<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Witkowski
Tytuł Lekarz Mikołaj z Polski
Podtytuł nowoodkryty pisarz łaciński XIII wieku
Część 1. Osoba Mikołaja
Wydawca Akademia Umiejętności
Data wyd. 1919
Druk Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego
Miejsce wyd. Kraków
Źródło skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
AKADEMJA UMIEJĘTNOŚCI W KRAKOWIE
WYDZIAŁ FILOLOGICZNY
ROZPRAWY TOM LVIII — Nr. 4.
Stanisław Witkowski.

Lekarz Mikołaj z Polski
nowoodkryty pisarz łaciński XIII wieku.
(Praca przedstawiona na posiedzenia Wydziału 14 października 1918).
1. Osoba Mikołaja.
a) Wiadomości zawarte w pismach Mikołaja.

W r. 1911 uczony duński lekarz J. W. S. Johnsson w paryskim Bulletin de la Société française d’histoire de la médecine (tom X, str. 269–290) ogłosił nieznany dotąd zbiór recept brata Mikołaja, lekarza z Polski (fratris Nicolai medici de Polonia) p. t. Experimenta[1]. Najstarszy datowany rękopis tego zbioru recept pochodzi z roku 1323, co wskazuje, że recepty musiały powstać przed tym rokiem. W kilka lat później, w r. 1915, znany historyk medycyny, profesor uniwersytetu lipskiego, Karol Sudhoff w wydawanem przez siebie w Lipsku Archiv für Geschichte der Medizin (tom IX, str. 31–52 i odbitka[2]) również po raz pierwszy z rękopisu berlińskiego ogłosił łaciński utwór wierszowany tegoż Mikołaja p. t. Antipocras[3]. Oba te utwory, wydane w czasopismach lekarskich, nie wiele byłyby wyszły poza koła czysto lekarskie, gdyby drugiem z nich nie był się zajął głośny filolog berliński Hermann Diels. Wobec tego, że wydany przez: Sudhoffa tekst pisma Antipocras zawierał wiele błędów, powstałych skutkiem mylnego odczytania trudnego do odcyfrowania rękopisu, Diels skolacjonował rękopis na nowo i wydał go w Sitzungsberichte der preussischen Akademie 1916 str. 376–394[4]. Diels nie tylko sprostował miejsca mylnie przez swego poprzednika odczytane, ale tekst zepsuty przez przepisywacza poprawił wybornie na wielu miejscach konjekturami i zaopatrzył uwagami, wyjaśniającemi w sposób znakomity rozmaite ciemne miejsca traktatu[5]. Osoba drugiego wydawcy zwróci uwagę i filologów klasycznych na nowoodkryty traktat; w pierwszym zaś rzędzie zwrócić musi na niego uwagę filologów polskich ze względu na przynależność nowoodkrytego pisarza do Polski i do tak wczesnej epoki. Z filologów polskich poświęcił Mikołajowi fejleton w krakowskim Czasie z d. 10 kwietnia 1917 nr. 166 prof. Tadeusz Sinko (Nowoodkryty polski lekarz z XIV w.). Sinko streszcza traktat wierszowany Mikołaja i stara się określić na tle historji medycyny starożytnej i średniowiecznej stanowisko Mikołaja jako lekarza.
Któż jest przedewszystkiem ów Mikołaj z Polski, którego pisma po sześciuset latach po raz pierwssy ujrzały światło dzienne? Niewiele one o nim uczą. Oto na początku pisma Experimenta znajduje się we wszystkich rękopisach, na których się oparł pierwszy wydawca, następująca notatka: „Incipiunt Experimenta de animalibus fratris Nicolai medici de Polonia, qui fuit in Monte Pessulano 20 annos; qui tante fuerat experiencie, quod ante ipsum non creditur similis fuisse nec speratur de futuro, ut patet in miris operibus suis in diversis provinciis et regionibus causas magnas et subitas faciendo“[6].
Uczy nas ta notatka, że lekarz Mikołaj był zakonnikiem, że pochodził z Polski, że bawił w Montpellier 20 lat, wreszcie że posiadał doświadczenie, jakiego nikt przed nim nie miał i chyba nikt po nim mieć nie będzie, że w rozmaitych krajach i prowinejach dokonywał uzdrowień świetnych i prędkich. Te dane do biografji Mikołaja nie zostały przez uczonych zagranicznych ocenione krytycznie, wobec czego wypada mi tu podjąć pierwszą próbę ich krytyki. Od kogoż pochodzi notatka rękopisów: od samego Mikołaja, czy z czasów późniejszych? Przesadne pochwały Mikołaja uderzają w niej przede wszystkiem. Zobaczymy, że Mikołaj nie należał wcale do ludzi skromnych, więc notatka panegiryczna mogła wyjść z pod jego pióra., atoli trudno przypuścić, by napisał sam o sobie, że nikt przed nim ani po nim nie potrafiłby dorównać mu doświadczeniem. Z drugiej strony człowiek tak przekonany o swej wielkości lekarskiej na pewno nie wydał zbioru swych recept anonimowo, tembardziej, że recepty te bez sławy autora nie dawałyby gwarancji skuteczności. Więc przyjmiemy, że pierwsza część notatki pochodzi od autora (lub jego znajomych), a przesadne jego pochwały są dodatkiem obcym. Od autora (lub jego znajomych) pochodzi imię i wiadomość, że był zakonnikiem, dalej wiadomość, że pochodził z Polski. wreszcie, że spędził długi szereg lat w Montpellier. Za tem naszem przypuszczeniem przemawia najpierw okoliczność, że Mikołaj nazywa się zakonnikiem także w tytule drugiego pisma, Antipoeras. Czytamy tam: „Incipit Antipocras, quem composuit et similiter noncupavit frater Nicholaus fratrum Predicatorum. Alio autem nomine appellatur liber Empericorum“. Dalej przynależność Mikołaja do zakonu, mianowicie do zakonu dominikanów, potwierdza się świadectwem źródła polskiego, o którem niebawem będzie mowa. a także i religijnym charakterem utworu Antipocras. To źródło polskie stwierdza również. że Mikołaj przebywał w Polsce. Pobyt jego w Montpellier poświadcza notatka tytułowa pisma Experimenta, a także notatka tytułowa w niemieckim zbiorze recept chirurgicznych, wykazujących wpływ Mikolaja, a zachowanych w rkp. Palatinus lat. 1117 (Sudhoff w. w. m. str. 35 n.). Nie budzi on wątpliwości tembardziej, że potwierdzają go pewne fakty językowe w utworze Antipocras (zob. niżej). Wielkie pochwały Mikołaja jako lekarza w drugiej połowie notatki doktoś, by nadać wagę receptom, zawartym w jego Experimenta.
