Niewesoły krakowiak
W pochylonej na wpół chatce krzyżem rozesłana,
Jakaś postać wynędzniała szle modły do Pana.
Krucze włosy potargane miecą się po szyi,
Krwią nabiegły wzrok utwiony w obrazie Maryi.
Pierś złamaną srogim bólem żal wielki nadrywa,
I do taktu kruk zgłodniały pieśń grobową śpiewa.
Jeno tylko jęki słychać i szepty pacierza,
Jeno tylko wicher mroźny o ściany uderza.
Łzę ostatnią wypłakała z oczy biedna matka,
Ból ją pożał — jak żar słońca zbiera rosę z kwiatka.
Nad kołyską się pochyla tuli drżące usta:
Chciała dziecię ucałować — lecz kołyska pusta —
Wenecja, 1869 r.
Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Władysław Bełza.