proboszcz w Chodlu, obrońca ludu pracującego, skazany został w r. 1848 na śmierć za propagandę patryotyczną wśród włościan. Ułaskawiony pod szubienicą, poszedł na całe życie do ciężkich robót w kopalniach syberyjskich; przebywszy tam lat 40, powrócił i zakończył swój żywot męczeński w Lublinie w r. 1890 w wieku lat 90
List otwarty do polskiego ludu roboczego
napisany przez Księdza Piotra Ściegiennego.
„Idąc, prawdy nauczajcie wszystkie narody!“
Bracia kochani! Po raz pierwszy odzywam się do Was, nie jako do posłusznych mi owieczek, które trzymałem, by ułatwić panom strzyżenie Was, ale jako do braci. Wasze i dzieci Waszych łzy gorzkie doszły do serca mojego i duszy mojej i cierpię razem z Wami, widząc Waszą nędzę, ciemnotę i poniżenie. Teraz dopiero pojąłem przyczyny cierpień Waszych i widzę jasno, że księża, zamiast pójść śladami Chrystusa i bronić wszystkich uciśnionych, z religii zrobili sobie zyskowny kram, a z wiary środek do ogłupiania Was i dlatego postanowiłem zdjąć łuskę z oczu Waszych i jak Chrystus biczem słów moich wypędzić tych handlarzy z kościoła. Dotychczas byłem posłusznym sługą panów i rządu i żądania ich objawiałem Wam z ambony, jako żądania od Boga pochodzące. Żądałem od Was pokory i uległości względem panów, wstrzymywałem Was wszelkiemi siłami od wystąpień przeciwko wyzyskowi, dowodząc Wam, że im więcej cierpieć będziecie na ziemi, tem większą nagrodę otrzymacie w niebie. Kłamałem Wam, mówiąc, że w imieniu Boga żądam od Was pracy na panów, podatków na rząd, pokory względem tyranów, gdyż wszystko to opiera się na fałszu i obłudzie. Bóg stworzył Was nie dlatego, żebyście żyli w nędzy i niedoli, znosili chłód i głód, ale dlatego, żebyście byli swobodni, korzystali z wszystkich wygód, pracowali nie na panów, ale na siebie. Jeżeliście Wy nieszczęśliwi, pochodzi [2]to nie z woli boskiej, a z Waszej własnej woli i winy, gdyż zamiast łączyć się i walczyć w obronie Waszych najświętszych praw, Wy wybieracie na posłów Waszych najzaciętszych wrogów — panów i jak owce bez szemrania idziecie na rzeź, gubiąc tak szczęście swoje. Czyż Wy nie widzicie, że obcy ludzie żyją pracą Waszą, opływając w dostatkach, podczas kiedy Wam nieraz brak chleba czarnego? Czyż wy nie czujecie, jaką pogardę mają do Was wszyscy ci, których wy pracą swoją utrzymujecie? Czyż nie przenosicie strasznego ucisku, nędzy i upodlenia, przed którem zżymać się musi każdy, choć trochę posiadający godności człowieczej? Bo jeżeli to wszystko widzicie i czujecie, to czemu nie zapłoniecie świętym, bo słusznym gniewem i nie wystąpicie do walki z całą tą ohydą? Z pracy Waszej powstaje wszystko, co służy do zaspokojenia lud kichludzkich potrzeb; bez Was ludzie byliby pozbawieni wszelkich wygód, a w końcu kto korzysta z owoców pracy Waszej? Panowie, którzy przywłaszczyli sobie ziemię, która zarówno jak powietrze i woda przeznaczona była dla wszystkich ludzi, a także i fabryki, które przecież nikt inny, jak robotnicy swojemi rękami wystawili. Panowie doszli do władzy, rząd zrobili narzędziem w rękach swoich, postawili go na straży swoich interesów i na domiar złego każą się Wam wybierać na