Tekst notatki zawiera w pewnych rękopisach Experimentów warjanty: i tak w dwu późniejszych rękopisach (z XV i XVI w.) Mikołaja nazwano lekarzem z Czech (de Bohemia) zamiast z Polski. Dalej w jednym z rękopisów Experimentów po słowach: medici de Polonia dodane są słowa: ordinis Predicatorum, wiadomość — jak to już wiemy – całkiem pewna. Co do liczby lat spędzonych przez Mikołaja w Montpellier, to erfurcki rękopis biblioteki Amploniusa z początku XIV wieku świadczy, że Mikołaj bawił w tem mieście nie 20, lecz 30 lat; rękopis lubecki z XVI wieku podaje, że spędził tam lat przeszło 30 (plus quam 30).
Jakże się ma rzecz wobec tych warjantów najpierw z rzeczywistą czy przybraną ojczyzną Mikołaja: czy pochodził on z Polski czy z Czech? Pobyt jego w Polsce stwierdzony jest przez wyżej wspomniane źródło polskie. Pobyt w Czechach nie jest wykluczony, bo we wstępie do pisma Antipocras Mikołaj powiada, że leczył wśród rozmaitych narodów (in plurimis nationibus). Dwa owe rękopisy, nazywające Mikolaja Czechem, powstały może w Czechach albo wiadomość ta pochodzi z ustnej tradycji o pobycie Mikołaja w tym kraju. Liezby lat spędzonych przez naszego pisarza w Montpellier niepodobna stwierdzić z innego źródła. W braku innych danych pójdziemy za najstarszym datowanym rękopisem Experimentów, drezdeńskim, i przyjmiemy mniejszą liczbę: lat 20.
Tyle wiadomości o osobie Mikołaja dostarczają nam rękopisy prac jego, tyle też jedynie wiedzą o nim uczeni zagraniczni. Na tych wiadomościach opiera się portret literacki Mikołaja u Sudhoffa i Dielsa. Według Dielsa dominikan ten, polskiego pochodzenia, żył w Montpellier w początku XIV w. i nie był całkiem nieokrzesanym barbarzyńcą.
Po przeczytaniu obu pism Mikołaja począłem się rozglądać w naszej literaturze naukowej, czy nie znajdę w niej czegoś więcej o osobie Mikołaja. Poszukiwania te nie były bezowocne; udało mi się wyjść pozą wiadomości, zachowane w pismach Mikołaja a znane uczonym zagranicznym.
Rozpocząłem poszukiwania od źródeł historyczno-literackich.
Po historjach literatury polskiej nie można się było spodziewać bliższych wyjaśnień o Mikołaju wobec tego, że Mikołaja jako pisarza poznaliśmy dopiero obecnie. Ale nie było wykluczone, że historycy literatury naszej, nie znając samych pism Mikołaja, mogli o nim znaleźć jakie wiadomości czyto u współczesnych mu, czy u późniejszych pisarzy. Nadzieja ta zawodzi. Nasze historje literatury, począwszy od Wiszniewskiego, a skończywszy na tych podręcznikach, które z nowszych najwięcej uwzględniają średniowieczną literaturę łacińską, mianowicie na podręczniku Brücknera[7] i podręczniku Akademji[8], nie znają Mikołaja zupełnie. Co prawda, osoby Mikołaja nie przeoczył w swej erudycji Brückner: w pracy, Średniowieczna poezja łacińska w Polsce (Rozprawy wydz. filol. Akad. Umiej. w Krakowie t. 16. 22 i 23 z r. 1892, 1894 i 1895 (Serya II. t. 1, 7 i 8) wymienia on imię Mikołaja w przypisku (t. 16 str. 309) na podstawie katalogu rękopisów Amploniusa, ale zresztą osobą jego i pismami nie zajmuje się zupełnie.
Z kolei zwróciłem się do literatury kościelnej do dzieł, traktujących o historji dominikanów w ogólności, a w szczególności dominikanów w Polsce.
Zakon dominikanów posiada bogatą literaturę, odnoszącą się do jego historji, między innemi wielkie, wyczerpujące dzieło o pisarzach tego zakonu. Autorami jego są dwaj uczeni dominikanie francuscy z początków XVIII wieku: Quétif i Echard. Dzieło to 2-tomowe p.t. Scriptores ordinis Praedicatorum (Lutetiae Parisiorum 1719–21) wymienia wszystkich wówczas znanych pisarzy zakonu, Mikołaja jednak nie zna. Nie zna go też historja dominikanów w Polsce zasłużonego pióra dominikana ks. Sadoka Barącza p. t. Rys dziejów zakonu kaznodziejskiego w Polsce (2 tomy, Lwów 1861), przynosząca najwięcej dla historji bliższej autorowi prowincji ruskiej zakonu dominikańskiego, a daleko mniej dla dziejów dominikanów w Koronie i na Litwie[9]. Wobec tego nic też o nim nie wie ks. Stanisław) Ch(odyński), autor artykułu: Dominikanie w Polsce w wydanej przez ks. Michała Nowodworskiego Encyklopedji kościelnej (Tom IV. Warszawa 1874, str. 287-306), czerpiący głównie z ks. Barącza. Nie zna Mikołaja i podręczna Encyklopedja kościelna wydana pod kierunkiem ks. Zygmunta Chełmickiego (Warszawa).
Nie przynosi o naszym Mikołaju nie i ogromne 8 tomowe dzielo: Bullarium Ordinis Praedicatorum (Romae 1740), będące zbiorem bull, odnoszących się do zakonu dominikanów. I nic dziwnego, lekarz nasz nie odegrał w dziejach zakonu żadnej ważniejszej roli. Dzieła Wincentego Marji Fontany: Sacrum theatrum Dominicanum (Romae 1666) i Monumenta Dominicana (Romae 1675) nie zawierają wzmianki o Mikołaju. Nie mogłem korzystać z dzieła: Monumenta Ordinis fratrum Praedicatorum historica (T. III–IV. Acta capitulorum generalium, rec. Reichert. Romae 1898, 1899), mimo że dzieło samo miałem w ręku, a to dlatego, że wydawnictwo to nie posiada dotąd indeksu osób. Henryka Finkego, Ungedruckte Dominikanerbriefe des XIII Jhd. (Paderborn 1791) również nie przynoszą nie nowego[10]. Niedostępne było mi dzieło: B. Berthier, Opera ad res ordinis Praedicatorum spectantia (Friburgi Helvetiorum 1891). Analecta sacri ordinis fratrum Praedicatorum seu vetera ordinis monumenta... ed. Frühwirth (Romae 1893–1898) według udzielonej mi kompetentnej informacji nie mogą zawierać nie o osobie Mikołaja Niedostępne były mi dalej dzieła: Danzas, Étude sur les temps primitifs de l’ordre de s. Dominique, 4 tomy, Paryż 1874, i Chapotin, Histoire des Dominicains de la province. I. Le siècle des fondations, Rouen 1898. Wreszcie ze starszych nie miałem dzieła: Malvenda, Annales ordinis Praedicatorum, Napoli 1627. Długosza Liber beneficiorum wymienia tylko prowincjałów dominikańskich w Polsce, o naszym pisarzu niema u niego wzmianki.
