[271]
KALATÓWKA.
Dziwnie tu. Strach cię ziębi,
Groza cię wskroś ogarnia...
Królaż tam wężów w głębi
Skarbami skrzy śpiżarnia?
Czy siedzi w tej ustroni
Myśliwiec gór straszliwy?
Czy w tej pustelni chroni
Mnich błyskawiczne dziwy?
Czy się tu w mgliste noce
Dziwożon rój chichoce?
Czarno tu. Dołem, górą
Gdziebądź się wzrok zapuszcza,
Ostępów pieśń ponurą
Odwieczna szumi puszcza, —
Przecież, gdy z gór w niebiosa
Uderzy wieść wesela,
Te chmury drzew z ukosa
Słoneczny błysk przestrzela,
I w kłęby fal źródliska
Tęcz tumanami pryska.
Straszno tu. W tym odmęcie,
Jakgdyby puch pajęczy
Puszczony w wiatr, przeklęcie
Dreszcz wiekuisty dręczy
Krawędzie skał, — a przecie,
[272]
Ptaszyna im pierzchliwa,
Pliszka, na groźnym grzbiecie
Siadłszy, ogonkiem kiwa,
I pewnie ta pocieszka
Gdzieś nawet obok mieszka.
I grzmiąco tu. Urwany
Z otchłani gdzieś łańcucha,
Z rykiem, wśród kłębów piany
Szalony potok bucha, —
Przecież byliczka wiotka,
Wiejąc u skały rdzawej,
Wdzięczy się tu z pośrodka
Tęczowej wód kurzawy,
I barwą pól błękitną
Drżące jej prątki kwitną.
Więc, że samotny, zdala
Żyć lubisz pokryjomu,
Jak ptak, lub kwiat, lub fala —
To co do tego komu?
Żeś w burzy jakby w domu,
Że nie dbasz o nikogo,
To co do tego komu,
Kiedy ci z tem jest błogo!
Że cię chochliki strzegą,
To komu co do tego?