[169]FRAGMENT BITWY Z AMURATEM U WARNY.
Którego bohatera będzie wola twoja,
Albo króla, dziś wspomnieć, złota lutni moja?
Bogu cześć ma być naprzód i nakoniec dana,
Bo ten wszytek świat rządzi, a sam nie ma pana;
Temu się niebo kłania i ogniste zorze,
Temu ziemia hołduje i nawalne morze.
Kto nie wie, jako Jazon do Kolchów żeglował,
Kędy smok nieuśpiony złote runo chował?
Komu tajne są bratów tebańskich niezgody?
I krzywda zacnych Greków, i trojańskie szkody?
Albo jako Herkules, kwoli panu złemu,
Przeciw srogim zwierzętom czynił dosyć swemu?[1]
Niech ja też co o tobie powiem, Włodzisławie,[2]
Acz mój dowcip trudno ma w to ugodzić prawie.
Ale ty, święty królu, który prze swe cnoty
I prze męstwoś osięgnął w niebie stolec złoty,
Pomóż mi chucią[3] swoją, a przysporz wymowy,
Abych twą sławną bitwę mógł opisać słowy,
Którąś miał z Amuratem przy nieszczęsnej Warnie,
Gdzie twe przednie zwycięstwa legły z tobą marnie.
Jako więc kto nieznaczny[4], któremu zamkniony
Pański pałac, kiedy kto idzie przełożony,[5]
Ciśnie się we drzwi, aby mógł za tą pogodą[6]
[170]
Pański majestat widzieć, choć nie wojewodą, —[7]
Tak ja, o zacny królu, twem imieniem, które
Prze dzielność i wysoki rozum idzie wzgórę,
Swe podłe rymy zdobię, abych mógł przy tobie
Wcisnąć się w ludzką pamięć, coś ty zjednał sobie.
Najdą się, krom wątpienia, wielowładny Panie,
Którym ku twej ozdobie wymowy dostanie;
Między któremi dopuść tym też jabłkom[8] pływać —
Siła ich swoim płaszczem możesz ty pokrywać.
Wielka chłuba zaprawdę, komu to Bóg daje,
Że czego z przodków nie ma, sam przez się dostaje,
A swą cnotą tak świeci, że i przodki dawne
Rozświeca i potomstwu imię czyni sławne;
Lecz to więtsza, gdy kto jest z przodków tej zacności,
Żeby mógł sławnym być zwan i krom swej dzielności,
A zaś tak żyje, że też krom przodków swych sławy
Mógłby zawżdy być znacznym prze swe tylko sprawy.
Tobie ta chłuba, królu, służy, jeśli komu,
Bo urodziwszy się w tak znakomitym domu,
Nie wiedzieć, tyli[9] więtszą cześć masz z przodków swoich,
Czyli oni chwalniejszy z wysokich cnót twoich?
Tyś mych rymów dziś wodzem; lecz ja, idąc w drogę
Obiecaną, przystojnie skłonię pierwej nogę
Do kaplice twych przodków, które pozdrowiwszy
Naprędce, wrócę się zaś na gościniec pierwszy.
Tu się naprzód da widzieć twój pradziad uczciwy,
Jagełło, który umysł czyni mi wątpliwy,[10]
[171]
Jeśli ma być człowiekiem zwan bogobojniejszym,
Czyli w rzeczach rycerskich hetmanem dzielniejszym?
On zaprawdę, prze cnotę i żywot swój święty,
Będąc z wielkiego księstwa na królestwo wzięty,
Przywiódł Litwę do tego, że sprosność pogańską
Porzuciwszy, przyjęli wiarę krześciańską
I zbracili się z Polską, czem on tem groźniejszym
Był swym nieprzyjaciołom; dam pokój równiejszym —
Ale harde Krzyżaki tak starł jednym bojem,
Że je niemal zwalczone podał dzieciom swoim.
Z dobrych dobrzy się rodzą, syn ojca nie wydał,[11]
Lecz ku sławie dziedzicznej i swą własną przydał,
Król dwu koron Włodzisław; bo, bijąc pogany,
We krwi nieprzyjacielskiej upadł zmordowany
Wpośrzód ziemi tureckiej; jego poświęcone
Kości nie są w ojczystym grobie położone —
Grób jego jest Europa, słup śnieżne Bałchany,
Napis — wieczna pamiątka[12] między krześcijany.
Po nim na państwo wstąpił brat jego rodzony,
Kazimierz, co uczynił ledwe namówiony,
Bo przeglądał[13] trudności, które nad koroną
Wisiały prze spór ludzki i myśl rozdwojoną,
Litwy (mówię) z Polaki; jednak w to ugodził,[14]
Że do dalszych niesnasek drogę był zagrodził,
A związki staradawne wcale[15] nam zostały,
Aż za czasem i myśli burzliwe ustały.
Ten pruską ziemię posiadł, a krzyżaki boju
[172]
Tak nakarmił, że prosić musieli pokoju;
Który tak otrzymali, że pana inszego
Nie mieli znać na wieki, prócz króla polskiego.
To był twój dziad, o Królu, podobien orłowi,
Który, prędkim piorunem służąc Jowiszowi,
Takie potomstwo na świat, jaki sam, podawa,
A tym dziedziczny urząd i grom lotny zdawa.
Tak on, będąc od Boga królem postawiony,
Takie syny zostawił, że każdy korony
Był z nich godzien, jako też wszyscy królowali,
Oprócz którzy stan inszy chcąc sobie obrali.
A starszy więc Włodzisław Czechom rozkazował,
A potem zaś i Węgrom walecznym panował,
Olbrachta ubieżawszy; stanął Bóg za szkodę[16].
I temu, wziął ojczyste państwo za nagrodę.
Ten, jako był ku wielkim rzeczom zawżdy chciwy,
Dałby to był Bóg, aby tak był i szczęśliwy,
Ale fortuna zawżdy jego rada próła,
A nawet i żywota zajrzała mu zgoła.
Na jego miejsce wstąpił Aleksander sławny;
Ten Polakom i Litwie związek staradawny
Odnowił, Wołochy bił i Tatary gromił,
Lecz i tego prędko sen żelazny uskromił.
|