List Kazimierza Pułaskiego do Kongresu z 19 sierpnia 1779

>>> Dane tekstu >>>
Autor Kazimierz Pułaski
Tytuł List Kazimierza Pułaskiego do Kongresu z 19 sierpnia 1779
Pochodzenie Polacy w zaraniu Stanów Zjednoczonych
Karol Wachtl: Polonia w Ameryce... s. 36-40
Wydawca Wiedza Powszechna
Wydanie II
Data powstania 19 sierpnia 1779
Data wyd. 1992
Druk Zakłady Graficzne w Katowicach
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Karol Wachtl
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Panowie!

Wszystkie informacje dochodzące mnie z Północy od chwili, gdy się udałem na Południe, wzmacniają moją opinię, ba, przekonywają mię nawet, że jakiś duch złośliwy ciągle rzuca Wam w oczy tak nieprzejrzyste zasłony, iż czyni niemożliwym dla Was widzieć i sądzić moje postępowanie, jak przystało na dżentelmenów charakteru na wysokim Panów stanowisku.
Wobec tego, że zapał entuzjastyczny dla chwalebnej sprawy, która Amerykę ożywiała, gdy tu wylądowałem, i pogarda śmierci mnie tu do Was sprowadziły, żywiłem nadzieję, że będę na tyle szczęśliwym, iż zdobędę honor oraz zadowolenie. Lecz taki jest mój los, iż tylko honor, którego nigdy nie stracę, zatrzymuje mnie na usługach Panów, choć złe obchodzenie się ze mną zaczyna mnie napawać wstrętem. Każdy krok w stosunku do mnie był tak przykry, że tylko zahartowane serce me i zapał szczery mnie podtrzymują. Przyzwyczajony jestem do otwartego tłumaczenia się i muszę to i teraz zrobić.
Czy jest wśród moich czynów choćby jeden od bitwy pod Brandywine aż do chwili obecnej, tj. do kampanii pod Charleston, który by nie świadczył o mym bezinteresownym zapale dla dobra ogółu?
Wierzę, że najzawziętsi moi wrogowie nie mogą temu zaprzeczyć. Skąd więc pochodzi, iż tak mało mam zaufania u Was, Panowie, że żadna sprawa odnosząca się do mnie nie jest załatwiana ku memu zadowoleniu? Od nieszczęsnej chwili, gdy się podjąłem zorganizowania mego korpusu, który zaopatrzyłem w odzież, rekrutowałem i wyćwiczyłem w przeciągu trzech miesięcy, byłem i do tej chwili jestem prześladowany! Nie potrafię wyrazić swego oburzenia na wspomnienie o niecnych szykanach, na skutek których byłem zmuszony stawać przed sądem jak zbrodniarz.
Opóźnienie Kongresu w wysłaniu mnie na spotkanie nieprzyjaciela tłumaczone było złym zachowaniem się mego korpusu względem kilku mieszkańców, choć zaświadczenia sędziów w miejscowościach, gdzie żołnierze moi kwaterowali, mówią zgoła co innego. Choć korpus mój wykazał stanowczość w Little Egg Harbor, a kilku żołnierzy i oficerów poległo lub odniosło rany — jedyną ich nagrodą było oszczerstwo. Moje częste prośby, aby uregulowano rachunki korpusu, jak długo tu jestem, były odrzucane. Po całorocznym opóźnieniu, choć kilku oficerów, których obecność przy sprawdzaniu rachunków była konieczna, zostało zabitych lub opuściło szeregi, udaje się, jakoby je załatwiono z największą dokładnością: pułkownik Boze zabity, major Montfort i kapitan Caillivy opuścili szeregi i wrócili do Europy. Pułkownik Kowacz zabity, a porucznik Seydling wzięty do niewoli przez nieprzyjaciela. Każdy z tych panów miał powierzony jakiś wydział.
Podkreślam, że prośba moja, aby rachunki załatwiono, kiedy to jeszcze łatwo można było zrobić, kiedy ci panowie obecni byli jeszcze, powtarzana była tysiąc razy, przeto, jeżeli są jakieś niedokładności w pokwitowaniach, nie można ich zapisywać na karb mój lub kapitana Baldeskiego. Ci, którzy spowodowali zwłokę, pociągnięci być powinni do odpowiedzialności za wszystko.
Oprócz tego sumy, które Wam się wydają nadzwyczajnymi, są drobnostką dla Stanów. Zaprawdę, dla mnie, choć nie posiadam bogactw, nie jest niemożliwym pokryć cały koszt mego legionu — wartość pieniędzy papierowych obecnie równa się 20 za 1 w złocie, tak że o ile policzę 30 000 liwrów na ten cel, da to 600 000 w pieniądzach papierowych, czyli co najmniej cztery razy suma wydatku kwestionowanego, który mi zarzucają.