Tak więc literatura kościelna nie dopisuje, o ile chodzi o lekarza Mikołaja.
W dalszym ciągu zwróciłem się do naszej literatury lekarskiej. Tu miałem przyjemną niespodziankę. Lekarze nasi daleko więcej zrobili dla historji medycyny w Polsce, niż przypuszczałem. Zasługa świata lekarskiego polskiego jest tem większa, że na żadnym z uniwersytetów polskich nie posiadamy katedry historji medycyny, jak ją posiadają wielkie uniwersytety zagraniczne, np. lipski, katedry, któraby była ośrodkiem badań nad historją medycyny w Polsce. Badania nad tym przedmiotem są zasługą ludzi prywatnych, a najwięcej w tym kierunku zrobili lekarze warszawscy. Posiadamy dziś zebrane starannie wiadomości o lekarzach w Polsce od czasów najdawniejszych aż do dzisiejszych. Wśród tych lekarzy znalazłem i naszego dominikana Mikołaja. Nie zna go wprawdzie jeszcze Ludwik Gąsiorowski, autor 4-tomowego dzieła: Zbiór wiadomości do historji sztuki lekarskiej w Polsce (Poznań 1839), ale zwrócił na niego uwagę już w r. 1877 Ernest Świeżawski w artykule: Przyczynki do dziejów medycyny w Polsce, pomieszczonym w Pamiętniku Towarzystwa lekarskiego warszawskiego (t. 73 str. 18–20). Uczony ten w szkicu, poświęconym lekarzowi Bolesława Wstydliwego i żony jego Kingi, Radosławowi (Radsławowi), wspomina i o naszym Mikołaju (str. 18 nn) i opierając się na ważnem źródle rocznikarskiem polskiem, które niebawem poznamy, przynosi o osobie jego bliższe wiadomości. Z artykułu Świeżawskiego przeszły te wiadomości do gruntownego Słownika lekarzów polskich dra Stanisława Kośmińskiego (Warszawa 1883), który wśród kilku innych lekarzy Mikołajów tej epoki wymienia i naszego (str. 321). Na Mikołaja jako pisarza zwrócił pierwszy uwagę[11] najwybitniejszy z historyków nauk przyrodniczych w Polsce, prof. Józef Rostafiński, w pracy: Medycyna na uniwersytecie Jagiellońskim w XV wieku (Kraków 1900) str. 19 n. Przytoczył on tu wiadomość o osobie Mikołaja, zawartą w tytule jego Experimentów. Zaczerpnął ją z katalogu rękopisów erfurckich, które się złożyły na bibljotekę lekarza niemieckiego Amploniusa Ratinek z Rheinbergu z początków XV w., darowaną później przez tegoż lekarza uniwersytetowi erfurckiemu, a zawierającą wiele dzieł medycznych. Katalog tych rękopisów opracował wzorowo profesor uniwersytetu W Halli Wilhelm Schum (Beschreibendes Verzeichnis der Amplonianischen Handschriften-Sammlung zu Erfurt, Berlin 1887). Jeden z rękopisów tej bibljoteki (Cod. folio nr. 276, z początku XIV wieku, u Schuma na str. 184 n.) zawiera na karcie 66 verso Experimenta naszego Mikołaja p. t. „Nicolai Poloni Experimenta et Tractatus de serpentibus“. Schum oddrukował znaną nam wiadomość Experimentów o osobie Mikołaja. Stamtąd przejął ją Rostafiński, łącząc z nią wiadomość wspomnianego już polskiego źródła historycznego o działalności Mikołaja w Polsce jako lekarza. Za Rostafińskim powtórzył wiadomość o rękopisie Amploniusa dr. Franciszek Gedroyć w gruntownej źródłowej pracy p. t. Źródła biograficzno-bibljograficzne do dziejów medycyny w dawnej Polsce (Warszawa 1911, str. 493[12]).
Na tem wyczerpałem literaturę lekarską naszą[13].
Pozostaje jeszcze literatura historyczna. Na wspomniane już kilkakroć ważne źródło historyczne polskie zwrócił uwagę pierwszy Świeżawski (por. wyżej). Chodziło mi o to, czy nie znajdzie się jeszcze innych źródeł historycznych. Poszukiwania moje pod tym względem pozostały bez rezultatu. Nie przynosi nic Grünhagena i Wutkego Codex diplomaticus Silesiae, Breslau, (Bd. VII. 1886; Bd. XVI, 1892) zawierający regesta do dziejów Śląska a wymieniający także szereg osób z Wielkopolski.
Przejrzałem dalej następujące kodeksy dyplomatyezne: Preussisches Urkundenbuch. Politische Abteilung. Bd. I. hsgb. v. Seraphim (Königsberg 1909)[14], Codex diplomaticus Varmiensis (Bd. I–II, Mainz 1860, 1864) oraz inne części Monumenta historiae Warmiensis (Bd. III, 2 Abt. Scriptores rerum Warmiensium, hsgb. v. Woelky u. Saage, Braunsberg 1866. – Bd. IV. 3 Abt. Bibliotheca Warmiensis, hsgb. v, Franz Hipler. Bd. I. Braunsberg u. Leipzig 1872. – Bd. VI, 3 Abt. M. Perlbach, Prussia scholastica. Die Ost. u. Westpreussen auf den mittelalterlichen Universitaten, (Braunsberg 1895). Z 18 tomów Monumenta medii aevi przejrzałem wszystkie tomy, odnoszące się do naszej epoki, a więc: Kodeks dyplomatyczny katedry krakowskiej (=t. 1),. Kodeks m. Krakowa (=t. V i VII), Kodeks małopolski (=t. III, IX, X); z innych zbiorów: Kodeks dyplom. Wielkopolski (wyd.. Tow. Przyj. Nauk poznań.. nakładem bibljoteki kórnickiej, Tom II i IV, Poznań 1878, 1881), Kodeks dyplom. polski Rzyszczewskiego i Muczkowskiego (Tom I i II, 1, Warszawa 1847–1848), Kodeks dyplomatyczny mogilski (Kraków 1865), Kodeks dyplom. klasztoru tynieckiego (wyd. Kętrzyński i Smolka, Lwów 1875, z ogromnie niepraktycznym indeksem Hirschberga), Kodeks wielicki (Lwów 1872), Kodeks dyplom. Księstwa mazowieckiego (Warszawa 1863). Dalej przejrzałem Monumenta Poloniae Vaticana , t. I–III. ed. Ptasnik (Kraków 1913–1914), wreszcie A. Bielowskiego Monumenta Poloniae historica (6 tomów. Lwów 1864–1878), oraz Theinera Vetera monumenta Poloniae (t. I, Romae 1860; indeks tego wydawnictwa, na którym się opierałem, wymienia co prawda tylko osoby ważniejsze). W żadnem z tych źródeł nie znalazłem pewnego śladu Mikołaja. Wzmianki o Mikołajach, któreby się mogły odnosić do naszego, omówię w osobnym rozdziale na końcu, traktując o imiennikach Mikołaja.
