Kaszel jako przyczynek do mowy ludzkiej

>>> Dane tekstu >>>
Autor Klemens Junosza
Tytuł Kaszel jako przyczynek do mowy ludzkiej
Podtytuł Temat do rozległych studjów filologicznych
Pochodzenie „Kolce“, 1874, nr 27
Redaktor S. Czarnowski
Wydawca A. Pajewski i F. Szulc
Data wyd. 1874
Druk Aleksander Pajewski
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron


KASZEL
jako przyczynek do mowy ludzkiej.
(Temat do rozległych studjów filologicznych).
napisał
Klemens Junosza.




Czem są depesze szyfrowane w komunikacji telegraficznej lądowej i podwodnej, tem w mowie naszej jest kaszel, działający ma się rozumieć na przestrzeniach nieskończenie mniejszych. Depeszę rozumie ten tylko, kto posiada klucz do odcyfrowania, kaszel zaś na razie bywa wyborną depeszą zrozumiałą bez klucza. Różnica jest tylko ta, że gdy depesza obchodzi się bez dodatków, to kaszel bywa niekiedy wzmacnianym wyrazistem spojrzeniem, trąceniem w łokieć, lub telegrafem mechanicznym, przeprowadzonym pod stołem, notabene jeżeli warunki strategiczne na to pozwolą. Jeden stary bakałarz powiedział, iż „kaszlanie jest suplementem mowy ludzkiej.“ Szanowny pedagog miał rację, gdyż zaiste jest suplementem nielada.
Czyście widzieli kiedy sławnego oratora lub kaznodzieję, któryby nie kaszlał przed rozpoczęciem akcji oblania waszych uszu gorącym potokiem wrzącej elokwencji? Znacież choćby jednego śpiewaka lub śpiewaczkę niekaszlących przed rozpoczęciem śpiewu? Pokażcie mi choć jednego Harpagona, który nie zakaszlnie w chwili, gdy ma zastosować do was udoskonalony systemat obdzierania żywcem ze skóry.
Zapytajcie się panienek w salonie, co znaczy gruby kaszel cioci Klary, a co krótki i urywany cioci Fipci. Zapytajcie wszystkie mamunie w Europie i w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej, a pokażą wam cały systemat znaczącego kaszlu, z cieniami, odcieniami i półcieniami.
Przychodzicie do właściciela domu i złożywszy należny jego godności ukłon, ośmielacie się zapytać:
— Szlachetny panie, te dwie stancyjki na trzeciem piętrze... w oficynie... od tyłu?
Szlachetny pan zaśpiewa wam za nie 200 rubli, ale się poprzednio zakaszle — widocznie tak gruba cyfra nie może się łatwo prześliznąć przez słowiczy gardziołek obywatela-kamienicznika, — a więc kaszel toruje jej niejako drogę. Wujaszek bogaty kaszle na widok zrujnowanego siostrzeńca, zanim wypali mu uczoną rozprawę „de parcimonia.“ Dewotka kaszle przy kratkach konfesjonału i po tym dopiero wstępie zaczyna się czyścić z naleciałości światowych i zwątpień duszy nabożnej. Wierzyciel kaszlem poprzedza mowę z dłużnikiem. Nieszczęsny debent odkaszlnąwszy ośmiela się zanosić do wierzyciela suplikę o cierpliwość. Spłonione dziewczę, gdy usłyszy wyznanie o matrymonjalnych intencjach, odpowiada kaszelkiem; a zagabnięty o pożyczkę Krezus, jakby czarodziejską laską dotknięty, dostaje tak gwałtownego kaszlu, że go można o suchoty posądzić. Kaszlemy, gdy nam się trafi palnąć głupstwo, (co się niekiedy i najpoczciwszym zdarza). Kaszlem pokrywamy wewnętrzne zadowolenie, które pragnęlibyśmy utaić. Kaszlu wreszcie używamy jako odpowiedzi w kwestjach, w których samo milczenie nie wystarcza, a wyrazami odpowiadać nie można. W pewnych okolicznościach kaszle mąż zwodzony i żona zwodząca. Kaszle sędzia zanim ogłosi wyrok. Kaszle zapytany zanim odpowie i zapytujący zanim zapyta; jednem słowem, my kaszlemy.... wy kaszlecie... oni kaszlą...