Pozwólcie mi Panowie, otwarcie do Was przemówić! Jesteście w tym wypadku raczej niehojni. A są tu cudzoziemcy, na których nie zwracano tyle uwagi, ile mieli dostateczne powody spodziewać się od Was. Nie możecie nie pamiętać o tym, że wydałem o wiele więcej, niż suma wspomniana, z własnej szkatuły, dla przyjemności popierania Waszej sprawy. Musicie również uwzględnić, że nie przybyłem do Ameryki bez grosza, by być ciężarem dla Was. Wszak miałem list kredytowy p. Morrisa i byłem prawie każdemu cudzoziemcowi znany z dobrego charakteru.
Niedawno otrzymałem list od rodziny, że wysłano mi 100 000 funtów w kruszcu. O ile szczęśliwie tu przybędą, przyjemność będzie, zaiste, wielka, bo zapłacę Wam do ostatniego grosza wszystkie wydatki na mój legion.
Zmieńcie zatem zdanie swe o jednym cudzoziemcu, który od chwili wstąpienia w służbę Waszą nie miał nigdy powodów do radości, który w Europie wyższy jest rangą niż wszyscy inni, którzy są w Waszej służbie, który z pewnością pod względem zapału i zdolności nie jest w tyle i którego bynajmniej nie możecie uważać za jednego z tych, którzy przybyli prosić Was o łaskę.
Bądźcie sprawiedliwi, Panowie, i wiedzcie o tym, że nie mogąc czoła chylić przed mocarzami Europy, przybyłem tu, by wszystko oddać dla Wolności Ameryki, pragnąc koniec życia mego spędzić w kraju prawdziwie wolnym, walcząc jako obywatel za wolność tego kraju. Lecz widząc wysiłek w kierunku odnowienia mi takich motywów i uważania ich za przywidzenie, skłonny jestem do uwierzenia, że entuzjazm dla wolności nie jest największą zaletą w Ameryce w czasie obecnym.
Zostałem poinformowany, że Wydział Wojny, zamiast zatrzymać lub ukarać dezerterów z mojego legionu, oddalił ich ze służby; czy można to nazywać stosownym postąpieniem względem ludzi, którzy obrabowują państwo z premij i w inny sposób? Jestem również poinformowany, że jeden człowiek, słysząc o tej hojności, a który skradł konia, by na nim ujść, nie tylko został w ten sam sposób faworyzowany, ale mu jeszcze konia podarowano! Oficerowie, którzy służyli w Maryland, nakładali kary do £ 100 na każdego, kto by się zaciągnął do mojego korpusu. Kapitan Bedkin, który był zostawiony z oddziałem konnicy dla zebrania ludzi, pozostawionych jako chorych i na urlopie, wraz z końmi, należącymi do Legionu, a któremu powierzona sumę $ 5000 na cele rekrutacji, znalazł protekcję u tegoż Wydziału, który uniezależnił go, jakkolwiek uchybił on powinności uczciwego człowieka. Co to wszystko oznacza? Czy to nie wygląda na złośliwą intrygę osób nieprzyjaznych, które chcą mnie zmusić, abym porzucił służbę — zniechęcony, bez dochodzenia sprawiedliwości co do ich postępowania. Takich ludzi ja oskarżam przed Waszym Trybunałem — jako burzycieli dobra ludu i jego wojennej obrony.
Staram się mówić tak, ażebym był zrozumiany, czczę Was bez poniżania siebie samego, bo pochlebstwo prywatne czy publiczne jest mi wstrętne. Jest to cechą tych niskich bestyj, które starają się prześladować mnie i szkodzić mi.
Byłem obecny, kiedy generał Lincoln otrzymał umyślny list, wzmiankujący zatrzymanie kapitana Baldeskiego z poleceniem zamianowania innego płatniczego, który to urząd ja uważam za nie bardzo potrzebny; tych niewielu ludzi, jacy nam pozostali, może być płaconych przez Generalnego Płatniczego Armii, a nie będzie więcej konfuzji w szczegółach, zwłaszcza że wydaje się, że zniszczenie korpusu jest i tak zamierzone, więc łatwiej będzie dokonane.
Kampania jest w toku. Może jeszcze będę miał sposobność wykazania, że jestem przyjacielem sprawy, mimo tego iż nie mam szczęścia podobać się kilku jednostkom.
Mam zaszczyt, Szanowni Panowie, być ich uniżonym sługą.

K. Pułaski

Charleston, 19 sierpnia 1779.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Kazimierz Pułaski i tłumacza: Karol Wachtl.