[102]PSALM LII.
Quid gloriaris in malitia, qui potens es.
Co się chłubisz, niewstydliwy,
Z niecnot swoich? jest Bóg żywy,
Który świat i ludzkie rzeczy
Ustawicznie ma na pieczy.
Myśli twoje są zdradliwe
I postępki niewstydliwe;
Język ostrej brzytwie równy,
Nieprzyjaćiel dobrym główny.
Niecnotę cnocie przekładasz,
Imo[1] prawdę kłam powiadasz;
A cokolwiek ludzi gubi,
To samo twe ucho lubi.
Przeto cię też Bóg na ziemi
Nie ścierpi między żywemi,
Ale cię i z domem twoim
Wykorzeni w gniewie swoim.
A dobrzy, patrząc zdaleka
Na upad złego człowieka,
Będą się tem więcej bali,
Ale będą się i śmiali.
Otóż (rzeką) on, co w złocie,
I co ufał w swej niecnocie,
A w Bogu nie dładł[2] nadzieje,
Dziś widzim, co się z nim dzieje.
[103]
A ja jako osobliwy
W domu Pańskim krzak oliwy
Kwitnąć będę; bom na wieki
Wdał się do Pańskiej opieki.
Miej dziękę, dobrych obrońca,
A złych skaźca![3] ja do końca
Chcę czekać Twej łaski świętej,
U Twych wiernych zawżdy wziętej.