Nuż w bżuhu (fragmenty Jasieńskiego, Czyżewskiego i Chwistka)/całość

<<< Dane tekstu >>>
Autor bruno jaśeński
ANATOL STERN[1]
stańisław młodożeńec[2]
aleksander wat[3]
tytus czyżewski
leon hwistek[4]
Tytuł Nuż w bżuhu
2 jednodńuwka futurystuw
wydańe nadzwyczajne[4]
Data wyd. listopad 1921
Druk Druk. „Czasu”
Miejsce wyd. Krakuw - Warszawa[4]
Źródło Skany na Commons
Inne
Wszystkie fragmenty
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
NUŻ W BŻUHU
2 JEDNODŃUWKA FUTURYSTUW
WYDAŃE NADZWYCZAJNE — LISTOPAD 1921
KRAKUW — WARSZAWA




bruno jaśeński.

FOOT-BAL WSZYSTKIH
ŚWIĘTYH.

PROLOG.

domy skaczą w konwulsjah sklepień.
krew bulgoce ustami ryńen.
ręce moje wyćągam ślepe:
oddaj, oddaj, co żeś nam wińen!

gwiazdy z ńeba lecą, jak wiśńe.
ostre dreszcze wstsząsają światem.
znowu pszyjdźe, zgwałći i ćiśńe
noc-megiera w kolczykah świateł.

puść nas, puść nas, dosyć już czekam!
otwuż wszystkim ńeznane drużki!
daj nam także do dzbanka z mlekiem
z hmur łyżeczką zbierać kożuszki!

słyszysz dźeći, co ćę wołają?
pszyjdź już, pszyjdź już, weź nas i prowadź!
po alejah twojego Raju
daj nam raz śę pszespacerować!

czemu, czemu karćisz nas gńewem?
złość otsząsam, jak dżewa z szyszek.
pszed twym tronem stoję i śpiewam:
otom, pańe, św. franćiszek!



bruno jaśeński.

mięso kobiet


Pszehodząc pszypadkowo pszez ćeńisty pasaż,
mimo palm kiwającyh śę, jak senny palec,
zobaczyłem kobietę, kturą rąbał masaż
i układał na ladźe kawał po kawale.

Kszyczały na gałęźah żułte ptaki timur.
Kołysały głowami i muwiły tata.
Pszez zapah ćał kobiecyh ostszejszy od dymu
stuk rytmiczny tasaka jęczał i dolatał.

Zeskoczyły w podskokah shody z karku pięter.
Biły głową o śćanę i ńe mogły trafić,
kiedy wybiły otwur wyszedłem ńim lente
i na placu olbżymim połknęła mńe gawiedź

Whodźiły blade pańe do ćemnych garsonjer,
rozpinały w pośpiehu bluzki pod żakietem,
gdy z zapalonym lontem na barkah kanońer
stszeliłem z głowy w ńebo czerwoną rakietą.

Ńe liżće ust kohankom, leżąc im na bżuhu!
Jedzće je ze śmietaną i łykajće z cukrem!
Hude szynki dźewczynki są pszedźiwnie kruhe
i dobry jest kobiecyh muskularnych nug krem.

Jak wiele cudnych sokuw ćało kobiet mieśći
cuż wiesz o tym, hoć zdźerasz sukńe, jak firanki,
don żuańe, co ćało swojej pańi pieśćisz
a kturyś żadnej jeszcze ńe pożarł kohanki.

Poczekajće, ńe gwałćće, ńe pieśćće, ńe hodźće!
Ńeh znowu dźewicami źemia śę zaludńi!
Usta twoje, jak gąbka umaczana w ocće,
są mi dźiwńe ńedobre, gożkawe i nudne.

Pszyszłaś do mńe bez sukńi, powiedźałaś: ńe rusz!
Będźesz odtąd mńe kohał tylko, jak brat śostrę.
Gdy podeszłaś do lustra zdejmować kapelusz,
w karku twym tłustym zemby zatopiłem ostre.

Pożerajcie kobiety z octem i na suho!
Pszestańće z ńimi robić swoje nudne świństwa!
Kohankowie, noszący swe kohanki w bżuhu,
nadhodźi wasza era nowe maćeżyństwo



.[5]

bruno jaśeński.

