[405]O FLISIE.
Ze Gdańska flis wędrując, gdy sobie nadchodził,
Stąpił we wsi do karczmy, aby się ochłodził;
Ale miasto ochłody jeszcze się zapalił,
Bo mu Kupido młodą gospodynią schwalił.
Więc każe piwa nosić, a gospodarz baczy,
Że mu do żony z wiosłem flis przymierzać raczy.
Da pokój, za gościów grosz miło mu się napić,
Nie każe się do łoża gospodyniej kwapić.
Flis ma swą rzecz na pieczy, a gospodarz niemniej —
Słuchajcież, kto tu sztukę wyprawi foremniej?
Kiedy gospodarz nie mógł już przesiedzieć flisa —
Nie tu, pry[1], łgać: wzniówszy gzła,[2] nakrył dłonią cisa.
[406]
Usnął, ściany się wsparwszy: flis ku paniej godzi,
Onej też nie od tego, ręka tylko szkodzi.
Namniejsza to (rzecze flis) także między spary,
W grosz ugodził, dobywszy krzoski[3] z szarawary.