Nie znalazły się też żadne ślady Mikołaja w regestach czeskich (Erben i Emler, Regesta diplomatica nec non epistolaria Bohemiae et Moraviae, 3 części Praga 1855–1890). Zresztą prozopografję wczesnego naszego średniowiecza – jak wiadomo – utrudnia w wysokim stopniu to, że osoby nie noszą jeszcze nazwisk; gdy więc chodzi o imię chrzestne, często nie wiedzieć, czy identyfikować dwie lub więcej osób, czy nie[15]. Trudność zwiększa się jeszcze, gdy, jak w naszym przypadku, nie znamy miejscowości, z której pewna osoba pochodzi. W dodatku imię Mikołaj jest w Polsce XIII i XIV w. bardzo częste. Dalszą trudność stanowi to, że znamy tylko jedną datę z życia Mikołaja i nie wiemy, czy położyć ją na pierwszą, czy na drugą połowę jego życia, innemi słowy nie znamy nawet w przybliżeniu granic życia naszego pisarza. Ja przeszukiwałem kodeksy dyplomatyczne za czas od roku 1250 do 1350.

b) Drugie źródło wiadomości o osobie Mikołaja.

Po tym przeglądzie literatury przedmiotu przejść możemy do drugiego głównego źródła wiadomości o osobie Mikołaja, które pozostało nieznane zagranicznym wydawcom pism jego.
W Bielowskiego Monumenta Poloniae historica, t. II (Lwów 1872) znajdujemy rocznik do dziejów Polski, nazwany przez wydawcę rocznikiem Traski[16]. Zawiera on pod r. 1278 wiadomość, która w przekładzie polskim brzmi:
„W tymże roku zjawił się pewien zakonnik imieniem Mikołaj, z pochodzenia Niemiec, z zakonu dominikanów, który uczył ludzi jeść węże, jaszczurki i żaby przeciw każdej chorobie, która ich trapiła, czy to był hól oczu, czy co innego. Moczu zaś człowieka chorego nigdy nie badał, lecz miał jakieś woreczki zamknięte. Co zaś w nich było zamknięte, nie pozwalał oglądać. Wieszał zaś Owe woreczki na chorych przez noc, a ci, którzy się pocili skutkiem jego zawieszenia i widzieli jakieś sny, wracali do zdrowia; ci, którzy nie, nie. Chwytali zaś węże golą ręką ludzie w imię wspomnianego Mikołaja, nie w imię Chrystusa. Bo jeżeli ktoś chciał chwycić węża w imię Chrystusa, nawet jeżeli miał rękę pokrytą rękawicą, zaraz go wąż ukąsił. Przez niego zaś pouczeni niektórzy bracia z zakonu dominikanów jedli węże. Także Leszek, kiążę Sieradza, z małżonką swą Gryfiną z polecenia tegoż dominikana w tym samym roku zaczął jeść węże, jaszczurki i żaby, przez co był wstrętny całemu ludowi, chociaż te były dla nich bardzo pomocne“[17].
Sprawa dotychczasowych wiadomości o Mikołaju przedstawia się więc tak, że uczeni zagraniczni znali jedną stronę medalu, uczeni nasi drugą, żadni nie znali obu stron. Zobaczymy teraz, jak się przedstawia osoba Mikołaja po złączeniu wiadomości tkwiących w pismach z zapiskiem kroniki polskiej, czyli jak wygląda synteza wszystkich znanych dotąd wiadomości o Mikołaju.
Jakaż jest przede wszystkiem wiarogodność wiadomości rocznikarza polskiego? Zgadzają się one ze wszystkiem, czego nas o sztuce lekarskiej Mikołaja uczą jego własne pisma, zgadzają się dalej z tem, co wiemy skądinąd o Leszku Czarnym, bo o tego księcia tu chodzi; dlatego wiadomości owe musimy uznać, co najmniej w głównych punktach, za wiarogodne[18]. Jedna tylko wiadomość mogłaby budzić pewne wątpliwości. Czy jest prawdopodobne, by dominikan nakazywał chwytać węże w imię własne, nie w imię Chrystusa? Czy to jest zwłaszcza podobne do wiary w owym wieku głębokiej religijności i ascetyzmu? Mikołaj, jak widać z jego pism, posiadał wiele pewności siebie, a nawet zarozumiałości. Z cudownych skutków swej sztuki lekarskiej chelpi się co krok w swych pismach. Obok świętych ludzi, jak Jacek, Czesław, Kinga, Salomea, Jolanta, mamy w tym wieku w Polsce takie osobistości, jak głośny biskup krakowski, Pawel z Przemankowa, który prowadzi życie rozpustne, porywa mniszkę, uciska poddanych, zaniedbuje obowiązki biskupie, tracąc czas na polowaniach, a odkłada pokutę na później, gdy posłyszał głos, że jeszcze siedm lat żyć będzie. Co więcej, duchowieństwo nie uważa za stosowne wystąpić przeciw takiemu biskupowi. Wogóle są to czasy jaskrawych przeciwieństw: z jednej strony gwałty, bezprawia a nawet zbrodnie, z drugiej ascetyczna świątobliwość i świętość, będąca właśnie może reakcją przeciw upadkowi moralnemu innych. Obok więc wielkich i świętych postaci wśród dominikanów XIII wieku mógł istnieć i szarlatan, który moc swego imienia stawiał wyżej, niż moc imienia Chrystusa. Nie można więc i tej wiadomości zarzucić nieprawdopodobieństwa wewnętrznego. Ale gdybyśmy nawet ową wiadomość o zaklinaniu wężów zaliczyli do materjału anegdotycznego, do owej pajęczyny, która oplata się około każdego rozgłosu ludzkiego, to i w tym razie resztę wiadomości rocznika musimy uznać za wiarogodną.