PSALM POWOJENNY

motto:
»ręce myć, gębe myć,
sukńe prać, — ńe będźe znać...«
Wyspiański.

Już dawno, Pańe, duh muj gotuw
i pszyszłość czeka uśmiehńęta, —
w rytmicznym hszęśće kulomiotuw
idą czerwone moje święta!

Do pulsującyh tętńic ulic,
gdźe tłum pszewala swoje tważe,
pszypadłem uho swe pszytulić
i słyszę głuhy huk wydażeń.

Już śę zakończył wielki raut,
na kturym były luduw scysje.
W ubranyh w kwiaty kebah aut
już odjehały wszystkie misje.

Ńe będźe więcej huku dźał,
świstu szrapneluw i mitraljez.
Ńeh tańczy ten, kto dotąd drżał, —
na ńebie dźiśaj wielki bal jest.

Wszyscy, jak byli, mieli rację,
dowieść im tego spory trud był.
Pan Bug pojehał na wakacje
i święći w raju grają w foot-bal.

Ńikt ći ńe pluńe kulą w tważ,
ńikt ći już żeber ńe połamie.
Cuż taką głupią minę masz
ty ńeodrodny braće hamie?

Napracowałeś śę, jak koń,
na bżuhah wart stępiłeś bagnet, —
możeće złożyć w kozły broń,
więcej was, braća, ńe zapragnę!

W kipiącyh tłumah rojnyh świąt,
pod zgżebnym suknem bluz roboczyh,
po nocah, we śńe, ńe wiem skąd
widzę płomienne wasze oczy!

Od poćiskami zrytyh łąk
po szpaltah grobuw pszeszła kolej.
Może wam plamy krwawe z rąk
obmyje cjank lub witryolej.

Coś śę tu stańe, coś śę stańe...
W powietszu zawisł strahu tuman.
Słyszę dalekih buż błyskańe,
co w żyłah krew spiętszają tłumom!

Na placu sklepikaże pospieszńi i dźwńi
spuszczają z ćężkim hukiem żelazne żaluzje,
ći sami co pszed rokiem z za węgłuw sztywńi
patszyli, jak armaty waliły im w gruz je.

Po asfalće spieczonym i rudym, jak krew,
gromady bladyh ludźi, biegnącyh pszez bulwar,
howają śę za kępy suhotńiczyh dżew,
kture zeszłą jeśeńą opłukał kul war.

Ulicami spieńonymi miasta
biegł człowiek, z włosem rozwianym
i kszyczał:
Ludźe! czas nastał!
Obmyjće dusze z gżehuw, pszywar!
Oto nawiedźił kraj Pan!
Złość leży ńeżywa!
Myjće śę mydłem kneippa!!

Na opuszczonym placu Mur & Merelis
tyśącem witryn w pszerażeńu szczękał.
Kobiety, wćiskając śę zpowrotem w dekolty kryz,
udeżały, jak w febże, o szczękę szczęką.

Z trotuaruw, jak z żyznej, podlanej gżędy
podnośiły śę białe i fioletowe kwiatki.
Ludźe, padając na tważ, kszyczeli: ńe będę!
i płakali ńewiadomo nad kim.

Na źelonyh karuzelah bladźi policjanći
gońili złodźejuw na drewńanyh końah.
Panowie, zatszymajće śę, pszestańće!
Panowie, zapomńijće o ńih!

Toważysze tramwajaże, ńe tszeba płakać!
Wstydźće śę maće łzy na wąsah.
Dźiś będźemy, jak piłki, pod ńebo skakać.
Poprowadzę was wszystkih w czerwonyh pląsah!

Hrystus zginął, ńe pszyjdźe wam gżehuw odpuścić,
kiedy od ćężkih haubic pujdźeće za pługiem.
Odpuszczajmy swoje ńeprawośći,
całujmy usta jedńi drugim.

Patszajće, patszće, jaki dźiwny cud!
Jaka cudowna szalona nowina!
Pszed lustrem tańczę wtył i wpszud,
na prawo, na lewo śę kręcę
to jest naprawdę, nagle, pierwszy raz:
ja mam ręce, my wszyscy mamy ręce!
Para cudownyh kiszek u ramion nam dynda!
Możemy je zginać, rozginać,
podnośić, opuszczać ile kto hce,
powiedzće, powiedzće sami
jaka to wspańała winda!
A ja mam także palce,
kturymi hwytam i jem
i nogi, na kturyh tańczę!


