Kronika Marcina Galla/Księga I/O książęciu Ziemowicie, synu Piasta

<<< Dane tekstu >>>
Autor Gall Anonim
Tytuł Kronika Marcina Galla
Data wyd. 1873
Druk Drukarnia Józefa Sikorskiego
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Zygmunt Komarnicki
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


3.  O książęciu Ziemowicie, synu Piasta.

Co gdy się stało, pacholę Ziemowit, syn Piasta kołodzieja, rósł w lata i siły, a z dniem każdym w pomnożeniu krzepić się jął dzielności — tak iż król nad króle a książę nad książęta, głosy jednomyślnemi postanowił go książęciem Polski, Popiela zaś wraz z potomstwem do szczętu z państwa wykorzenił. Jakoż opowiadają starcy, dalekich pamiętni czasów, że ów Popiel zegnany z tronu[1], takiego od myszy zajadłych doznał prześladowania, iż chroniąc się przed niemi, przez otoczenie swe na wyspę uprowadzony, gdzie zamknięty w wieży drewnianej, dopóty się bronił od wściekłego tychże wpław doganiających napadu, dopóki opuszczony od wszystkich, dla nieznośnej woni z ciał pobitego mnóstwa wynikającej, śmiercią najhaniebniejszą, pod zębami kąsających potworów ducha wyzionął. Ale puśćmy w niepamięć[2] czyny tych, których wspomnienie odległa starożytność zatarła, i których splugawił błąd a bałwochwalstwo, i przejdźmy do wymienienia zwięzłego zdarzeń, tkwiących w pamięci wiernej. I tak: Ziemowit do steru państwa przyzwany, młodość swą nie na rozkoszach a gnuśności trawił, ale w zażyciu, pracy, tudzież rycerskości, z dzielnego ramienia zaszczytu i sławy dostąpił; granice zaś swego panowania dalej, niżeli kto inny przedtem rozprzestrzenił. W miejsce schodzącego ze świata, Leszek (Lestyk) syn jego nastąpił[3] który dorównał ojcu w dzielności i czynach rycerskich. Po zejściu także Leszka, syn jego Ziemomysł tron objął, który pamięć przodków i rozrodzeniem i dostojeństwem potroił[4].









