Kronika Jana z Czarnkowa/O ofiarach, złożonych podczas żałobnego nabożeństwa za króla Kazimierza

<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan z Czarnkowa
Tytuł Kronika Jana z Czarnkowa
Podtytuł archidyakona gnieźnieńskiego podkanclerzego królestwa polskiego (1370-1384).
Wydawca E Wende i Sp.
Data wyd. 1905
Druk Jan Cotty
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Józef Żerbiłło
Źródło Skany na Commons
Indeks stron
12. O ofiarach, złożonych podczas żałobnego nabożeństwa za króla Kazimierza.

Było postanowionem, aby przy wszystkich ołtarzach, jakie są w kościele katedralnym krakowskim, stali kapłani do mszy przygotowani, tak aby wszyscy ofiarujący, ilekolwiek ich będzie, po złożeniu ofiar naprzód przy wielkim ołtarzu, gdzie biskup celebrował, następnie przy wszystkich innych ołtarzach ofiary swoje składali. Ponieważ zaś z powodu ogromnego natłoku ludu, który gorąco pragnął być obecnym na egzekwiach królewskich, nie można było obchodzić ołtarzy z ofiarami, przeto jeden z nas, mający stosowne polecenie, z misą srebrną pełną groszów, a otoczony z przodu i z tyłu pachołkami królewskiemi[1], z których jedni drogę torowali, podwakroć obszedł kościół, i każdemu z kapłanów mszę celebrujących składał tyle, ile mógł ręką z misy nabrać. Na wielkim ołtarzu złożono tym sposobem naprzód dwie drogocenne purpury, a drugim razem dwie sztuki drogiego sukna, jak i w innych kościołach, o czem było wyżej. Następnie urzędnicy zmarłego króla, każdy podług swej służby, złożyli na ołtarzu naczynia, któremi zarządzali: a więc naprzód komornik Świętosław i podskarbi podali na ołtarz misy srebrne z ręcznikami i obrusami[2]; potem stolnik Przedborz z podstolim złożyli cztery wielkie półmiski srebrne[3], potem cześnik i podczaszy — dzbany i kubki srebrne[4]; potem podkomorzy czyli marszałek przyprowadził najlepszego z koni[5] królewskich, podkoniuszy — zbrojnego rycerza, w królewskie szaty odzianego, na dzielnym a bardzo przez króla lubionym stępaku królewskim; a wszystkich tych poprzedzali chorążowie, niosący chorągwie, i ów rycerz, osobę zmarłego króla wyobrażający. Po złożeniu tych ofiar, gdy zaczęto, podług zwyczaju w takich wypadkach, kruszyć chorągwie, powstał taki krzyk żałosny, taki płacz i jęk wszystkich obojga płci obecnych w kościele krakowskim, że od tego płaczu i jęku wszyscy, osoby możne i nizkie, starzy i młodzi, ledwo się utulić mogli.
I nie dziw! Obawiali się bowiem, aby ze śmiercią króla pokój miłującego, nie znikł ten pokój, do którego za jego życia przywykli; nie spodziewali się już od nikogo tych uprzejmych przemówień, tego pocieszania strapionych, które od niego słyszeli i przywykli przyjmować; obawiali się, że przyjdzie to nieuniknione rozprzężenie królestwa, jakie po śmierci króla polskiego Przemysława, dziada Kazimierzowego, spadło na państwo, gdy bez męzkiego potomstwa umarł. Nadewszystko zaś owe przekształcenie królestwa, dokonane przezeń, i wielka jego przystępność, do bolesnego płaczu mieszkańców jego kraju pobudzały. Bo między innemi złemi następstwami obawiali się także, że — pierwej nim z woli boskiej powstanie w Polsce król z rodu królów polskich — cudzoziemiec na królestwo wyniesiony, który będzie chciał postępować podług obyczaju swojego narodu, będzie usiłował zmienić obyczaje i zwyczaje Polaków, nieznanych tutaj rodaków swoich wyniesie ponad ludzi miejscowych, i tym sposobem dążąc do zniweczenia praw i swobód Polaków, wywoła ku sobie nienawiść tudzież waśnie wzajemne; ci zaś, którzy mieli prawo do tronu, będą dążyli do odzyskania dziedzictwa swych przodków. Z tego wszystkiego i z innych rzeczy razem połączonych mogłaby wyniknąć bez wątpienia zguba królestwa, którą tylko oby Bóg przez swe miłosierdzie odwrócić raczył[6].





  1. clientulis regalibus.
  2. pelves argenteas cum manuteriis et mensalibus.
  3. scutellas.
  4. cantra et cuppas argenteas.
  5. dextrarium meliorem. — W dawnej polszczyźnie „drabarz” — koń prędki w biegu (Lelewel P. W. S. IV, 233).
  6. Por. dla obu tych rozdziałów Długosz 313—315.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Jan z Czarnkowa i tłumacza: Józef Żerbiłło.