[treść]NA CMENTARZU.
Miasto umarłych było milczące,
Rzucały smętny cień kasztany,
Chyliło się na zachód słońce
I ozłacało krzyże lśniące,
Marmury i bronz pozłacany,
Rzucając światło przez kasztany.
Milczący grabarz szedł z łopatą
Nowym przybyszom grób wybierać;
Ach! smutno oczy dziś zawierać,
Kiedy jaśnieje w pełni lato.
Lecz grabarz ów nie zważał na to...
Wszak to tak zwykła rzecz — umierać,
A on tu codzień był z łopatą...
Nie przeszkadzałem grabarzowi,
I dalej szedłem wciąż w milczeniu,
Patrząc jak błyszczy wpośród cieniu
Złocony krzyż, na cześć mężowi,
Co zmarł ku żony swej zmartwieniu;
Pod złotym krzyżem marmur biały,
Statua żalu pięknie kuta,
Co z pod dobrego wyszła dłuta...
Ach, to być musiał człek nie mały,
A jak pomnika świadczy drogość,
Musiał położyć zasług mnogość.
Spojrzę na napis: to piwowar,
Co wzniósł ludzkości nowy browar....
..............
Poszedłem dalej... znów wspaniały
Pomnik ujrzałem tuż przy sobie:
Modlił się na nim anioł biały
I wzniósł ku niebu ręce obie,
A drugi anioł miał rzeźbioną
Na twarzy boleść i tęsknotę,
I niósł pochodnię zagaszoną,
Trącając w lutni struny złote.....
O! pomyślałem — to artysta
Najniezawodniej tu spoczywa,
A ta anioła twarz przeczysta,
Ta zadumana i tęskliwa,
Zda się wyrażać żal, co smutnie
Żegna te pieśni i tę lutnię,
Na której strunach dźwięk zamiera.
Napis wskazywał grób bankiera....
..............
A któż tu leży, pod tym głazem
Okratowanym jak więzienie?
Komuż złożono tutaj razem
Ciężkie żelaztwo i kamienie?...
I powiązano je misternie
Jakoby przez chwalebną dbałość,
Ażeby miały wieczną trwałość
I przekazały ludziom wiernie
Całą zmarłego cnót wspaniałość?
Spojrzę — a napis mi wyraża,
Że to grób zdziercy i lichwiarza....
..............
Poszedłem dalej... tuż pod murem
Widzę mogiłę zapadniętą:
Śpiewało nad nią ptactwo chórem,
Obsiadłszy starą wierzbę zgiętą...
Grób ten nie zdobny był marmurem,
Ani go w kraty nie opięto,
Lecz mu śpiewały ptaszki chórem
Obsiadłszy starą wierzbę zgiętą.
I był głos ptaszków pełen żalu —
I smutnie wierzbę wiatr kołysał....
— Dziadku, szepnąłem do grabarza,
Kto tu?! Rzekł: — Panie, to się zdarza;
Ten pan podobno coś tam pisał,
A potem umarł gdzieś w szpitalu.
Kl. J.