[257]PSALM CXLVI.
Lauda anima mea Dominum.
Tobie, nieśmiertelny Panie,
Póki mi żywota stanie,
I usta będą śpiewały
I gąsłeczki moje grały.
Na króle się nie spuszczajcie,
Śmiertelnemu nie ufajcie,
Bo ten nie pomoże sobie,
Pogotowiu[1] ani tobie.
Skoro duch wynidzie z ciała,
Ziemia ziemię będzie brała,
A nasze płonne nadzieje
Po powietrzu dma[2] rozwieje.
To człowiek prawie szczęśliwy,
Komu sam Pan jest chętliwy;
A on też tylko jednemu
Ufa Panu Bogu swemu,
Który piękne niebo sprawił
I ziemię z morzem postawił,
I cokolwiek ognistymi
Świat obłapił mury swymi;
Który prawdy strzeże wiecznie,
Krzywdy nie lubi koniecznie,
[258]
Głodne chlebem opatruje,
Więźnie z oków rozwięzuje.
Pan oczy zaszłe cięmnością
Obdarza nową światłością,
Pan niedołężnych ratuje,
Pan sprawiedliwie miłuje.
Pan jest stróżem przychodniowi,
Pan sirotę i stan wdowi
Ma na pieczy, tenże zgładzi,
Co zły w głowie swej uradzi.
Królestwo, Syońska skało,
Twego króla będzie trwało,
Póki słońce górolotne
Poprowadzi lata wrotne.[3]