Rocznikarz polski przynosi nam przede wszystkiem jedną wiadomość ważną dla osoby Mikołaja. Na podstawie dodatku do imienia Mikołaja „lekarz z Polski“, zawartego w rękopisach jego traktatów, uczeni zagraniczni uważali Mikołaja za Polaka[19]. Rocznik Traski pouczył nas, że Mikołaj był Niemcem. Wiadomość ta jest zupełnie prawdopodobna. Zakony ówczesne w Polsce, zwłaszcza najgłośniejsze z nich: dominikanów i franciszkanów, liczyły mnóstwo cudzoziemców, zwłaszcza Niemców i Czechów. Prowincjali dominikanów polskich są często cudzoziemcami. Prowincję polską dominikanów utworzono w r. 1228 a już w r. 1229 drugim prowincjałem Polski był Gerard z Wrocławia, zapewne Niemiec. W r. 1241 został prowincjałem przeor lipski Henryk, 1249 teolog paryski Mikołaj, w r. 1263 Czech Jan, w cztery lata później Niemiec Reginald, w r. 1275 Mikołaj z Lombardji, w r. 1287 Czech Bolesław (dwa razy). Czwartym jenerałem zakonu był również Niemiec[20].
Ale Niemcy pojawiają się w wieku XIII tak gęsto w klasztorach, że utrudniają nawet wstęp Polakom do zakonu. W w. XIII żywioł niemiecki wogóle napływa do Polski szeroką falą. Książęta dzielnicowi, możnowładcy, duchowieństwo wyższe z powodów ekonomicznych wprost popierają kolonizację niemiecką. Zwłaszcza po najazdach tatarów i innego wroga starano się w wyludnionym kraju o osadników z zewnątrz. Przede wszystkiem miasta niemczeją szybko, nawet największe. Jak bardzo w nich rozpanoszył się żywioł obcy, dowodzi jaskrawo bunt wójta krakowskiego, Alberta, za Łokietka. Miasta polskie jedno za drugiem zaczynają uzyskiwać prawo magdeburskie. Szkoły ówczesne zalane były Niemcami tak, że aż biskupi na synodach musieli zakazać powierzania nauki w szkołach ludziom nie umiejącym po polsku[21]. Arcybiskup gnieźnieński pisze do papieża list, przedstawiający niebezpieczeństwo, jakie grozi Polsce od Niemców.
Co prawda, jeżeli Mikołaj nazwany jest przez rocznikarza Niemcem, to nie znaczy jeszcze koniecznie, że musiał przybyć do Polski z Niemiec. Mógł być Niemcem urodzonym w Polsce, np. synem mieszczanina niemieckiego. Jestto nawet prawdopodobniejsze, niż żeby przynależał do Niemiec, bo w tym drugim razie byłby się w swych pismach nazywał „Mikołajem z Niemiec“, nie „z Polski“, nawet w tym razie, gdyby w Polsce bawił był lat kilkanaście. Chodzi teraz o to, czy wierzyć tradycji Traski, że Mikołaj był Niemcem, czy też, opierając się na notatce rękopisów „de Polonia“, uważać go za Polaka. Zdaniem mojem nie można wątpić, że Mikołaj był Niemcem. Rocznikarz, którego wiarogodność jest stwierdzona, nie miał powodu podawać lekarza księcia za Niemca, gdyby ten nim nie był rzeczywiście. Że zaś o Mikołaju rocznikarz jest dobrze poinformowany, że więc mógł powiedzieć prawdę, dowodzi zgodność innych szczegółów w roczniku, odnoszących się do Mikołaja, z jego pismami. Dodatek „de Polonia“ w rękopisach Mikołaja odnosi się do jego przynależności państwowej lub do dłuższego pobytu w Polsce, nie do jego narodowości.
Mikołaj nie należy więc może w gruncie rzeczy do historji literatury polskiej, ale nie jest dla niej obojętny Obchodzi ją wprawdzie w mniejszym stopniu, niż np. inny cudzoziemiec, Gallus albo później Hiszpan Rojzjusz, ale ma z Polską związek przez to, że bawi na dworze księcia polskiego i że za granicą uchodzi później za przynależnego do Polski. Przebywał w ciągu życia w różnych krajach. wszelako nie czuje się przynależnym do żadnego innego, tylko do Polski. Nie wiemy, czy urodził się w Polsce czy w Niemczech, w każdym razie czuł się związanym z Polską. Nie będziemy go przywłaszczać literaturze naszej, pisarz ten nie przyniósłby jej wielkiego blasku, ale historja literatury i nauki naszej średniowiecznej nie będzie go mogła w przyszłości pominąć.
Uczeni zagraniczni kładli Mikołaja na początek XIV wieku[22]. Rocznik polski uczy nas, że Mikołaj czynny był jako lekarz już na początku ostatniej ćwierci XIII wieku. W r. 1278 pojawia się on na dworze Leszka Czarnego. Leszek nie był jeszcze księciem krakowskim. Panował wtedy nad swem dziedzicznem księstwem sieradzkiem. Leszek był synem księcia kujawskiego, Kazimierza I, pana na Sieradzu. Mikołaja więc musimy w r. 1278 umieścić w małopolskim Sieradzu. Dopiero w roku następnym, 1279, po śmierci krewnego swego, Bolesława Wstydliwego, Leszek został księciem krakowskim i sandomierskim i panował jako taki do r. 1288. W Sieradzu zbudował ojciec Leszka, Kazimierz, kościół i klasztor dominikanów w r. 1260 a więc na kilkanaście lat przed wystąpieniem Mikołaja na widownię[23].
