[35]JA WAS ROZGARNĘ...
Ja was rozgarnę, zagony czarne
kochane —
A żyzne soki z twardej opoki
dostanę.
Lody pokruszę, co moją duszę
wciąż gniotą...
A ja płakałem, i w dal patrzałem
z tęsknotą.
Nie czas na płacze! wstaną oracze
swobody!
Choć w koło ciemno, tam, razem ze mną —
na loty!
Duchy niezłomne! słońca ogromne
rozniecim...
Z odwagą w mroki, w odmęt głęboki
polecim....
Zbudzi się życie i serca bicie
przyśpieszy,
Za nami tłumy, z odwagą dumy —
w ślad rzeszy.
Jak fale Boże, jak jutrzni zorze
wspaniałe
Popłyną silne, zwycięztw niemylne...
ku chwale!
[36]
Umarłych wskrzeszą, olbrzymią rzeszą
o świcie!
Promienną tęczą Boga uwieńczą
w błękicie!
Sztandary chwały będą jaśniały,
rozpięte,
Próżno się rwały potwarców strzały
przeklęte!
Rozpędzim mroki, grube powłoki
ciemnoty,
W nowej Matuchnie światła wybuchnie
Grot złoty!
Czekam tęsknie owej chwili
Czarów ducha, słońc promieni,
Gdy się słowo me w czyn zmieni.
Obyż wszyscy się zbudzili,
I z promienną jutrznią, zorzą
Poszli w świty... falą Bożą.