Karkonosze
Karkonosze śląskie, góry prastare,
Oj niegdyś nasze sławiańskie, prześliczne;
Czemuście, czemu złamały nam wiarę,
Hej, dziś giermańsko-kosmopolityczne?
Ogłady wprawdzie więcej i wygody
Dziś między wami, jak było przed laty:
Za to było dawniej więcej swobody
I serca, gdy tu gościły Sarmaty.
Gęsto od zwierza grubego roiły
Się knieje, rozdoły i skał wertepy;
Surmy myśliwskie postrach roznosiły
W te roje, a śmierć żelazne oszczepy.
Albo na ptastwo i drobną zwierzynę
Puszczano sokoły jak dla igrzyska,
A patem piosnka i miodek drużynę
Myśliwską łączyły wkoło ogniska.
To pasterz za trzodą, to kmieć za pługiem
Nucili sobie swe dumki słowiańskie,
W dzień zaś Sobótek zajaśniały długiem
Pasmem po górach ognie świętojańskie.
Jeśli nie u stóp, to na góry szczycie
Błyszczał klasztorek, skąd się rozlewały
Wiara, nauka, chrześcijańskie życie,
Opieka i rada na kraik cały.
Dzisiaj ta wszystko pod strychulec wzięto:
Zbory zamknięto, lasy popisano,
Sarny, zajączki w rejestra wciągnięto,
Na ryby, grzyby ustawy wydano.
Zniknęła szczera gościnność klasztorna,
Przycichła ludu wesołość swobodna;
Ich miejsce zajęły grzeczność pozorna,
Płatna uprzejmość i kultura modna...