His ego, nec metas rerum, net tempora pono: Imperium ſine fine dedi...
Virgilius.
Noc zeszła, co z kolei czasu, pod ſwe ſkrzydła Ukrywała natury kunszt y malowidła,
A naſtępnie wschodzące w iasnym licu zorze
Wraca przyiemną poſtać wdzięczney Wioſny porze.
Podobnie ciągiem przygod Polak usępiony
Chwil ſłodszych z pod żałobney wyglądał zaſłony,
Złe przetrwał, y przez losow zwyczayne obroty,
Doczekał ſię w żelaznym wieku widzieć złoty.
O dniu! w którym wziął Narod chlubę, że ſzczęśliwy,
Nie mnieysze od weſela, ziawiaſz Polszcze dziwy!
Ty z oliwną gałązką przynioſłeś nadzieie,
Ze Nami groźna burza łatwo nie zachwieie;
Dziś ku czci twoiey Umyſł zwracaiąc ſpokoyny,
Ze ſnów mary wiiących budzi Bożek Woyny,
Aby obchodząc pamięć dawczey ſzczęścia pory,
Napełniał lud Swiątynie, Bożnice y Zbory;
Widać z huczącą ſpiżą chwieiące ſię mury,
Trapić niewolnych smutek przenioſł ſię ponury,
W kurzach Marsa wynioſłych gmachów wieże giną,
Im daley za nie zwrotną płynie czas godziną:
Kupi ſię lud na liczne dzielony Orszaki,
Rozwiiaiąc ozdobne kunsztow swoich znaki,
Między niemi Chorągiew mieysce trzyma głowy,
Nosząca wieczną pamięć opieki Rządowyi.
Spoyrzyi Łaſkawy Oycze! na gromadne szyki,
Nie otaczaią Twego Tronu niewolniki,
Ale Ci, którym zaszczyt dzieiow, Maia Trzeci,
Za Twą ſprawą Przywiley nadał rownych dzieci,
A spolną w nich Oyczyźnie gotuiąc obronę,
Trwałemi zrobił Polſkie Berło, y Koronę.
Stawaſz KROLU! przed Królem Królow, Tronow Tronem,
Swietnym Polſkich Likurgów opasany gronem,
Gdzie zamiary, co Serce Twe w te progi wiodły,
Przez powinne Ołtarzom dopełniwſzy modły,
Oſiadasz Twoy Maieſtat, obok niego ſtawa
Dzielna w radzie Straż Boku Twoiego y Prawa.
Słychać głos wieść niosący, co ſię dobra tyka,
Wyższego nad przeciwność w Obradach Styrnika:
Ważąc Jego znoszone trudy przez czas długi,
Kilkokrotne w Kraiowych Urzędach wyſługi,
Raczysz KROLU! w nim poznać przez pamiątek tyla
Poważnego cnotami y wiekiem Kamilla:
Nie kładąc krwawych łupów przed oblicze Twoie,
Więcey Ci nieſie w ſławie nabytey przez znoie.
Wspoł-Styrnik, spolne cele maiący na względzie,
Co na chwilę zawieſił Gradywa narzędzie,
A idąc wſkazanemi od swych Przodkow ślady,
Przenioſl ſię do publiczney o Oyczyznie rady,
Zwiaſtuie Ci ó rószczce, ku ozdobie ſkroni,
Nieſioney od cnotliwych Mieszkańcow Pogoni;
Dla uwiecznienia w dzieiach nieznanego Dzieła,
Wdzięczność dzień z pośrzod rzędu w Rocznikach cofneła,
By Kray, ſwobod Epokę licząc od Uſtawy, WiełbiłWielbił Twe nieoddzielnie y Imię y Sprawy.
O! gdyby głoſem ludu ſkłonion Władzca świata
Powierzył mu Twoiego życia kres y lata,
KROLU! nie pochylony czaſem y ſiwizną,
Wiekowałbyś z tą, którą zbawiłeś, Oyczyzną.
W niecierpiącey obłudy y fałſzu, Swiątyni
Teć oświadczenia Narod w Naczelnikach czyni.
Ten Narod, który długo przez woli tłomacze
Nioſł przed Ciebie ięk ſierot y niewolnych płacze;
Którego część niesforna, z chciwych Mocarstw zyſkiem,
Płaciła własną całość powszechnym uciſkiem;
Któremu Prawa, obca narzucała rada,
Dziś Ci KROLU przed Bogiem hołd wdzięczności ſkłada,
A podzielaiąc z Tobą wzaiemne zaszczyty,
Co do Praw ſwoich, wolny, co do ſerc, podbity,
Już iednogłośnie Ciebie y Oycem y Głową,
A zbawieniem wykrzyka Uſtawę Rządową.