Leszek był księciem pobożnym, a szczególniejszemi względami cieszyli się u niego dominikanie. Mikołaj jest jego lekarzem, dominikanin Idzi kapelanem i spowiednikiem. Po śmierci został Leszek pogrzebany w klasztorze dominikanów w Krakowie[24]. Dwa zakony, dominikanie i franciszkanie, oba powstałe świeżo w XIII w. cieszyły się wtedy wogóle wielką wziętością i znaczeniem w świecie chrześcijańskim, w kościele i u książąt. Wiek XIII jest złotym wiekiem średniowiecza. Wydaje wielkich pisarzy, a wielu z nich należy do dominikanów, jak: Tomasz z Akwinu, Albert Wielki, uczony encyklopedysta Wincenty z Beauvais (Vincentius Bellovacensis)[25]. Dominikanie, których głównem zadaniem było kaznodziejstwo i misjonarstwo, mieli zwłaszcza w Polsce, otoczonej ludami pogańskiemi, pole do wybitnej działalności. Dominikan Mikołaj nie jest więc na tle ówczesnej nauki zjawiskiem odoschnionem. Wogóle w Polsce łacinę i naukę w w. XIII uprawiało głównie duchowieństwo. Świeccy mało się jeszcze garnęli do nauki, i to więcej mieszczanie, niż szlachta. Jeszcze w r. 1339 na 50 z górą świadków ze stanu rycerskiego, między nimi i dostojników państwa, dwu tylko umiało po łacinie; na 24 mieszczan pięciu[26]. Także i leczeniem trudniło się głównie duchowieństwo, jedyny stan, kierujący oświatą. Co prawda, dominikanom zabroniono zajmować się medycyną praktyczną, a nawet uprawianie medycyny teorytycznej przez dominikana było czemś wyjątkowem. Wyjątkiem takim był dominikan Wilhelm z Moerbeku, tłumacz pism. Hippokratesa i Galena (Diels, str. 376). W w. XIII na dworach książąt i możnych znajdujemy lekarzy przybocznych; inne stany nie były dosyć zamożne, żeby ich utrzymać.
Na tem tle zrozumiałem się staje to, że zakonnik jest lekarzem księcia polskiego. Ale nie dziwi nas też, że jest nim Niemiec. Leszek Czarny sprzyjał bardzo niemczyźnie i do niej się skłaniał nawet w obyczajach swoich[27]. Rocznik krakowski mniejszy powiada o nim: „in favorem Teutonicorum comam nutriebat“, gdy więc Polacy ówcześni strzygli włosy, Leszek nosił wzorem niemieckim włos długi. Popierał on i kolonizację niemiecką, a zagrożony utratą tronu podczas buntu Pawła z Przemankowa i zmuszony no ucieczki z Polski oparł się na niemieckich mieszczanach krakowskich i po zwycięstwie wynagrodził ich potem hojnie przywilejami[28].
Tego to Leszka i żonę jego Gryfinę leczył według rocznikarza Mikołaj. Znał on w gruncie rzeczy jedyne lekarstwo na wszystkie choroby: dawał do spożywania węże, ropuchy i inne płazy; wobec tego nie możemy z notatki rocznika wnosić, na jaką chorobę Mikołaj leczył parę książęcą. Można jednak snuć pewne domysły. Nie słyszymy w tradycji naszej historycznej o żadnej chorobie Leszka ani jego żony: książę, ustawicznie czynny, tak zajęty wojnami i łowami, musiał być silnego zdrowia. Natomiast wiemy, iż Leszek i jego żona nie mieli potomstwa. Co więcej, para książęca głośne zajmuje miejsce w chronique scandaleuse XIII wieku. O cause célebre, której była przedmiotem, podaje krótką wiadomość rocznik Traski pod r. 1271, a szezegółowo pod tymże rokiem opisuje ją Długosz (wyd. Żegoty Paulego, Kraków 1873, t. II. — Dzieła t. XI, str 420). Oto słowa Długosza w przekładzie moim, bo przekład Mecherzyńskiego jest błędny: Żona Leszka Czarnego, księcia sieradzkiego, księżniczka Gryfina, córka Rościsława, księcia Rusi, chociaż z mężem swoim Leszkiem Czarnym lat już blisko 6 mieszkała, zwoławszy zgromadzenie panów, rycerstwa i matron sieradzkich, w obecności i samego księcia Leszka, potwierdzającego skargę milczeniem, oświadczyła (deduxit), że aż dotąd jest dziewicą, nietkniętą przez męża, i zarzuciła mu impotencję i oziębłość; czepiec, którym jako mężatka zwykła była owijać głowę, w klasztorze braci mniejszych w Krakowie w obecności wielu zdjęła i odtąd zaczęła występować jako dziewica, chodząc z odkrytą głową i unikać pożycia z księciem Leszkiem, ażeby w ten sposób szukać z nim rozwodu“. Rocznik Traski powiada: „Eodem anno Griphina, uxor ducis Lesteonis Siradiensis deposuit de se peplum publice, eo quod dixit, se esse virginem incorruptam nec ab eo poterat cognosci propter inpotentiam ipsius, ut dicebatur“. Leszek urodził się między r. 1240 a 1242. Gryfinę zaślubił w r. 1265, licząc 23 do 25 lat[29]. Oskarżenie Leszka przez żonę nastąpiło w szóstym roku małżeństwa 1271. W trzy lata później, 1274[30], za staraniem Bolesława Wstydliwego nastąpiło pojednanie małżonków i powrót Gryfiny do męża. Długosz, który je kładzie na r. 1275 (t. II = Opera t. XI, 420, 435), przedstawia rzecz tak: „Bolesław Wstydliwy, książę krakowski i sandomierski, niechętnem patrząc okiem na rozłączenie się księżny Gryfiny z mężem Leszkiem Czarnym, księciem sieradzkim, (któremu zarzucała oziębłość i impotencję i już od lat 4 z nim nie żyła) i chcąc usunąć spadającą stąd na brata swego Leszka Czarnego hańbę i niesławę, udał się osobiście do Sieradza i różnemi namowami, tak sam przez się, jak i przez panów krakowskich, których miał przy sobie, przebłagał księżnę Gryfinę i dnia 6 sierpnia pojednał ją z księciem Leszkiem Czarnym, dawne między nimi spory i zatargi rozsądnym układem załagodził i wznowił wzajemną miłość małżeńską, którą odtąd szczerze sobie okazywali oboje i aż do śmierci zachowali“. Bezpotomny Bolesław Wstydliwy upatrzył w Leszku Czarnym następcę swego na tronie, zależało mu więc na tem, by Leszek pojednał się z żoną i doczekał potomstwa. W 4 lata po owem pojednaniu pojawia się na dworze Leszka w Sieradzu lekarz Mikołaj. Nasuwa się przypuszczenie, że zażądano od niego środków, mających zapewnić Leszkowi potomstwo. Wniosek ten wysnuł już Ernest Swieżawski[31]. Przemawia za nim w moich oczach to, że zachowany zbiór recept Mikołaja zawiera między innemi lekarstwami i lekarstwo przeciw impotencyi[32].
