[78]PIEŚŃ XVIII.[1]
Ucieszna lutni, w której słodkie strony
Bijąc Amphion, kamień rozproszony
Zwabił na kupę, a z chętnej opoki
Wstał mur szeroki.
[79]
Niemowna przedtem, ani ulubiona,
Dziś na wszytek świat wielce zalecona,
Zaśpiewaj, coby trudnej Bogumiły
Uszy lubiły,
Która jakoby źrzóbek niełapany,
Ani pasterską ręką ugłaskany,
Ucieka w pole, a pędem człowieka
Mija zdaleka.
Ty umiesz tygry, umiesz lasy wodzić,
I bieg pochopnym strumieniom zagrodzić;
Tobie ustąpił stróż nieokrócony
Piekielnej brony[2]
Cerber, chociaż mu wściekły łeb nakrywa
Sto srogich wężów, a para smrodliwa
I sprosna piana ciecze miedzy zęby
Z trojakiej gęby.
Biedny Ixion, Tityus zmiękczony
Rozśmiał się niechcąc, i dzban osuszony
Stał chwilę, zaczem cieszył twój rym drogi,
Dziewki niebogi.[3]
Niech Bogumiła srogość jadowitą
Złych panien słyszy, i wody niesytą
Banię bezdenną,[4] i pomstę nieskorą,
Którą źli biorą
[80]
Na drugim świecie. Bo co, prze żywego
Boga, już mogły uczynić gorszego?
Pomordowały jędze niecnotliwe[5]
Męże właściwe.
Jedna z nich wierna łożu małżeńskiemu,
Przeciwko ojcu krzywoprzysiężnemu
Zacnie skłamała; panna czci bez końca
Pod kręgiem słońca.
Która, wstań, rzekła, wstań mężu, by wieczny
Sen na cię nie padł, skądeś ty bezpieczny;
Schroń się przed ojcem i przed bezecnemi
Siostrami złemi,
Które jak lwice z głodu nieznośnego,
Wpadawszy na stado, każda morzy swego;
Ja litościwsza, ani cię chcę tykać,
Ani zamykać.
Mnie niechaj ojciec trzyma w pęcie srogim,
Żem lutość miała nad mężem ubogim;
Mnie niechaj zaśle w pogańskie narody
Przez morskie wody.
Idź, gdzie cię nogi i wiatry powiodą,
Za tą życzliwej ćmy[6] nocnej pogodą;
Idź zdrów, a skargę na mogiłę smętną
Włóż więc pamiętną.