Jezuici w Polsce (1908)/Rozdział 19
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Jezuici w Polsce |
Wydawca | W. L. Anczyc i Sp. |
Data wyd. | 1908 |
Druk | W. L. Anczyc i Sp. |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Sejm pacyfikacyjny 1609 r. powszechną amnestyą dla rokoszan i deklaracyą artykułu o wypowiedzeniu posłuszeństwa królowi de non praestanda obedientia (Vol. legum II, 462) uznał bunt za środek prawny, za sąd narodu nad królem, poniżył majestat królewski, odarł do reszty z władzy, a tem samem rozzuchwalił samowolę możnych, »królików«, stępił zmysł polityczny i spaczył sumienie publiczne narodu szlachty. Zacierała się więc coraz bardziej idea władzy, rządu, państwa, a natomiast występuję wielogłowe możnowładztwo, jedna sobie »czapką, papką i solą« i dobiera z gminu szlacheckiego klientów, tworzy fakcye, które zwalczają się wzajemnie, skrycie lub jawnie i wprowadzają anarchię, bezrząd do wszystkich instytucyi państwowego i narodowego życia. Miłość ojczyzny i dobro rzpltj na ustach wszystkich, ale jest ono tylko płaszczykiem ambicyi rodowej i prywaty. »Ogromna potęga majątku i znaczenia, niezawisłość i bezkarność, pozawracała magnatom głowy, tak, że rzplta, u której ojcowie ich byli na łasce, u nich na łaskawy chleb przechodziła«, (Szujski). Król nie rozkazuje im, ale prosi, oni odgrażają się królowi, idą mu naprzekor, ile razy dygnitarstwem lub starostwem ambicyi i chciwości ich nie zaspokoi; opozycya przeciw tronowi jedna im popularność u młodszej braci szlachty. Zygmunt III aby sparaliżować wszechwładztwo starych rodów, stworzył rody nowe nadaniem latyfundyów na Ukrainie, rozumiejąc że będą mu oddane.
Szlachta staje się coraz więcej zależną od magnatów; trzymając się klamki pańskiej, sprzedaje się im formalnie, za otrzymaną protekcyę, dzierżawę, jurgielt lub wioskę. Zuchwała wobec króla, kłania się do stóp magnata, bo król na to, aby rozdawał i nagradzał; potężny magnat zgnieść może i zniszczyć szlachcica.
Sejmy stają się polem walki różnych, instrukcyami województw i wpływem magnatów wskazanych interesów; żadna myśl żywotna, żaden program szerszej akcyi, żaden nawet projekt zbawiennej ustawy nie wyszedł z ich łona. Izba poselska, prawodawcza zarazem i rządząca, odznacza się stale brakiem wszelkiego programu, otyłością polityczną; nie widzi ani grożących niebezpieczeństw, ani korzyści, które szczęśliwa chwila przynosi; jedno tylko rozumie, że nie należy uchwalać podatków, lub uchwalać jak najmniejsze. Kołowacizna, sknerstwo i małostkowość, oto znamiona sejmujących stanów; »najkapryśniejsza, najniepraktyczniejsza konstytucya«, jak ją nazwał Szujski, nie tylko nie doznała naprawy, ale rozluźniła się więcej.
Król Zygmunt nie mogąc z nią rządzić, omijał ją, gdzie mógł, ściągając przez to nowe na siebie krzyki sejmików i sejmów. Sam zaś nie posiadał daru zoryentowania się, inicyatywy i sprytu, aby zdolnych ludzi skupić koło tronu, stworzyć mądrą i karną partyę, na którejby mógł się oprzeć i zamachem stanu racyonalniejszą formę rządu przeprowadzić.
Tym sposobem zabagnioną została paląca sprawa »uporządkowania Kozaczyzny«, rozpoczęta jeszcze przez króla Stefana. Zamiast 6.000 Kozaków rejestrowych, którym rzplta nie wypłacała żołdu, stało 1620 r. 40.000 Kozaków konnych, uzbrojonych w samopały i działa, jako udzielna potęga pod hetmanem Konaszewiczem. Nie otrzymując żołdu, nie słuchali króla i sejmów, a nie mając żyć z czego, żywili się rabunkiem w tureckich krajach, narażając przez to rzplta na odwetowe najazdy tatarskie, a co gorsza, na wojny z potężną wówczas Turcyą. Prawda, że dopomogli do wiktoryi chocimskiej 1621 r., ale wzbili się jeszcze bardziej w pychę, i zamiast odbierać rozkazy, oni dyktowali warunki »ugody« królowi i rzpltj. I takich zuchwalców zachciało się sejmom zamienić w chłopskie pospólstwo. Nie mogło to się stać bez krwi rozlewu, więc bunty (1623 i 1630 r.) i krwawe represye hetmanów. Wkońcu »zagnano Kozaków do jam«, jak się chełpiła szlachta i przez lat 10 chłopiono, dopuszczając się przytem nieludzkiej srogości i krzywd wszelakich, które stały się najbliższym powodem kozackich i kozacko-moskiewskich wojen. Nieszczęściom tym zapobiegłaby jakakolwiek ordynacya, zapewniająca regularne dochodzenie żołdu rejestrowym, bezpieczeństwo osób i mienia słobodom kozackim. Nie wydano żadnej. Projekt ks. Grabowskiego 1596 r. utworzenia na kresach »Polski niższej«, nie wzięto nawet pod obrady.
Krym, siedzibę tatarskiego hultajstwa, niszczącego niemal corocznie południowe prowincye rzpltj, można było (1623 i 1629 r.) zamienić w księstwo lenne Polski. Wahał się król, aż chwila pomyślna minęła i przez lat 70, do końca XVII w. Tatarzy łupili Ruś i Podole.