[187]PSALM CI.
Misericordiam et judicium cantabo.
Ciebie, o Boże niezmierzony,
Brzmieć będą moje wdzięczne strony, —
Ciebie dobrego nad dobrymi,
A surowego nad grzesznymi.
Do tegom zawsze był chętliwy,
Jakoby żywot wieść uczciwy;
Zdarz tylko, Panie, słudze swemu,
A chciej dopomóc ku dobremu.
Serce niewinne chcę zachować,
I wszelkich się spraw złych warować.
Przewrotni łaski mej nie mają,
Prózno się na mię oglądają.
Niepobożnego nienawidzę,
Złoczyńcą, jako żyw, się brzydzę;
[188]
Nieprzyjacielem mię poczuje,
Kto pokątnie o ludziech żuje.[1]
Z hardym nie wytrwam, ani z tymi,
Którzy brakują podlejszymi.
Cnotliwy przy mym boku siędzie,
Niewinny, ten mnie służyć będzie.
Miejsca w mym domu nie zagrzeje,
Kto fałszem robi; tej nadzieje
Kłamca niech będzie, że z mej strony
Nie ma być nigdy poważony.
Koniecznie na to się usadzę,
Że wszytki grzeszne z świata zgładzę,
A miasto Pańskie tak umiotę,
Że nie zostawię, jeno cnotę.