posłów, chcąc w ten sposób zepchnąć na Was wszystkie podatki i powiększać wojsko, naturalnie przeciwko Wam. Czy to tak powinno być? Wszyscy ludzie powinni być równi, zdrowy człowiek na zdrowego człowieka, robotnik na pana, wszyscy na jednego nie powinni pracować. Pan taki sam człowiek, jak i Wy: ma ręce, nogi, zdrowie i powinien sam zarabiać na swoje utrzymanie. Niema teraz sprawiedliwości na świecie i teraz z pewnością, gdyby Chrystus się zjawił, wyrzekłby się wszystkich obłudników, podszywających się pod słowa Jego, przekląłby Waszych ciemięzców, panów i księży i stanąłby po stronie tych, co bronią spraw Waszych, bo po Waszej stronie prawda i słuszność! Słuchajcie mnie i przyjmijcie do serca to, iż pokorę winniście tylko prawdzie i sprawiedliwości, nie zaś gwałtom i krzywdzie, a wszystkie porządki dzisiejsze są dziećmi niesprawiedliwości i same niesprawiedliwością się stały. Prawdą zaś jest to, że pracujecie, a nie spożywacie owoców swej pracy, którą zgarniają dla siebie panowie i kapitaliści. Prawdą jest to, że podatki państwowe spadają na lud pracujący, że rządy są w rękach panów i że nigdy nic nie zrobiły dla robotników. Przeciwko sile zła, które wszechwładnie zapanowało na świecie, postawcie Wy nie modły, nie prośby, ale siłę dobrego. Pamiętajcie, że pokorą nie zdobędziecie sobie nic, groźbami mało, a wszystko siłą. Siłą tą u Was jest jedność robotnicza, przeciwko której nic ostać się nie potrafi! Siłą tą u Was są organizacye socyalistyczne, walczące ze wszystkiem, co Was gnębi i uciska w celu uwolnienia ludzkości od trapiących ją nieszczęść. Kiedy wszyscy zrozumiecie nareszcie jasno całą podłość obecnego porządku i połączycie się w jedną potężną partyę, zło zginąć musi. Jak rzeki w biegu żadna siła nie jest w stanie wst zymaćwstrzymać, tak i próżne będą wysiłki wszystkich wrogów prawdy i sprawiedliwości w celu stłumienia Waszego ruchu. Sztandar nasz powiewać będzie nad światem całym, który wyzwoli się z pazurów gwałtu i fałszu. Obecny padół pracy i łez zamieni się w dolinę pracy, szczęścia i dobrobytu, a wtedy już nie będzie żadnej polityki hańbiącej, która z religii robi tylko narzędzie ucisku. Upamiętajcie się, bracia, póki czas odwrócić wszystkie te nieszczęścia od siebie. Przejrzyjcie nareszcie, nie słuchajcie panów i ich płatnych pochlebców, gdyż oni czyhają tylko na zgubę Waszą, ale idźcie za głosem rzeczywistych obrońców szczęścia Waszego. Porzućcie wszyscy Wasze poniżenie się przed gwałtem, albowiem tylko dla dzikich pogan możebnem jest całować tę rękę, która ich smaga, a przecież nawet i robak żądłem się broni. W organizacyach socyalistycznych, w walce z panami i fabrykantami możecie znaleść drogę wyjścia ze swojego strasznego położenia. Tak mówię Wam ja, com prawdę umiłował nadewszystko; jako sługa sprawiedliwości zwracam się do Was: walczcie do ostatniej kropli krwi z wyzyskiem i niesprawiedliwością, a zwycięstwo będzie po Waszej stronie.Ks. Piotr Ściegienny.
Wydawnictwo i nakład „Latarni“. Interpelacya posła Ignacego Daszyńskiego, wniesiona na 40 posiedzeniu w XVI sesyi Izby posłów dnia 3 marca 1900 r. W drukarni Wł. Teodorczuka w Krakowie.