Rocznik Traski powiada, że środki Mikołaja okazały się bardzo skuteczne. Nie może tu mieć na myśli środków, któreby sprowadziły potomstwo, bo Leszek umarł bezpotomnie. Pod tym względem więc zachodzi trudność przy naszem przypuszczeniu. Może jednak trudność ta da się usunąć, gdy się przyjmie, że skuteczność środków Mikołaja okazała się przy jakiejś innej przemijającej chorobie, lub że para książęca przypisywała zdrowie środkom Mikołaja, bo środki jego, według zachowanych pism, chroniły także na przyszłość od chorób. Możnaby myśleć i o rozlicznych innych możliwościach. Para książęca mogła up. rozpuszczać wieści o skuteczności środków Mikołaja w celach politycznych, by budzić nadzieję, że będzie miała potomstwo. W każdym razie wierzyć możemy doniesieniu rocznikarza. że spożywanie płazów przez księcia budziło w poddanych wsręt ku niemu.
Z pism Mikołaja wiemy, że przebywał on długo w Montpellier, sławnem swą szkołą lekarską Chodzi o to, na jaki czas położyć ten pobyt, a przede wszystkiem, czy Mikołaj bawił we Francyi przed czy po swym pobycie na dworze Leszka. Najprostsze przypuszczenie byłoby, że Leszek radził się lekarza, który przybył z zagranicy z wyrobionem imieniem. Czy da się to pogodzić z dziejami uniwersytetu w Montpellier? Uniwersytet zreorganizowano w r. 1289 bullą papieża Mikołaja IV, który złączył w uniwersytet wydziały: lekarski, prawniczy i artium. Ta reorganizacya przypada zatem już na czasy po śmierci Leszka. Ale uniwersytet w Montpellier istniał już dawniej. Statuty miał mu dać w r. 1220 kardynał Konrad, legat Honorjusza III. A początek studjów lekarskich w tem mieście przy pada na czasy jeszcze dawniejsze. Popularność lekarzy z Montpellier jest poświadczona już w XII w., mianowicie w r. 1153. Studja lekarskie zaszczepili tamı Arabowie hiszpańscy i Żydzi[33]. Mógł tam więc bawić Mikołaj i przed reorganizacją uniwersytetu. Z drugiej strony przypuszczaćby można, że Mikołaja pociągnęła do Montpellier sława zreorganizowanego świeżo uniwersytetu, zwłaszcza gdy ze śmiercią Leszka w r. 1288 zerwały się węzły, łączące go z dworem książęcym. By był później lekarzem brata przyrodniego Leszkowego, Władysława Łokietka, nie słyszymy wcale. Tak więc dzieje szkoły lekarskiej w Montpellier nie dają nam klucza do ustalenia czasu pobytu Mikołaja w tem mieście. Studja wyższe odbywano wtedy u nas zagranicą, w kraju bowiem nie było jeszcze uniwersytetu, w ogóle stan oświaty w Polsce był niski. Na studja lekarskie udawano się do Francji lub do Włoch. Co prawda, Mikołaj nie jest przedstawicielem ówczesnej medycyny urzędowej, racjonalnej; przeciwnie, medycynie tej wydał walkę zaciętą. Mógł więc wystąpić z cudotwórczą swoją sztuką bardzo dobrze jako samouk, a niejakie wiadomości lekarskie w jego dziele mogą pochodzić z książek.
Nie wiemy także, kiedy powstały jego pisma. Mogły one powstać w jego starości. Za tem przemawia stosunek jego do Arnolda de Villa nowa (o czem poniżej). W każdym razie prócz tytułu magistra, który zapewne rzeczywiście oznacza stopień naukowy, już sama sztuka wierszowania Mikołaja dowodzi, że posiadał on wyższy stopień wykształcenia, a nie tylko elementarne wiadomości z łaciny. W Montpellier znajdowało się studjum dominikańskie. Może Mikołaj studjował tam teologję za młodu a przy tej sposobności w słynnem ognisku medycyny zaznajomił się z sztuką leczniczą. Koniec końcem nie da się powiedzieć nic pewnego, kiedy Mikołaj bawił we Francji; prawdopodobnie dopiero po opuszczeniu dworu Leszka. Tłumaczyłoby się wtedy łatwiej to, że nazywa się za granicą „lekarzem z Polski“; że w przedmowie do pisma Antipocras, wykazującego wpływ południowo-francuski, powołuje się na praktykę lekarską w rozmaitych krajach; tłumaczyłoby się dalej to, że w Polsce Łokietkowej nie znajdujemy żadnego jego śladu, wreszcie, że dla swych aspiracyj naukowo-literackich szukał odpowiedniego środowiska na Zachodzie, nie znalazłszy go w ciemnej jeszcze Polsce; tak zresztą postępowali i inni średniowieczni pisarze polscy. Na czas pobytu w Montpellier lub późniejszy przypadłaby tedy i działalność pisarska Mikołaja. Cokolwiekby jednak ktoś sądził o czasie pobytu w Montpellier, wydaje się prawdopodobnem, że działalność pisarską Mikołaja położyć należy na późniejsze czasy jego życia. Przemawia za tem i wieloletnie doświadczenie, na które się ciągle w swych pismach powołuje. W każdym razie z faktu że rękopis jego pisma Antipocras pochodzi z początku XIV w., nie można wnosić, by utwór ten powstał dopiero w tym czasie, bo rękopis ten jest kopją sporządzoną przez przepisywacza i może pochodzić z oryginału znacznie wcześniejszego.
Czas życia Młkołaja przypada w każdym razie przeważnie na wiek XIII. Nawet jeżeli przyjmiemy, że Mikołaj leczył Leszka (1278) będąc młodym, kiedy miał dajmy na to łat około 30, to czas urodzenia jego położyć musimy na połowę XIII w., około r. 1250. W takim razie na wiek XIV przypadłyby tylko ostatnie lata życia Mikołaja. Jeżeli w r. 1278 Mikołaj był starszy, to niemal całe jego życie umieścićby trzeba w wieku XIII.




  1. J. W. S. Johnason, Les „Experimenta Magistri Nicolai“ publiés pour la première fois.
  2. U H. Dielsa w ponownem wydaniu traktatu czytamy prez pomyłkę zecera zamiast: „tom IX“, „tom IV“.
  3. Sudhoff, Antipocras, Streitschrift für mystische Heilkunde in Versan des Magisters Nicolaus von Polen, Rozprawy Wyde. Glolog. T. LVII. Nr. 4.
  4. H. Diels, Über die Schrift Antipocras des Nikolaus von Polen.
  5. Listownej informacji Sudhoffa zawdzięczam wiadomość, że Sudhoff odpowiedział obszernie na wydanie Dielsa w Mitteilungen z. Gesch. d. Med. Artykolu tego nie udało mi się otrzymać.