Ńe będźemy ńikomu więcej
obrywali rąk, ańi nug.
Hcemy żeby ludźi było jaknajwięcej
i żeby każdy tańczyć mugł.

Na skraju źelonej drogi
pogodńi śądźemy beztroscy w cudźe.
Ańołowie już idą umywać wam nogi,
o dźiwńi, ńezgłębieńi, cudowńi ludźe!







tytus czyżewski.
medjumiczno - magnetyczna
fotografja
poety brunona jaśeńskiego
(zdjęta pszy świetle gilotynowym).

taka-hu taka-hu
palą sę płomieńe widmowe
po pszyległej ćemnej sali spacerują długie ręce
muzg jest pełen wężuw i znajduje śę w tej hwili
w kuhńi na patelni
ametystowe oczy wielkie pływają
razem z wigilijnymi karpiami w wanńe w łaźence
długie lunatyczne nogi shodzą z kanapy
zbliżają śę ćihaczem do komody
palce na klawiszah klawikordu grają w tej hwili
»god save the King«
kręgosłup jest pełen elektrycznego prądu
w pierśah załamują śę płuca i gńić poczynają
włosy szukają pszewoduw dzwonkuw telefonu
serce bić pszestaje
i jest w tej hwili
w kielihu w tabernaculum
ty opowiadasz mi pszez sen
że jesteś u stropu gotyckiej katedry
i pszestajesz żyć
tońesz w pomarańczowej wodźe
ja budzę ćę ja budzę ćę
ustawiam aparat
zapalam światło magnetycznej zoży
i widzę twoje czoło
oświecone z boku łuną pożaruw
kąpię klisze w złotej wodźe
kopjuję na bromopapieże
i wywołuję twą widmową tważ

(»z medjo-magnetycznego fotograficznego atelier Tytusa Czyżewskiego«).



tytus czyżewski.
  transcendentalne panopticum

kołyszą śę wszystkie husteczki
flagi flakony filiżanki
lajkońiki barbażyńskie lajkostszygi
jarmaczne pięknośći i budy
waterklozety natury nadzmysłuw

woskowe figury

mordercy geniusze generałowie
z pszyżądem elektryczno-zegarowym
nakręcany kluczem mickiewicz
pisze odę do młodośći
ze sztucznymi lokami
tegethof admirał
lunety płutna okręty
kwiaty kwitną jaszczurki jaszczyki
rozpruwacze mordercy
garbaći genjusze żeźimieszkowie
zdegenerowane wazy nocne
sztuki stosowanej

figury z wosku
figury z wosku

tańczą poruszane elektrycznośćą
tańczą zakohane pary nadfigury
menueta mazury morengo marino
manekiny ta ta ta monolity
marya teresa car paweł katażyna
krul edward kśążę pońatowski
napoleon ibsen
rozbawieńi roztańczeńi
rozlalkowańi zgalwańizowańi
obok olbżymia elektromehańizm
żywiołowa instynktowa
pianola samo gramofon

ta — rah
elektryczny genjusz panoptyczny

(tańczy)
: ja tańczę menueta wspomńeń
łez i kręconyh kręgosłupuw

elektryczny napoleon

(nakręcony tańczy)
: genjalny jestem zagładca
grający na mandolińe wiekuw

mickiewicz panoptyczny

: objąłem wszystek elektroglob
tańczą ze mną nakręcane gwiazdy

medjum zahypnotyzowane

(śpiąc tańczy)
: widzę złotego węża
na dńe kieszeńi alcybjadesa
widzę instyktowe zwieżęta
pażące śę z błyskawicami elektronuw
(whodźi)

dyrektor panopticum

: panowie i pańe
ja właśćićel panopticum
szanowne publicum
zobaczyć bodźće
oto wielki napoleon
wewnątsz samogrający nakręcany
oto elektryczny mickiewicz
piszący magnesowym piurem
zamuwiłem nowe modele
w drodze : żorż san
: żołńeż ńeznany prosto z pod werdę
: hamlet z ofelją
: szopen konający
: d’anuncjo śpiący i wstający
: dante na elektrycznyh drutah
wstąpće oglądajće
ostatni dźeń sensacyjny
ostateczna słoneczna sposobność