A ile indywiduów, ile okoliczności, tyle rozmaitych gatunków tych kaszli. Pewien uczony chiński wylicza grupę podobnych objawów, podzieloną na 9999 cech głównych, z których każda zawiera w sobie tyleż odcieni szczególnych. Jeżeli uczono was podnoszenia do potęg, to zróbcie kwadrat z tej pękatej liczby, a będziecie mieli słabe pojęcie o wartości hypotezy chińskiego filozofa. — Notabene, nie widzę racji wierzyć bezwarunkowo w wyrachowanie tego mędrca, gdyż kabalistyczny charakter liczby każe przypuszczać, że takowa albo jest zmyśloną, lub też wziętą z rezultatu jakiej, dla mózgownic naszych niedostępnej, spekulacji matematycznej chińskiej.
„Są dziwy na świecie, o jakich ani się śniło filozofom.“ Słudzy Eskulapa, od czasów nieboszczyka Hipokratesa (który już dosyć dawno nie jest czynnym członkiem żadnej akademji medycznej), suszą sobie mózg, ażeby wymazać kaszel z obrzydliwie długiej listy bólów i dolegliwości człowieczych. Ale zdaje mi się, że ich usiłowania nie będą uwieńczone pożądanym skutkiem. A przy tem taki wynalazek spotkałby bez kwestji silną opozycję. Mowa ludzka straciłaby na tem ogromnie, ponieważ niejedno subjectum nie odkaszlnąwszy, nie potrafiłoby przemówić. A ponieważ wiadomo, że wynalazek, nie będący wynikiem ogólnej potrzeby, utrzymać się nie może, przeto można być prawie pewnym, że i kaszel usunąć się nie da.
Byłoby wcale nie od rzeczy, ażeby jaki uczony filolog, choćby wnuk tych, co pisali kolosalne tomy w tak zawiłej materji, jak np. „de particula de,“ chciał się zająć ułożeniem słownika kaszlowego i gramatyki. Żeby nauczył świat i ludzi, że taki kaszel ma konjugacje i deklinacje, że bywa używanym w znaczeniach prostych lub przenośnych, etc. I żeby ludzie i ten nieodłączny od swojej mowy dodatek ujęli w jakieś pewne prawidła i formy, a nie używali go dowolnie jak dotąd.
Wykonanie takiego dzieła zapewniłoby autorowi nieśmiertelność, bo stworzywszy „teorję kaszlów znaczących,“ możnaby śmiało dowodzić pokrewieństwa wszystkich a wszystkich języków i narzeczy. Mógłby pokazać zdumionemu światu, że kaszlą ze znaczeniem mieszkańcy wysp Filipińskich, kiedy w odległej starożytności to samo działo się w Rzymie i u Hebrajczyków, a dziś można obserwować te objawy tak dobrze w Kozienicach, jak i na przylądku Dobrej-Nadziei.
Potem... ale przepraszam! słyszę w przedpokoju kaszel; to jeden z 9999 gatunków wyliczanych przez chińskiego filozofa. Gdybym był poetą, powiedziałbym, iż tam czeka na mnie krokodyl lub grzechotnik, że nim nie jestem, słyszę charakter łagodnego kaszlu Harpagona.
Trzeba rzucić pióro i zakaszlać najsłodziej, najdelikatniej, gdyż to będzie wstęp do tranzakcyj pokojowych, ugruntowanych na fundamencie idealnej cierpliwości, która bogdajby zawsze mieszkała w sercach Harpagonów. Adieu!






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Klemens Szaniawski.