Kronika Jana z Czarnkowa/O potyczce Domarata z ziemianami
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Kronika Jana z Czarnkowa |
Podtytuł | archidyakona gnieźnieńskiego podkanclerzego królestwa polskiego (1370-1384). |
Wydawca | E. Wende i Sp. |
Data wyd. | 1905 |
Druk | Jan Cotty |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Józef Żerbiłło |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
W kilka dni później starosta Domarat, przybywszy z Pomorzanami, Kaszubami i Sasami, złupił najpierw miasto Wronki i wiele wsi w tymże powiecie, a potem, ciągnąc przez kraj i wszystko po drodze pustosząc, przybył do pewnej, zwanej pospolicie Piotrkowicami, majętności kasztelana nakielskiego, Świdwy, około Szamotuł, miasta, należącego również do tego kasztelana, i w niej się rozłożył, niszcząc wspomniane miasto okropnie. O tym najeździe Domarata ani Świdwa, ani ziemianie nic nie wiedzieli; wszakże Świdwa, skoro tylko usłyszał o zebranych przez Domarata ludziach i srogich jego napadach, posłał potajemnie do Kalisza i do Pyzdr po Bartosza z Odolanowa i po N., kasztelana szremskiego, aby mu śpiesznie przybyli z pomocą, lecz w najściślejszej jak tylko można tajemnicy. Wezwani stawili się w Poznaniu w sobotę przed niedzielą „Reminiscere“[1] i tejże nocy niezwłocznie z trzystu kopijnikami[2] do bitwy z Domaratem wystąpili. Aczkolwiek około północy dano znać Domaratowi, że nieprzyjaciel się zbliża i ma napaść na jego leże, jednakże on, nie wiedząc nic o przybyciu Bartosza i kasztelana szremskiego, a przekonany, że Świdwa nie ma dostatecznych sił, aby się odważyć na napad na niego, wiadomości tej nie uwierzył. Atoli rano w niedzielę „Reminiscere“, która była dniem 15-ym lutego, szpiedzy[3] Domarata, wracając do jego obozu, donieśli mu, że nieprzyjaciel już się gotuje do bitwy, i rzeczywiście, o brzasku dnia, prawie połowa wojska Domarata, nie zdążywszy nawet przywdziać na siebie, z powodu tak przyśpieszonej bitwy, zbroi, zabiegła — bezbronni razem z uzbrojonymi — nieprzyjacielowi drogę około swoich leż nocnych. Tam zetknąwszy się, zawzięcie bić się z sobą zaczęli; wszelako nieuzbrojeni Pomorzanie i Sasi, zaraz po natarciu, podali tył i uciekli. Kasztelan nakielski ze swoimi ludźmi gonił ich więcej niż dwie mile za Wronki i wielu z nich zabrał do niewoli. Byłby jednak ostrożniej i rozsądniej postąpił, gdyby jako zwycięzca pozostał na placu boju razem z Bartoszem. Bóg wszakże odebrał mu tę cześć, a nawet tego jeszcze dnia, aby wybujałą dumę jego i ludzi jego ukrócić, haniebnie poraził, niewątpliwie za napady i spustoszenia, czynione przezeń, jak wyżej powiedziano, w dobrach kościelnych[4]. Inni zaś ziemianie zawzięcie ścigali samego Domarata i jego ludzi, którzy w popłochu rozpierzchli się po polach; wielu z nich wzięli do niewoli pozabierali im konie i tyle broni, że z niej ułożyli kilka stosów nakształt gór. Wierzbięta ze Smogulca, ze swymi stu kopijnikami i pięciuset pieszymi, nie przybliżał się do placu bitwy, gdyż nocował około Obrzycka za rzeką Wartą i nic o wyniku walki nie wiedział[5]. — W bitwie tej padł ciężko raniony pewien szlachetny, wszelkiemi darami cnót nad podziw ozdobiony, młodzian, imieniem Trojan, syn Tomisława z Gołączy, niegdyś sędziego kaliskiego, i w najbliższy wtorek, w dzień Ś. Macieja apostoła[6] w Poznaniu zakończył życie. Zabito także Grzymka z Czenina, męża dobrego i szlachetnego, a i wielu innych, niestety, tak ze szlachty jak z ludu poległo także w tej bitwie.