Listy do młodego Polaka. OBYWATEL


O WOLNOŚCI Obywatel • z cyklu Listy do młodego Polaka • Aleksander Rozenfeld POLAK, KATOLIK, ŻYD
O WOLNOŚCI Obywatel
z cyklu Listy do młodego Polaka
Aleksander Rozenfeld
POLAK, KATOLIK, ŻYD

Obywatel - co to znaczy, jakie skojarzenia niesie ze sobą to słowo? Co to znaczy być obywatelem? Zacząć chyba trzeba od określenia się co to znaczy w ogóle być jako ja, jako pojedynczy człowiek. Kolejność bowiem jest następująca - najpierw należy się określić samemu wobec siebie, a potem dopiero określić siebie wobec grupy społecznej, do której jest się przynależnym. Obywatel, to ktoś taki, kto utożsamia się z organizacją obywatelską nazywającą się Państwem. Określenie się wobec siebie samego, a później wobec zbiorowości nie zawsze musi wiązać się z utożsamieniem się z Państwem. Państwo bowiem jako zbiorowość obywateli bywa kontestowana przez członków tej zbiorowości. Polska tradycja państwowa jest stosunkowo świeża w porównaniu z innymi państwami. Jeżeli przyjmiemy, że istnienie Państwa warunkowane jest istnieniem zbiorowości nazywanej narodem, to Państwo Polskie jako organizacja narodowa w swoim kształcie obecnym uformowane było znacznie później niż inne państwa Europy. Ta sytuacja pozwoliła Polsce uniknąć doświadczeń innych narodów kształtujących swoje Państwa w wyniku wojen.

Współczesne zachowanie obywatelskie warunkowane jest relacją pomiędzy Obywatelem a Państwem. W ciągu ostatnich dziesięcioleci Polacy nie utożsamiali się ze swoim Państwem, nie przyjmowali jego istnienia uważając go za twór nie suwerenny, a ustrój Państwa nie sprzyjał tworzeniu się społeczeństwa obywatelskiego. 12 lat temu Państwo Polskie stało się Państwem suwerennym. Zachowania kontestujące Państwo zasadniczo się nie zmieniły, obywatel w dalszym ciągu nie zamieszkał w statystycznym Polaku. Stało się to oczywiście nie bez winy Państwa, albowiem Państwo popełniło grzech zaniechania. Ustanawiając ciągłość legislacyjną, czyli uznając wcześniej stanowione prawo jako obowiązujące nie pozwoliło obywatelowi uzyskać dystansu do zaistniałych zmian. Brak ze strony byłego aparatu Państwa szacunku dla prywatnej własności, uciążliwe procedury sądowe w trakcie których w chwili obecnej obywatel usiłuje zmienić krzywdzące obywatela dawne wyroki, wreszcie umożliwienie byłym funkcjonariuszom państwowym dostępu do tajemnic Państwa, w rezultacie czego dawna elita rządząca mogła zawłaszczyć znaczny państwowy majątek nie spowodowały wzrostu zaufania do Państwa jako instytucji. Generalnie w dalszym ciągu Obywatel nie utożsamia się ze swoim Państwem.

Ten rozziew pomiędzy Obywatelem a Państwem najprościej można zobaczyć w momencie w którym Państwo oczekuje od obywatela sytuacji utożsamienia, czyli w procesie wyborczym do parlamentu bądź instytucji samorządowych. Udział w tym procesie stanowi swoisty papierek lakmusowy w relacjach pomiędzy Obywatelem a Państwem. Istnieją poza wyborami jeszcze dwa charakterystyczne dla relacji Obywatel - Państwo obowiązki obywatelskie, płacenie podatków i gotowość do obrony Państwa.


Dyskurs z Państwem, szczególnie w okresie istnienia systemu nie demokratycznego stanowił dla polskich elit intelektualnych powód do swoistej dumy. Proces destrukcji tego systemu trwał wiele lat i wychował w tym czasie spore grono następców, którzy zaczęli sprawować swoisty rząd dusz, w rezultacie wieloletnich działań opozycji demokratycznej system totalitarny zakończył żywot. Ci, którzy uczestniczyli w tym procesie stali się ludźmi nowej władzy.

