Krytyka. Sprawozdania. Bibliografia

<<< Dane tekstu >>>
Autor Henryk Sienkiewicz
Tytuł Krytyka. Sprawozdania. Bibliografia
Pochodzenie Pisma Henryka Sienkiewicza (wyd. Tygodnika Illustrowanego), Tom LXXXI
Wydawca Redakcya Tygodnika Illustrowanego
Data wyd. 1906
Druk Piotr Laskauer i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Krytyka. Sprawozdania. Bibliografia.
„Z przeszłości Polesia kijowskiego“ Opowiadania historyczne Dr. Antoniego J. Wydanie Red. Bibl. Warsz. Nakładem Gebethnera i Wolffa. Warszawa 1882.

Opowiadanie to dzieli się na dwie części; w pierwszej części obznajmia czytelnika z dziejami szlachty okolicznej w Owruckim powiecie, w drugiej — mówi o Kozakach na Polesiu kijowskiem w końcu XVII w. Po bitwie nad Irpenią w r. 1320 kraj przeszedł we władanie Litwy, później za Rzeczpospolitej powiat Owrucki należał do województwa kijowskiego. Dzieje szlachty szły trochę odmienną koleją w tamtych stronach, przez długi czas bowiem nie była ona tak niezależna, jak w innych ziemiach Rzplitej. Ziemianie tamtejsi pochodzili od bojarów ruskich, — ci zaś, swego czasu, dzierżąc ziemię od księcia, obowiązani byli do powinności względem osoby „hospodarza“ i względem zamku. Te prawa hospodarskie przeszły na wojewodów kijowskich, następnie zaś na starostów owruckich. Stąd i zrodził się niejasny stosunek. Z jednej strony bojarszczyzna, władająca ziemią, siłą rzeczy zajmowała ogólne stanowisko szlachty polskiej, — z drugiej starostowie wiecznie rościli pretensye do powinności, jakie się prawnie zamkowi od dzierżących ziemię należały. Dało to początek do nieustających sporów i spraw, o których królowie stawali zwykle po stronie szlachty, choć prawo było za starostami. Spory przetrwały do końca XVII wieku i historya ich jest zarazem historyą rodów tamtejszych. Chcąc zrozumieć dość zawikłany charakter owych sporów, należałoby go sobie tłumaczyć zasadniczem przeciwstawieniem dawnych feudalnych stosunków rusińskich z allodyalnymi polskimi. Bądź co bądź rody bojarskie coraz silniej przyswajały sobie znaczenie i stanowisko szlachty. Autor opowiada ich dzieje nader szczegółowo i nader zajmująco. Zna on tę, że tak rzec można, nieoficyalną stronę historyi wybornie i włada niewyczerpanym materyałem archiwalnym. Poza sporami ze starostą życie owych rodzin było początkowo dość jednostajne. Wyznawały one niezjednoczony obrządek, w czem nikt im nigdy nie przeszkadzał, i żyły cicho w lasach lub na ostrowach, położonych wśród rzek i bagien. Światło kultury łacińskiej dochodziło tam nader wązkim promykiem. Owi szlachta-bojarowie nie umieli ni pisać, ni czytać i od chłopów różnili się jedną fantazyą, wybujałością i majątkiem. Blizkość szlaków wyrodziła w nich wojowniczy charakter, w czasie napadów chronili żony i dobytek na ostrowy, sami zaś stawali ochotnie na każde wezwanie hetmańskie. Dopiero wojny Chmielnickiego sprowadziły na ów zapadły kąt szereg niepowetowanych klęsk. Kozacy nie oszczędzali bynajmniej jednowierców, którzy częścią wyginęli, częścią przenieśli się w głąb Rzplitej. Był czas, że w całem Owruckiem nie powstał ani jeden ziemianin. Czasy spokoju nieprędko już wróciły. Dalszy ciąg tych dziejów opowiada autor już w drugiej części, noszącej tytuł: „Kozacy na Polesiu kijowskiem“. Gdy po traktacie Buczackim kozaczyzna się rozdarła, począł ją niejako tworzyć na Polesiu Sobieski. Król chciał wynaleźć nową siłę przeciw Turkom, a prawdopodobnie i założyć fundament nowej wiernej kozaczyzny — i tym celem wydawał tak zwane „listy zapowiednie“ pozwalające tworzyć pojedyńczym osobom pułki kozackie. Tym sposobem powstali Kozacy dymirscy, mają siedzibę w starostwie Dymirskiem, tym sposobem w całem Polesiu formowały się ciągle oddziały zbrojne, pod wodzą śmiałych pułkowników. Ale przedsięwzięcie chybiło celu. Żywioł, z którego król chciał tworzyć ochronę przeciw Turkom, zbyt był burzliwy, zbyt rozkołysany i rozwarcholony po wojnach Chmielnickiego. Pułki te, korzystając z „borosza“ t. j. z prawa wybierania u ziemian kwaterunkowego i żywności, rabowały własny kraj, niegorzej Tatarów. Stąd opór zbrojny ziemian i największy w świecie chaos. Bo gdy i chorągwie hetmańskie, przysyłane na pomoc ziemianom, wybierały „boroszno“ w podobny do Kozaków sposób, — wytworzyła się nieustająca wojna wszystkich ze wszystkimi. Tak uchodziły całe lata. Opustoszały wsie i miasteczka. Autor podaje cały szereg owych uwierzytelnionych pułkowników, z których bardzo niewielu pojmowało swe zadanie, — reszta byli to prości rabusie. Jeden z nich, Łączyński, był nawet śmiercią karany. Losy niektórych rodów i osób, nad wyraz burzliwe, są zarazem nader romantyczne. Prace d-ra Antoniego J., same przez się barwne, zawierają nieoceniony materyał dla powieściopisarza historycznego, co zresztą im i naukowej wartości nie odejmuje. Rozpatrując się w życiu prywatnem dawnych ludzi i w szczegółach, które uchodzą oczu innych historyków, autor nasz dochodzi nieraz do ważnych wniosków i wypadki dziejowe ogląda w nieznanem świetle. Oto np. zwraca on uwagę na fakt, że bojarowie owruccy ni rodem, ni wyznaniem nie różnili się od zastępów Chmielnickiego, a jednakże zostali tak dobrze przez owe zastępy starci, jak i wszyscy inni. Fakt ten upoważnia autora do zdania, że cała zawierucha nie była bynajmniej walką narodowości z narodowością, wyznania z wyznaniem, ale straszną walką socyalną nędzy i pożądań z przywilejem i posiadaniem. I jeżeli nie w zupełności, to w znacznej części niezawodnie było tak, jak twierdzi autor.

Słowo. R. 1882. № 151.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Henryk Sienkiewicz.