wszystkie elektromanekiny

(razem)
kohamy śę kohamy śę kohamy śę
raz raz raz


(Dzwońą we wszystkie sentymentalne dzwony
wszystkich urano-kośćołuw
kaplic kąpieli eteru i zuż
gwiazd pierwotnyh polarnyh i buż
i

słońc).
publiczność i manekiny

(razem)
kohajmy śę kohajmy śę kohajmy śę
my magnetyczne trupy źemi
raz raz raz
płudźmy śę rudźmy śę elektryzujmy śę
zmanekińizujmy świat

dyrektor publiczność manekiny

(tańczą)
elektro   -   piano  -  kataryna
gra

Ja:

jako twurca
elektro światuw mego muzgu
ja medium samego śebie

pierwszy elektromagnetyczny
poeta i malaż
tytus czyżewski

zahypnotyzowałem moje myśli
pszebrnąłem pszeszedłem
sentencję sentymentalizmu
whodzę w żyće twożę
może elektronuw buż
w mym muzgu
daję sztukę i hypnoprawa
zwieżęcyh gńazd
elektro-medjumicznego instynktu.







leon hwistek
o poezji
(ustęp poniższy ńeodczytany pszez autora na wieczoże futurystuw w zakopanem, wskutek głośnyh zajść, jakie miały na ńim miejsce, podajemy, z upoważńeńa autora, tą drogą do wiadomość czytelńikuw. Zamieszczając te kilka uwag o poezji oryginalnego artysty, myślićela i teoretyka nowej sztuki, odsyłamy wszystkih, pragnącyh śę bliżej zapoznać z jego teorją, do wszehstronńe wyczerpującej jego kśążki p. t. »wielość żeczywistośći«).

Treśćą sąduw są ńetylko stosunki zahodzące w żeczywistośći, ale ruwńeż stosunki zahodzące w świeće pszedmiotuw idealnyh ńe mającyh ńe raz ńic wspulnego z żeczywistośćą. Ta okoliczność wpływa o tyle komplikująco, że podźał poezji na 4 typy odpowiadające 4-em zasadńiczym żeczywistośćom ńe da śę tak ściśle pszeprowadźić, jak to ma miejsce w malarstwie i żeźbie. Ńe mńej wyrużńić możemy poezję prymitywistyczną, realistyczną, impresjońistyczną i futurystyczną, (w szerokim znaczeńu tego wyrazu). Właśćiwe zadane teorji poezji polega na badańu stosunku formy zdańa do sensu, bez względu na to, czy ten sens odnośi śę do żeczywistośći czy też do pszedmiotuw idealnyh.
Logika wyrużńa zdańa mające sens, czyli sądy, od zdań pozbawionyh sensu, posługując śę pszytem śćisłymi kryteriami stanowiącymi t. z. teorję typuw logicznyh. W ten sposub wydźela ze zdań, pewną określoną klasę sąduw typu 1-go, 2-go, 3-go i t. d. Zdańa pozostałe znajdują śę poza zakresem logiki, ńe jest jednak wykluczone, że ńekture z ńih mogą zostać z kolei zaliczone od sąduw typu wyższego, Ale i takim nawet zdańom, kture właśnośći tej ńe pośadają możemy pszypisać i pszypisujemy pewien sens posługując śę pojęćem sensu już ńe w logicznym, śćisłym znaczeńu ale w znaczeńu ńeco szerszym, kture ńe pośada wprawdźe wartośći naukowej, może nas jednak interesować z innego punktu widzeńa. Otuż, dobże jest zaznaczyć, że poza logicznym pojęćem sensu znaczeńe wyrazu »sens« może być na rużne sposoby ustalone i że można nawet ustanowić całą hierarhię zdań zależną od rużnyh znaczeń tego wyrazu.
Jest jasne, że im dalej posuwamy śę w tej hierarhji, tem bardźej oddalamy śę od sensu naukowego, zbliżając śę coraz bardźej do pustego dźwięku wyrazuw, czyli do t. zw. muzyki szmeruw. — Temsamem oddalamy śę coraz bardźej od zagadńeńa prawdy i fałszu pszesuwając śę na teren zagadńeń czysto formalnyh. — Jest jasne, że dążeńe poezji do oddźeleńa śę od nauki i innyh obcyh sztuce dyscyplin musi kierować poezję do tyh ńeuhwytnyh terenuw, na kturyh jeszcze ńe mamy czystej muzyki szmeruw, a kture jednak są już obce problematowi prawdy i fałszu. — Dążeńe to możemy nazwać formizmem w poezji. — Żecz jasna, że podobńe jak w sztukah plastycznyh, rozwiązańe tak postawionego zadańa ńe może być ośągńęte ańi pszez teorję, ańi też pszez formalne eksperymenty. Podobńe jak tam potszebna jest i tu bezwzględna szczerość artysty, bezwzględne pszejęće śę jakimś zdażeńem, czy też jakąś myślą. Zdażeńa należące do dawno skrystalizowanyh żeczywistośći, podobńe jak myśli whodzące w zakres nauki są oczywiśće mało pszydatne do tego rodzaju podńety, formułują śę bowiem automatyczne w sądy śćiśle określone. Pszećiwńe zdażeńa dokonujące śę w żeczywistośći wyobrażeń i myśli należące do zakresu ideologji pojęć płynnyh (mętnyh) pszedstawiają ńezmierne trudnośći sformułowańa, hoćby z tego prostego powodu, że język zbudowany jest w zasadźe dla żeczywistośći żeczy, będącej skrajnym pszeciwieństwem żeczywistośći wyobrażeń. W ten sposub poezja formistyczna łączy śę śćiśle z zagadńeńem rozszeżeńa języka, co jest stałą cehą każdej łudzącej śę do żyća poezji. Prucz tego odgrywa zasadńiczą rolę ńeuhwytność samyh zdażeń. Czynńiki te są wystarczającą podstawą do pobudzeńa żywiołowej twurczośći poetuw, prowadząc ih ńezależńe od wszelkiej teorji na właśćiwy teren.








