Nieprzedawnione hasła/Manifest Rządu narodowego Rzeczypospolitej z r. 1846
<<< Dane tekstu >>> | |
Tytuł | Manifest Rządu narodowego Rzeczypospolitej |
Podtytuł | z r. 1846 |
Pochodzenie | Nieprzedawnione hasła |
Wydawca | Antoni Lech |
Data powstania | 1846 |
Data wyd. | 1895 |
Druk | Z. Gollob |
Miejsce wyd. | Lwów |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cała publikacja |
Indeks stron |
Polacy!
»Godzina powstania wybiła. Cała rozszarpana Polska dźwiga się i zrasta. Powstali już Bracia nasi w Ks. poznańskiem, w Polsce Kongresowej, na Litwie i na Rusi biją się z wrogiem. Biją się o najświętsze prawa wydarte im podstępem i przemocą. Wszak wiecie, co się działo i co się ciągle dzieje. Kwiat naszej młodzieży gnije w więzieniach, starcy, co wspierali nas radą, oddani bezcześci, księża obrani z wszelkiej powagi, słowem, każdy, kto czynem a nawet myślą tylko pragnął żyć i umierać dla Polski, lub zniszczony, lub gnije w więzieniu lub co chwila na to wystawiony. Odbiły się w sercach naszych i rozdarły je aż do krwi jęki miljonów zaknutowanych, wywiędłych w podziemnych lochach, pędzonych w szeregach ciemięzców, męczonych wszystkiem, czemu tylko siła człowieka starczy. Wydarli nam sławę, zabraniają nam naszego języka, nie pozwalają wyznawać wiary ojców naszych, kładą nieprzebyte tamy ulepszeniu składu towarzyskiego, uzbrajają braci, sieją potwarze na najgodniejszych synów ojczyzny. Bracia! jeszcze krok tylko, a nie będzie już Polski, ani jednego Polaka. Wnuki nasze przeklinać będą naszą pamięć, żeśmy z najpiękniejszej krainy ziemi, zostawili im tylko gruzy i pustynie, żeśmy lud najbitniejszy pozwolili okuć w kajdany, że muszą wyznawać obcą wiarę, mówić obcym językiem i być niewolnikami gwałcicieli praw swoich. Wołają na nas z grobu prochy ojców naszych, męczenników za sprawę narodową, abyśmy ich pomścili; wołają na nas niemowlęta, abyśmy im utrzymali ojczyznę, od Boga nam powierzoną; wołają na nas wolne narody całej ziemi, ażebyśmy nie dali upaść największej zasadzie narodowości; woła na nas Bóg sam, który kiedyś rachunku żądać będzie.
»Jest nas dwadzieścia miljonów, powstańmy razem, jak mąż jeden, a potęgi naszej żadna nie przemoże siła, będzie nam wolność, jakiej dotąd nie było na ziemi; wywalczymy sobie skład społeczeństwa, w którym każdy podług zasług i zdolności z dóbr ziemskich będzie mógł użytkować, a przywilej żaden i pod żadnym kształtem mieć nie będzie miejsca; w którym każdy Polak znajdzie zabezpieczenie dla siebie, dla żony i dzieci swoich, w którem upośledzony od przyrodzenia na ciele lub na duszy znajdzie bez upokorzenia niechybną pomoc całego społeczeństwa, w którym ziemia, dzisiaj przez włościan warunkowo tylko posiadana, stanie się bezwarunkową ich posiadłością, ustaną czynsze, pańszczyzny i wszelkie tym podobne należytości bez żadnego wynagrodzenia, a poświęcenie się sprawie narodowej z bronią w ręku będzie wynagrodzone ziemią z dóbr narodowych.
»Polacy! Nie znamy odtąd między sobą żadnej różnicy, jesteśmy odtąd Braćmi, Synami jednej matki Ojczyzny, jednego Ojca Boga na niebie! Jego wezwijmy na pomoc, a On pobłogosławi orężowi naszemu i da nam zwycięstwo. Ale aby wysłuchał głosów naszych, nie kalajmy się ani pijaństwem, ani rabunkiem, nie plammy poświęconej broni samowolnością lub morderstwem bezbronnych różnowierców i cudzoziemców, bo nie z ludami, ale z ciemięzcami naszymi bój prowadzimy.