Kiedy za kółkiem biegałaś po darni


Kiedy za kółkiem biegałaś po darni • Cyprian Kamil Norwid
Kiedy za kółkiem biegałaś po darni
Cyprian Kamil Norwid

 Kiedy za kółkiem biegałaś po darni,
 Cała w warkoczach,
 Mówiłem tobie: „Włos sobie odgarnij!" -
 I łzym miał w oczach.
  
 Brat twój, od rana ci błogosławiłem
 Młodości cnoty;
 A tyś urosła i nie wiesz, czynić byłem...
 Brzydka istoto!
  
 Rad bym ci za to wziąść te złote sploty
 I obcuje nożem -
 Albo uknować jakie wielkie psoty
 Z aniołem - strożem...
 
 Bo byłem smutny - a kto przyszedł do mnie?
 Nic ty - o pani!
 Gdy krew i ogień, i fala koło mnie
 Wrzały z otchłani...
  
 Bo byłem blady - a róża zza kraty
 Dała mi wonie;
 I w puszczach byłem, a mech mi brodaty
 Kładł się pod skronie...
  
 I smutki ludzkie, prawie smutki Boże -
 Znam po nazwisku;
 Zawiści chude brałem na obroże
 W piekieł ognisku.
  
 "Eurydyce! - miałbym mówić prawo -
 Pozdrów mię, proszę..."
 I Andromacy rzec: "Ksicni! łaskawo
 Patrz, ile znoszę..."
 
 Nie jak Eneasz, ja piekielne groty
 Przeszedłem - o! nie:
 Bo żałowaliście mi rózgi - złotej,
 I ziół na skronie.
  
 Gdym nogę bosą stawił z dumą wielką
 Na zamieć czasów,
 A nie splamiłem ci łzy mej kropelką
 Wstążek, atłasów!...
  
 Anim gazowy oberwał ci welon,
 By otrzeć skronie,
 Choć nie duch jestem, ale jestem wcielon,
 Pomny o zgonie...
  
 Dlatego znam cię, Realności - wdowo!
 I znam twą śliczność,
 I powiem tobie tylko jedno słowo:
 „Tyś... jak... publiczność."


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Cyprian Kamil Norwid.