wirgiliusz. To być nie może.
Homer. Jużci może, kiedy było; i żebym ci dowiodł, że było, proszę cię abyś mi powiedział, co to jest poema, i jakie są jego prawidła?
Wirgiliusz. Żartujesz ze mnie.
Homer. Bynajmniej.
Wirgiliusz. Żebym więc dogodził tej, której pojąć nie mogę niewiadomości, wiedz o tem, iż poema jest to, coś w Iliadzie i Odyssei ułożył : prawidła, sposób jakiego użyłeś gdyś te dwa wiekopomne dzieła zostawił potomności.
Homer. Jestem więc, o czem nie wiedziałem, prawodawcą i przykładem rymotworstwa.
Wirgiliusz. I każdy im się bardziej do ciebie zbliży, tym się znakomitszym rytmotworcą okaże.
Homer. Musi więc być jakowyś wyrok, który zabronił ludziom lepiej myslić, czuć i układać rzeczy, niż ja.
Wirgiliusz. Doświadczenie go obwieściło, gdy cię nikt nie doszedł.
Homer. A jednak jeden z waszych rymotworców i tobie znajomy, powiedział,[2] iż ja niekiedy drzymię; drzymię wprawdzie, ale wy bardziej, gdyście w tem uprzedzeniu, iż mnie nie tylko przejść, ale się i zrównać ze mną nie można. Nie tak ja jestem o tem, co się po mnie działo, mniej wiadomym, jakem ci się zrazu wydawał : ale chciałem z twojej własnej powieści wziąć wstęp i pochop do wyprowadzenia i ciebie i następców moich z grubego błędu. Ubóztwienie, lubo pochlebne, nie przydało wartości mojej, ale waszej wiele ujęło. Zdanie powszechne, fałszywe może, iż mnie nikt nie doszedł, tym jest fałszywsze, iż w twoich ustach.
Wirgiliusz. Grzeczny wyraz przyjmuję z wdzięcznością.
Homer. Prawdziwy on jest, mimo grzeczność, którą mu przypisujesz. Że cię więc poważani, boleśno mi to jest, żeś mnie naśladował.
Wirgiliusz. Jam stąd brał chwałę.
Homer. Raczej fałszywe przeświadczenie twoje : gminowi je wybaczam, tak wzniosłemu umysłowi, jak był twój, nie mogę. Wiedz o tem i bądź rzetelnem wyznaniem mojem upewniony, iż nigdy ten, tak jakby mógł, wznieść się nie może, czyj się umysł zniża do naśladowania. Szczęśliwa była dla mnie pora, iż naśladować nikogo nie mogłem : miałem więc otwarte pole i sposobność do objawienia myśli i ukształcenia wyrazów. Mówisz, żem dał prawa rymotworcom : jedynem mojem było przyrodzenie; jego postać stawiały mi codzienne widoki; działanie, zastanawianie się ciągłe, a czułe nad niemi. Wierz mi, iż prawidła są to więzy, naśladowanie ciemiężliwą zwierzchnością. Upadla się umysł widokiem niewoli, trwoży się musem; swobodny buja, i sam sobie to stwarza, co mniej sposobnym, lub mniej bacznym stawając się prawidłem, podlącem piętnem ich dzieła szpeci.
- ↑ Owidyusz kończy dzieło Przemian swoich tym sposobem :
Jamque opus exegi, quod nec Jovis ira, nec ignes,
Nec poterit ferrum; nec edax abolere vetustas;
Cum volet illa dies, quæ nil nisi corporis hujus
Jus habet incerti, spatiun mihi finiat ævi.
Parte tamen meliore mei super alta perennis
Astra ferar : nomenque erit indelebile nostrum.
Jużem robotę skończył, której i obraza
Jowiszowa i ogień i twardość żelaza,
Nie będzie mogła kształtem nijakim zawadzić,
Ani dawność trawiąca wszystkie rzeczy zgładzić.
Niech przyjdzie, kiedykolwiek będzie mu się zdało,
On dzień, który ma tylko prawo na to ciało,
I sprawi, że się wieku mego czasy zmniejszą;
Jednak ja przecie wieczny częścią mą przedniejszą,
Będę po gwiazd wysokich gromadach noszony,
I nie będę na sławie mógł być uszkodzony.Otwinowski Przemiany Owid. - ↑ Horacyusz