[97]PSALM L.
Deus deorum Dominus locutus est.
Bóg wieczny, który wszystkim rozkazuje
Ziemskim tyrannom, mówić się gotuje;
[98]
Pozowie ziemię od wschodniej granice
Aż do do[1] słonecznej poznej łożnice.
Twarz jasną swoję na Syońskiej skale
Jawnie pokaże; będziem doskonale
Głos Jego słyszeć; idzie Bóg prawdziwy,
Grom wkoło Niego i ogień żywy.
Przyzowie nieba i ziemie przyzowie,
Chcąc, aby byli przy jego rozmowie,
Którą natenczas chce mieć z ludem swoim —
Dajcie plac (rzecze) wybranym moim,
Którzy przymierze wieczne ze mną mają
I pewny sposób, jako mię błagają.
Sąd Jego święty sławić będą nieba,
Bo gdzie Ten sądzi, wątpić nie trzeba.
Słuchaj potomstwo cnego Izrahela,
Któremu łaska i moja chęć z wiela
Wieków nie tajna, ani potrzebujesz
Świadectwa na to, jeśli się czujesz.
Nie będę cię ztąd karał, ani winił,
Żebyś mi ofiar umownych nie czynił;
Zawżdy się kurzą, zawżdy są oblane
Ołtarze moje i krwią pijane.
Nie chcę ja, nie chcę z twej obory wołu,
Nic chcę i kozła z twojego okołu;
Wszystek zwierz mój jest: i co w lesiech tyje,
I co po górach skalistych żyje.
Ptak oku memu żaden nie ulęże,
Gdziekolwiek jedno nachytrzej się lęże;
[99]
Bestyje dzikie i doma mnożone
Mam jako palce swoje zliczone.
Będęli głodzien, nie rzekę nic tobie;
Mój jest krąg ziemski i co zamknął w sobie.
Jażbych to mięso miał wołowe jadać,
Albo nad czaszą krwie koźlej siadać?
Ofiaruj ty mnie chwałę, mnie wyznawaj,
Mnie dzięki wedle winności oddawaj;
Wzowże mię w trosce, a ja dźwignę ciebie,
A ty mnie będziesz ważył u siebie.
A złego Bóg zaś potkał temi słowy:
Jako ty wspomnieć Pańskie śmiesz umowy?
Jako w plugawe śmiesz brać usta swoje
Naświętobliwsze przymierze moje?
A ty wycierpieć nie możesz karania,
Ani przyjmować chcesz napominania:
Nauka moja i święte ustawy
W śmieciach u ciebie, Zakon śmiech prawy.
U ciebie rady szukać złodziejowi,
Z tobą się znaszać cudzołożnikowi;
Bluźnierstwo szczere w uściech twych panuje,
Język zdradliwy fortele knuje.
Powinowactwo żadne, bliskość żadna
W twej uszczypliwej mowie nie jest władna:
Czci nic zostawisz na bracie, niecnota,
Choć z tegoż poszedł z tobą żywota.
Toś czynił, a jam nic nie mówił tobie,
I tyś mię ztąd już kładł podobnym sobie;
[100]
Źleś mię rozumiał; obliczęć się z tobą,
I ujżrzysz wrychle swój grzech przed sobą.
Rozumiejcież to, wy, co pospolicie
Na Boga w swoich sprawach nie pomnicie,
Aby więc kogo Pan nie porwał srogi,
A poratować nie będzie drogi.
Ofiara u mnie nawdzięczniejsza: chwała;
Ta mnie za wszytki woły będzie stała;
A kto pobożnie swój żywot sprawuje,
Ten moję łaskę zawżdy uczuje.