Problem polega na tym, że ci ludzie umieli tylko kontestować i burzyć. Nikt ich nie nauczył budowania. Pretensje, że ci, którzy dziedziczą władzę, a ich umiejętności jej sprawowania pochodzą z minionego okresu są śmieszne. Ci, którzy zanoszą takie pretensje winni się przyjrzeć sobie i umieć siebie samych zapytać, czy za istniejący stan rzeczy sami nie ponoszą winy.

Wchodzimy do Europy. Kontynuacja zastałych sporów i dalsze roztrząsanie win i zaniechań z niedalekiej przeszłości są bez sensu. Zastanowić się należy co zrobić aby ci, którzy przyjdą po nas nie musieli dziedziczyć schedy, która w cywilizowanym świecie chwały nam nie przynosi. Po pierwsze - zacząć musimy budować od początku społeczeństwo obywatelskie. Co to znaczy? Po prostu zacząć należy myślenie kategoriami cnót. Temu słowu, zwietrzałemu i przynależnemu do słownika wyrazów nieużywanych należy przywrócić dawne znaczenie.

Po to, aby utożsamiać się z kimkolwiek, otoczeniem, grupą rówieśniczą, środowiskiem należy z samego początku poznać siebie samego, utożsamić ze sobą. To trudne, umieć siebie nazwać i zlokalizować, uwierzyć we własne możliwości, wreszcie bardzo precyzyjnie określić swoje dążenia. Słowem, trzeba być samemu, pojedynczo, aby móc później dążyć do uczestnictwa.

Obywatel, to nikt inny jak pojedynczy człowiek zdający sobie sprawę z własnej wyjątkowości i własnej roli w społeczeństwie składającym się z podobnych sobie obywateli.

Z dążeń indywidualnych rodzą się dążenia zbiorowe, z marzeń pojedynczego człowieka wyrastają marzenia społeczne. Z własnego egoizmu tworzy się egoizm grupowy, owładnięty tym samym celem - aby mnie samemu i mnie podobnym żyło się lepiej.

Po to aby być obywatelem, aby uczestniczyć w życiu publicznym pojedyncze ja, pojedynczy człowiek winien się przygotować do uczestnictwa w życiu społecznym. Musi tak zadbać o własny rozwój osobisty, aby nie znalazł się w sytuacji, w której pretensje o brak osobistego sukcesu mógł zanosić do kogokolwiek innego oprócz siebie. Z całym naciskiem podkreślam, człowiek pojedynczy jest autorem własnego życia, własnych osiągnięć i porażek, każda inna filozofia prowadzi do frustracji i wyalienowania.

Zajmijmy się na moment pojęciem świadomości obywatelskiej, ta świadomość to nic innego, jak zdanie sobie sprawy z tego, że po uświadomieniu sobie faktu, że jestem pojedynczy zaczynam tęsknić za sytuacją, aby obok mnie stanął ktoś drugi z podobną diagnozą siebie. Ta tęsknota to nic innego jak pragnienie dzielenia się swoim losem z innymi ludźmi.

Pragnienie swoistego ładu, uporządkowania jest naturalną tęsknotą człowieka posiadającego ład wewnętrzny. Ktoś, kto jest wewnątrz siebie uporządkowany nie przejdzie obojętnie obok braku ładu na zewnątrz. Ład na zewnątrz jest uwarunkowany porządkiem wewnętrznym.

Społeczeństwo obywatelskie zatem jest społeczeństwem uporządkowanym, wyznającym zasady podporządkowania się wartościom, które uznają za wspólne.

Doraźne widzenie rzeczywistości przemija, pozostaje nie przemijająca skala wartości obowiązująca jak nakaz, jak wewnętrzny przymus ich przestrzegania.

Od czasu do czasu warto sobie ten nakaz przypominać, choćby po to, aby nie dać się podporządkować doraźności. Być obywatelem to wobec dzisiejszych wyzwań stawianych nam przez rzeczywistość nie jest sprawą łatwą. Ale też nikt nam nie obiecywał, że będziemy syci i bogaci bez wysiłku.



Udziela się zgody na kopiowanie, dystrybucję i/lub modyfikację tego tekstu na warunkach licencji GNU Free Documentation License w wersji 1.3 lub nowszej, opublikowanej przez Free Software Foundation oraz licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0.
Można zastosować obie licencje lub jedną z nich. Informacje o pochodzeniu tekstu możesz znaleźć w dyskusji tego tekstu.