W Tobie Oyców Oyczyzny święte czci popioły,
Y nizli Rycerz Twoich zaciągów y szkoły,
Zwyciezki liſtek Lauru na Twą zerwie Głowę,
Szle Ci przez Poſły wieńce Myrtu y dębowe;
Przez zwalczenie przesądów, przez uprzedzeń zmianę,
Cieſzy Twe serce ciągiem nieſzczęść ſkołatane;
Pragnie, azebyś rany powſzechney Oyczyzny
Złączoną ręką ſtarte uyrzał aż do blizny;
Byś, widząc owoc ſtarań, uczuł naoſtatek,
Ze władaſz ſkładem Twoiey Oyczyzny y dziatek.
Komu całość y szczęście długa dała praca,
Ku Dawcy powodzenia ſłusznie ducha zwraca.
Przyim Boże! z rąk Kapłanow ofiary gorące,
Które w Hymnach ſkładaią zbawionych tyſiące!
Ale na czyſte serce niech niepada wina,
Gdy Cię wielbiąc, niechętnych Oyczyznie przeklina!
Przyday Nam, w dobrym KROLU, do dobrodzieyſtw mnoſtwa,
Długość dni Oyca Oycow, ſierot, y uboſtwa!
Sławiącym święte swoich wybawcow Imiona
Huczcąca ludu pieniom wtoruie Bellona,
Y iakoby krzywd Naſzych, klęſk y zniewag mściwa,
Gdy postronnym zdaie ſię grozić, Nam przygrywa.
W tych okrzykach, na obcych Bożyſzczow zwalinie,
Prowadź Nas Królu! chwały wywodzic Swiątynie,
Gdzie Narod w przewodnictwie Twey Naywyżſzey Głowy
Ma ſkładać na Ołtarzu ſtargane okowy,
A z nich oswobodzony lud, przez wdzięczne uſta,
Nieść modły o naydłuższe dni życia Auguſta;
Gdzie za ſkutek ratunku pokoleń od zguby,
Zawieſi nieśmiertelny Prawodawca śluby,
Gdzie usprawiedliwiaiąc rozróznione chęci,
Idący za przesądem prawdzie błąd poświęci;
Gdzie rządzony obłudą, prywatą zaięty
Do niegodnych zamyſłow budząc w sobie wſtręty,
Ma przed okiem, przed którym zdrady ſię nieſchronią,
Nieſzczerą pierś Oyczyźnie, bić pokutną dłonią.
Stanąwszy nad dołami, łzy nam roszą lice,
KROLU! wiecznie pamiętne będą obietnice,
Kiedyś nioſł Bógu modły, by na Twoiey Głowie,
Wznieść ſię dozwolił ſzczęcia Narodu Budowie:
Tę ſtraszliwą ofiarę dziś na inną zamień,
Wiedź Nas ku ſławie, którey pierwſzy kładzieſz kamień.
Już zwykłemi promieńmi iaśnieiąca chwila,
Ku zachodowi w ſwoim biegu ſię nachyla,
Ale nieznanych uciech nie ſyta Stolica
Zda ſię zamgloney ziemi wracać blaſk Xiężyca.
Rzęſiſte ognie koley zaſtępuiąc Słońca,
Nie daią dzienney chwili zwyczaynego końca,
Wśrzod swiateł wzrok przyiemnie rażących bez przerwy,
Daremnie czeka zmroku ſmutny Ptak Minerwy,
A lud uweſelony, w okrzykach y wrzawie,
Po modłach za pomyślność, trawi czas w zabawie.
KROLU! bogday po poźnym żyć maiący zgonie,
Zoſtawuieſz cnot dzielnych przykłady na Tronie;
Dawſzy Nam w ręce światła Twoiego pochodnie,
Wpośrzod klęſk, nauczyłeś ſzukać ſzczęścia zgodnie,
Chcącemu być liczonym w wielkich Królow rzędzie
Doſyć ieſt, kiedy Ciebie naśladować będzie. Na waleczne Filipa poglądaiąc czyny,
Licząc Laury zwycięzkie, zlane krwią Wawrzyny,
Troſzczy ſię Alexander, y zawiścią płonie,
Czym ſię wſławić potrafi po Oycowſkim zgonie?
Królu! ſmutnieyſza koley Twych naſtępcow czeka,
Tamten niſzczył podboiem, Tyś podnioſł człowieka;
Ty go z ręki dumnego wyrwałeś tyrana,
Obudwom ſpolne Prawo nadawszy za Pana;
Dziką wolność do ſłodkiey zwrociwſzy poſtaci,
Z ludzi loſem różnionych porobiłeś Braci.
Twoie nad-ludzkie Dzieła po ludzku niezginą,
Ni ich ſtłumi czas rzeczom grożący ruiną;
Sława żywić ie będzie ku wnukow potrzebie,
Ty przez nie, one będą wiekować przez Ciebie,Ciebie.