[19]Marcinek.
Do Józia.
Między grzecznemi dziećmi są czasem mazgaje,
Jak ci się też Józiu zdaje,
Czy dobrze na tem wychodzą?
O! wierz mi, jak cię kocham, same sobie szkodzą.
Marcinek, jak ty, malutki,
O najmniejszą drobnostkę zaraz stroił dudki:
Czy mu się co zapodziało,
Czyli kiedy od mamy dostał czego mało,
Czy kto nań palec zakrzywił,
Zaraz się rzewnie roztkliwił;
Zaraz beczał, zaraz szlochał.
Nikt go też za to nie kochał,
Wszyscy się z niego naśmiali,
Mazgajem go nazywali.
Nareszcie widzi, że to brzydka wada.
Choćby oczy wypłakał, wszystko nic nie nada.
Wziął się więc na inny sposób:
Grzecznym był dla wszystkich osób;
[20]
A o co tylko poprosi uprzejmie,
Każdy od swych ust odejmie
I chętnie się z nim podzieli.
O dawnej wadzie wszyscy zapomnieli.
Ledwie się popatrzy ładnie,
Już myśl jego każdy zgadnie,
Nikt mu już w niczem niesprzeczny,
Bo Marcinek bardzo grzeczny.