Jeździec bez głowy/LXXVI
<<< Dane tekstu | |
Autor | |
Tytuł | Jeździec bez głowy |
Wydawca | Stowarzyszenie Pracowników Księgarskich |
Data wyd. | 1922 |
Druk | Drukarnia Społeczna Stow. Robotników Chrz. |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | anonimowy |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Jakimś cudem rana Geralda nie była śmiertelną jakkolwiek kula była skierowana w samo serce. Uratowała go papierośnica, którą zawsze nosił w lewej kieszeni, jako podarek od ukochanej dzieweczki. Kula trafiła w metal i odbiła się.
Wskutek ponownego wstrząśnienia Gerald znowu zaniemógł, ale tym razem doglądała go już otwarcie Luiza Pointdekster. Ciężkie doświadczenia losu zmieniły niegdyś hardego i dumnego Woodleya Pointdekstera na korzyść Luizy, której nie wzbraniał już kierować się głosem serca. Zresztą złożyły się na to jeszcze inne okoliczności. Okazało się, że skromny łowca mustangów faktycznie był posiadaczem wspaniałego zamku w Irlandji i właścicielem rozległych dóbr. Właściwem jego nazwiskiem było sir Maurice Gerald.
Po powrocie do zdrowia sir Maurice ożenił się z córką zamożnego obecnie plantatora, piękną Luizą i młodzi zaraz po ślubie odbyli swą podróż do Europy. Ale Maurice zbyt pokochał naturę Teksasu, aby pozostać na zawsze w swoim rodowym zamku w Irlandji. Wrócił na brzegi Leony, pędząc odtąd życie szczęśliwe, niezamącone żadną chmurką. Wkrótce dom jego stał się podobnym do olbrzymiego puharu, w którym mieniła się słodycz uśmiechu i wino wesela. Stajnie były pełne najpiękniejszych koni, które doglądał stary nieodstępny służący Felim. Pluton pojął za żonę Florindę i oboje pozostali nadal w służbie. Natomiast oddany całem sercem rodzinie Geralda Zeb Stamp nie rozstawał się ze swoim ukochanym zawodem, polując w pobliskich lasach i dostarczając, jak zwykle, dziczyzny.
W domu Geralda jest dużo słońca i szczęścia. O smutnej przeszłości nie wspomina się wcale. Jedynie służba opowiada sobie czasem pocichu, w tajemnicy przed państwem ponurą bajkę minionych dni — tragiczną historję jeźdźca bez głowy.
Nie będzie zbytecznem nadmienić jeszcze słów kilka o losach Isadory Cavarubio de los Lianos. Jednak Diaz dopiął swego i, wyśledziwszy ją w prerji, zastrzelił. Za to skazano go na karę śmierci.