  1. Myszy Popiela. — Znajomy jest czytelnikom naszym szkic historyczny Szajnochy, takiż właśnie nadpis noszący, prócz rozdziału osobnego w piśmie tegoż: Lechicki początek Polski; na którym, gdyby się skrzętność wielka w badaniu szczegółów miała przedewszystkiem cenić, zdaje się, iżbyśmy zupełnie poprzestać winni. Jeszcze w przytoczonej wyżej rozprawie Bielowskiego o początkowych dziejach Polski (str. 114) czytamy: „Ta osławiona przygoda (Popiela z myszami) nie wyda się tak śmiészną, gdy się zastanowimy nad podaniem, które klasyczny wydawca Gallusa J. W. Bandtkie w przypisie przytacza. Niedaleko Kruszwicy jest wieś Myszy. Lud okoliczny twierdzi, że mieszkańcy tej osady, oburzeni na niedołężne rządy Popiela, pierwsi podnieśli rokosz, który go o utratę królestwa przyprawił. Jakoż nie jest w tém nic niepodobnego. W samem nawet opowiedzeniu Gallusowém, który może dawniéjszego opowiadacza nie ze wszystkiem zrozumiał (ale przecież, czy ze wszystkiém mu uwierzył?), a przeto dla ostrożności źródło wymienił, skoro przywrócim złacińszczone mures na Myszanów, nie razi więcej nic i zgadza się ono z owem od Bandtkiego „słyszaném opowiadaniem starca“. W każdym razie, zbadaćby najpiérwéj godziło się statystycznie, czy istniała już wieś Myszy za czasów Popiela? Ale dla czegoż mielibyśmy tracić z przed oczu wątek do wyjścia z labiryntu, chętną ręką nam podawany? Dla Szajnochy, prawem konsekwencyi z ustanowionego dowodzenia ex professo, więcéj znaczyć musi etymologja nazwy rokoszan i samaż rzecz cała, tylko skandynawska. Gallus da nam następnie przyczynę, dość żywotną, ze względu na swe powołanie, dla której przedmiotu mianego na uwadze ściśléj nie bada.
  2. Sed istorum gesta quorum memoriam oblivio vetustatis abolevit, et quos error et idolatria defoedavit, memorare negligamus. (Ale puśćmy w niepamięć czyny tych, których wspomnienie odległa starożytność zatarła, i których splugawił błąd a bałwochwalstwo). — Zwykle nazwę „dziejów bajecznych“ widzimy nadawaną epoce przed-chrześcijańskiej, ale to samo już odgraniczenie bezwzględne z tytułu religii, kazałoby się domyślać, nie tak braku rzeczywistego wszelkich podań z tamtej epoki odleglejszej, jak dokładanych przez kogoś wszelkich starań, do ich tępienia między plemionami żyjącemi, a wreszcie pomijania ich, jako rzeczy niebyłych, z programu, i według zasady niwelacyjnej. Otwarcie się właśnie wydaje z tą zasadą nasz kronikarz, wprost niechcąc dla tego mówić, o przewrocie zaszłym miedzy plemieniem lechickiém, iż pogrążone w pogaństwie aż do epoki Mieczysławowej, jakby dla dziejów ludzkości zupełnie straconém było. Gdy się jednak lepiéj rozpatrujemy, w tytułach pogaństwa przezeń nadawanych, plemionom, które wyłącza od prawa figurowania na kartach dziejowych: samo przez się wpada w oczy, iż nie potrąci nigdzie najmniejszém słówkiem, o dzieje apostolstwa dotychczasowego w Czechach i Morawii, o zasługi dla chrześcijaństwa położone na tym krańcu przez Cyrylla i Metodyusza: cóż żądać nawet wzmianki, o postępach obrządku słowiańskiego z tej strony Karpat? Ma się rozumieć, iż to się u niego odlicza doraźnie, pod tak iż sam tytuł pogaństwa, jak gdyby nie było różnicy między ochrzczonymi przez kapłanów wschodnich a bałwochwalcami. Ale gdzieindziéj, czyliż się inaczej duchowieństwo rzymsko-katolickie, nawet na polu dziejopisarskiém rządziło? Z tego atoli punktu widzenia sądzony, nie powiémy, ażeby tak bardzo skwapliwie mógł sięgać po palmę wyższości nad wiek swój, jaką bezwarunkowo niekiedy go darzymy. Jakoż wyznanie uczynione przezeń z powodu Popiela, nie jest jedyną wskazówką żarliwego ducha, kierującego rylcem jego historycznym; widzialny jest tenże u niego, przy każdém stosownym zdarzeniu, aż po ostatnie karty kroniki, na których znikają dlań z przed oczu wypadki najważniejsze, w obec podjętej pielgrzymki przez króla pokutnika. Jeden szczegół jeszcze podniesiemy z jego krwawego symbolu o śmierci Popiela. Jak się wyraził był dogmatycznie z powodu uczty Piasta, iż „gdy Bóg docześnie pokorę biednych wywyższa niekiedy, nie wzbrania się też gościnność pogan nawet wynagrodzić“, tak „królowi nad króle a książęciu nad książęta“ czyli temuż Bogu chrześcijańskiemu, oddzielną interwencyę przeznacza, w sprawie jednomyślnego okrzyknięcia przez pogan, swym władcą Ziemowita poganina a wykorzenienie ze szczętem rodu Popiela na powierzchni ziemi. Jednobarwe to wciąż światełko, połyska w tém rozumowaniu.
  3. Leszek, syn Ziemowita. — Wskazywany, jak widzieliśmy, przez obcego historyka, badacza naszych dziejów, z tytułu niewłaściwego wtrącenia pomiędzy Ziemowitem a Ziemomysłem, lecz czy i krajowi dziejopisarze umieją o nim podać coś dowodniejszego? Wznawia W. A. Maciejowski, w przytaczaniu z Boguchwały, iż „w IX-tym już wieku (wtedy bowiem żył Popiel) posunęli swe siedziby Lechowie od Warty i Noteci ku górnej Wiśle i po obudwóch brzegach tej rzeki władali. Ztąd pewno szli dalej i coraz daléj (zob. Roczniki i Kroniki str. 89). Niżej nazwę tegoż Leszka, jako „godności znamię“, z tymże Boguchwałą przez dolosum tłómaczy. Lecz chytrość w tym razie znaczy przemyślność.
  4. Ziemomysł, który pamięć przodków i rozrodzeniem i dostojeństwem potroił (triplicavit). — Jednozgodnie objaśnimy okres ten z Bielowskim (w rozprawie po dwakroć przytoczonej, że „to co Gallus w swej kronice krótko wyłuszczyć postanowił, nie można, brać za próżne krasomówskie okresy. Tu uderza to widoczniéj. Zastanowiwszy się nad owemi słowami, wnieśćby należało, że Ziemomysł doczekał się trzech dorosłych synów, bo to oznaczają wyrazy: genere triplicavit“. Łatwo już dzisiaj po bliższém zapoznaniu się z kronikami Widukinda i Dytmara, wyliczyć owych trzech synów Ziemomysła, z których jeden poległ około r. 963 w bitwie z Wigmanem, drugi wspomniany z imienia Gydebur przez Dytmara, pamiętnym stał się z przechylenia zwycięztwa na stronę Mieczysława, przez wczesne nadciągnięcie w pomoc, wśród toczącéj się walki z margrabią Udonem’; trzeci nareszcie „wielkim i wiekopomnym“ zwany tu przez Galla, Mieczysław.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Gall Anonim i tłumacza: Zygmunt Komarnicki.