  1. Przypis własny Wikiźródeł Utwory Anatola Sterna (1899-1968) będą możliwe do udostępnienia w 2039 roku.
  2. Przypis własny Wikiźródeł Utwory Stanisława Młodożeńca (1895-1959) będą możliwe do udostępnienia w 2030 roku.
  3. Przypis własny Wikiźródeł Utwory Aleksandra Wata (1900-1967) będą możliwe do udostępnienia w 2038 roku.
  4. 4,0 4,1 4,2 Przypis własny Wikiźródeł wg pisowni oryginalnej.
  5. Drukując wiersz powyższy, stanowiący erę w dotyhczasowym żyću erotycznym ludzkośći, propagujący zupełńe nowy sposub używańa kobiet pozaseksualny, z obawy, aby ńe być posądzonym o ńenawiść do kobiet lub śinobrodyzm, dodaję tyh kilka słuw wyjaśńeńa. Wajńinger jest starym idjotą, tołstoj — tak samo. Jestem gorącym wielbićelem kobiety, ktura zamyka w sobie ńeskończone może możliwośći, dlatego właśńe buntuję śę pszećiw eksploatowańu jej w jeden tylko, mńej lub więcej pszez naturę pszepisany sposub, kturego powtażańe w ńeskończoność staje śę nudne i nawet w częśći ńe wyczerpuje tego wszystkiego, co można by jeszcze z kobiety wydobyć. Ńe rozumiem dlaczego człowiek posuwający śę we wszystkih dźedźinah ńeustanńe napszud, miałby jedyńe w dźedźińe erotycznej pozostać wiecznym konserwatystą. Płaczliwe skargi symbolistuw na to, że mężczyzna ńe jest w stańe nawet w miłośći stopić w sobie kobiety, rozczulają mńe. Poeći opiewający wątpliwą rozkosz pocałunku, pszestali być już czytańi nawet pszez pańenki. Kohankowie, pożerajće śę! Zwiastujemy wam rozkosze nowego zespoleńa!





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autorów: Tytus Czyżewski, Leon Chwistek, Bruno Jasieński.