[304]MONOLOG KAINA.
(Z CIAŁEM ADY NA RĘKACH.)
Umarła!...
Ciało jej w moim objęciu
Łamie się – głowa na piasek opada...
Ha! ha!... tam sępów wrzeszczą dzikie stada…
Włosów jej strumień rozlał się … o biada!
Mnie i dziecięciu!...
[305]
A duch twój Ado?... ha! Kain szaleje!...
Duch twój gdzie? Święta o!... siostro wygnanko,
Coś ze mną poszła w przeklęte koleje...
Pomimo wszystkich klątw… nadzy kochanko
Moja!... co tobie... ha! ha! ha! nieprawda!
Ona śpi tylko – ona się przebudzi –
Niech tylko żaden nieprzyjdzie tu z ludzi…
W grocie ją złożę – cichą – smutną – białą
I będzie jakby była skamieniałą...
A strumień głazów bryłami wysadzę
Z łoża – i wodę tedy poprowadzę,
By wejście groty skryła wodospadem!...
Niech tylko księżyc promieniem tu bladym
Przedrze się przez pian fale spadające
O Adah! Adah! Szczęście moje śpiące!...
Tyś mi konając mówiła: Kainie!
Kiedyś szczęśliwy był o! wtedy żywą
Radością żyłam tam w naszej dolinie,
Ale niebyłam nigdy tak szczęśliwą
Dzieląc twe szczęście, jak kiedy w godzinie
Rozpaczy przyszło dzielić twoja nędzę;
Boś czuł jak życia mego tobie przędzę,
Rzuciłam rada!... jak Ciebie kochałam!...
Dzisiaj rozpaczą nad mą śmiercią pałam,
Jak ja śmiem umrzeć, kiedy ty załamiesz
Dłonie w rozpaczy… i głowa jej spadła
A twarz tu moja zgrzytająca bladła
I zieleniała – że kiedym do źródła
Ciało jej schylił… była tak wychudła,
Tak straszn[i]e, żem krzyknął źródłu o! ty kłamiesz…
Jam dziś straszniejszy od wszystkich szatanów,
Ja wszystkich węży król najjadowitszy!...
Tu życia mego tętno się zastanów
O!... dziś męczarni pokarm najobfitszy!
Umarła? ha! Ty co tam nad błękitem
Mścisz się … patrz na mnie i dodaj mi siły,
Zabić się … czemóż nad otchłani szczytem
Lękam się – czy tam gorzej? … czy mówiły
[306]
Mi gwiazdy sine, że tam gorzej jeszcze?...
O! przez wszystkie przekleństw, bolów dreszcze,
Czegóż się lękam? a syn mój — zabije
Mnie może kiedyś, jeżeli ma serce?...
Dziś jak wilczyca głośnym bólem wyję
I kąsam głazy — a wąż w swoje kleszcze
Objął mnie — Adah! Adah! Adah! Adah!
Jak straszne śmiechy szatanów szydercze...
Przez niemą wieczność niech się ból spowiada —
Ból mój Jehowah! straszniejszy od Ciebie,
Od Ciebie, co tam mścisz się w twojem niebie…
Pęknij o piersi! albo w głaz się zamień…
Adah!... z Kaina stał się niemy kamień —
Więc lećmy razem w śmiertelne otchłanie,
Niech prócz przekleństwa — nic tu niezostanie!...
..............................