  6. Tekst tej notatki podaję w formie poprawionej przez Sudhoffa; u Johnssona zawiera on kilka błędów.
  7. Brückner, Dzieje literatury polskiej w zarysie. 2 t. Warszawa 1903.
  8. Dzieje literatury pięknej w Polsce w Encyklopedji Akademji Umiejętności w Krakowie (1918).
  9. Por. ks. S. Ch(odyński), Dominikanie w Polsce, w Encyklopedji Kościelnej ks. Nowodworskiego (Warszawa, 1874) str. 306.
  10. Z dzieł Fontany i pracy Finkego mogłem korzystać dzięki uprzejmości lwowskiego klasztoru dominikanów.
  11. Jeżeli pominiemy krótki przypisek Brücknera (zobacz wyżej).
  12. Autor przez przeoczenie nie wymienił tytułu pracy Rostafińskiego; cystaje ją w innych miejscach dzieła.
  13. Z literatury niemieckiej A. W. E. Th. Henschel, Schlesiens wissenschaftliche Zustände im XIV Jhd. (Breslau 1860) nie zawiera według świadectwa Sudhoffa (str. 31) żadnej wzmianki o naszym Mikołaja. Tegoż Henschla Nachträge zur Gesch. der Medizin in Schlesien im XIII Jhd., w czasop. Janus,. t. I, Gotha 1851 było mi niedostępne (wymienione są tam imiona 14 lekarzy z XIII wieku).
  14. Indeks do Riedela Codex diplomaticus Branderburgensis, Berlin 1838–1869 (IV Hauptteil, Namenverzeichnis) dla mojego celu niezbyt się okazał odpowiednim, dlatego nie wiem, czym czego w nim nie przeoczył.
  15. Tutaj wyrażam podziękowanie za wskazówki bibljograficzne w zakresie literatury kościelnej, literatury historycznej i literatury lekarskiej polskiej profesorom: Stanisławowi Zakrzewskiemu, Wilhelmowi Buchnalskiemu, a przedewszystkiem Wład. Abrahamowi i Ludwikowi Finklowi.
  16. Rocznik ten znajduje się między innemi w rkp. pergaminowym bibl. ordynackiej hr. Zamoyskich z r. 1341 i niemal dosłownie w rkp Sędziwoja z Czechlu, znajdującym się obecnie w posiadaniu ks. Czartoryskich, a pochodzącym w głównej swej części z połowy XV wieku. Tekst tych 2 rękopisów różni się tem od tekstu innych, że ostatni dopełniacz rocznika, opisawszy zajęcie Lwowa przez Kazimierza W. w r. 1340, dodaje: Traska etiam fuit ibidem. Traska ów jest albo imieniem kontynuatora, albo osoby, kontynuatora bliżej obchodzącej.
  17. Tekst łaciński: (1278... Eodem anno surrexit quidam religiosus nomine Nicolaus, natione Theutonicus, ordinis fratrum Predicatorum, qui docuit homines comedere serpentes, lacertas et ranas contra quamlibet infirmitatem, a qua detinebantur, sive fait dolor oculorum, vel aliud. Utinam autem hominis infirmi nuaquam inspiciebat, sed habebat quasdam bursiculas clausas. Quid autem in cis clausum fuisset, aspicere prohibebat. Suspendebat autem illas bursiculas singulas super singulos infirmos per noctem, et qui sudabant ex haius suspensiono quedum videbant sompnia, curabantur, et qui non, non. Capiebantur autem serpentes nuda manu ab hominibus in nomine predicti Nicolai, non in nomine Christi. Nam si quis in nomine Christi vellet capere serpentem, eciam si habuit manum tectam cum cyroteca, statim momordit eum serpens. Ab hoc autem informati quidam fratres de ordine Predicatoram comedebant serpentes. Dominus eciam Lestco, dux Syradie, cum uxore sua Gripbina per mandatum eiusdem Predicatoris eodem anno cepit comedere serpentes, lacertas et ranas, propter quod fuit abhominabilis omni populo, licet fuerint eis valde medicinales).
  18. Naodwrót zgodność nowoznalezionych pism Mikołaja z treścią zapisko jest nowem stwierdzeniem wiarogodności rocznika Traski, z innych powodów uznanego przez historyków za wiarogodny. (Por. Rol. Ulanowski, Przyczynek do dziejów Pawła z Przemankowa. Rozpr. Wydz. bist. filoz. Akad. krak., t. 17 (1884), str. 97. – Balzer, Genealogja Piastów (Kraków 1895) str. 334).
  19. Diels, str. 378.
  20. Ks. Barącz. Rys dziejów zak. kazn. t. I, str. 74, 87, 115, 116, 117, 120, 121. – Według Stan. Kętrzyńskiego (Podręcz. Encykl. Kość. ks. Chełmickiego, Tom 9–10, str. 89) dominikanie rekrutowali się wówczas nawet przeważnie z Niemiec.
  21. O szerzeniu się żywiołu niemieckiego por. między innemi: Roepell, Geschichte Polens, t. I. (Hamburg 1840, rozdz. ost.); — Al. Semkowicz, Walka o monarchję, 1288–94 (Kwart. histor. 1891, str: 782–4, gdzie mowa także o zniemczeniu klasztorów franciszkańskich).
  22. Sudhoff, str. 31. – Diels, str. 376.
  23. Ks. Barącz, Rys dziejów, t. II. (w przeglądzie klasztorów pod: Sieradz).
  24. Ks. Barącz, w w. dz. t. I, str. 121.
  25. Franciszkanie są: Duns Scotus i Roger Bakon.
  26. Chmielowski, Hist. lit. pol., t. I (Kraków 1899), str. 66.
  27. Por. Roepell, Gesch. Polens, I, str. 536, 540, 584.
  28. Szajnocha, Pierwsze odrodzenie się Polski² (Lwów 1859) str. 313 nn.
  29. Balzer, Genealogja Piastów, (Kraków 1895), str. 331–4.
  30. Balzer, tamże.
  31. Świeżawski, Przyczynki do dziejów medycyny w Polsce (Pam. Tow. lek, warsz., t. 73, 1877, str. 19.
  32. Sudhoff str. 35: „Item si aliquis non potest cohire cum muliere, da ei bibere in dicto modo de oleo, quando vadit ad lectum, et angat similiter virgam, et bene cohibit“. Mowa tu jest o „oleju filozofów“.
  33. La grande Encyclopédie paryska, t. 24 pod wyrazem: Montpellier.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Witkowski.