[249]PSALM CXLI.
Domine clamavi ad Te, exaudi me.
Ciebie, Ojcze, wzywam łaskawy, Ty moje
Racz uprzejme prośby przyjąć w uszy swoje;
[250]
Prośba za kadzidło, rąk złożenie, Panie,
Niech Ci za wieczorną dziś obiednią[1] stanie.
Chciejże naprzód język mój zapieczętować,
A pod strażą Panie, usta moje chować;
Chciejże także umysł obracać ku cnocie,
Aby się nie chylił namniej ku sromocie.
Niech się ja o żadną praktykę nie kuszę,
Któraby napotem szpecić miała duszę;
Nie chcę u wszetecznych ludzi szukać rady,
Ani na ich długie pozwolę biesiady.
Wolę, że mię człowiek uderzy cnotliwy,
Niż mię ma balsamem natrzeć niewstydliwy.
Nie chcę ich, i owszem proszę zawżdy Pana,
Aby złość ich była widomie karana.
Sędziowie niewierni, zdrajce przełożeni,
Bodaj, z ostrej skały na szyję zrzuceni,
Świata dokonali, a tam więc wspomnieli,
Jako zdrowe słowa ode mnie słyszeli.
Jako łomną ziemię pługiem rozsypują,
Tak się we mnie kości moje rozstępują,
Strachem srogiej śmierci; Boże mój obrońca,
W Tobie samym ufam, nie gub mię do końca.
Strzeż mię od fortelów ludzi nieżyczliwych,
Abych się nie pobił w ich sieciach zdradliwych;
Daj, abych ja minął ich sidła, a one
W ichże własnych siatkach widział uplecione.