Nad wszelką dobroć dobrotliwszy Panie
Nad wszelką dobroć dobrotliwszy Panie,
Na twe kochanie serca mi nie stanie,
Bym miał serc tyle, ile gwiazd na niebie,
Kochałbym ciebie.
Lecz choćby tyle serc we mnie pałało,
Jeszcze by na twą miłość ich nie stało,
Nie zmogą kochać dobro nieskończone
Serca stworzone.
Bo coś ty, Boże, mój dziedziczny Panie?
Jesteś pomyślnych dóbr jedno zebranie,
W serce stworzone to wstąpić nie może,
Czym jesteś, Boże.
Wiem, żeś ty śliczność niewypowiedziana,
Do której wszelka piękność przyrównana
Coś podlejszego niż względem światłości
Nocne ciemności.
Cokolwiek w gwiazdach, w kwiateczkach okrasy
I w ludziach wszystkie widzieć mogły czasy,
Twojego źródła jedna jest kropelka
Ozdoba wszelka.
Tyś żywym skarbem pomyślnej śliczności,
Niewyczerpaną fortuną słodkości,
Wszystkim się rzeczom piękności użycza
Z twego oblicza.
Czemuż rzucając prześlicznej natury
Pana, serce me, lgniesz do kreatury?
Więcej jest w źródle niż w kropelce wody
Dla twej ochłody.