O naprawie Rzeczypospolitej/Zamknięcie tych wszytkich ksiąg

<<< Dane tekstu >>>
Autor Andrzej Frycz Modrzewski
Tytuł O naprawie Rzeczypospolitej
Wydawca E•WENDE & Ska
Data wyd. 1914
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Cyprian Bazylik
Źródło Skany na Commons
Indeks stron
Zamknienie tych wszytkich ksiąg.

Tośmy mieli, cobychmy[1] o szkole napisali, i owszem o wszytkiej rzeczypospolitej, to jest: o spólnym ludzkim stowarzyszeniu, które, jako najwyżsi filozofowie powiadają, najwięcej sprzyjaźną chęcią bywa jednane, pomnażane i w całości zachowane; bo ta jest prawidłem a jakoby prawem, która złe chęci kiełzna, bo się żaden nie gniewa na onego, któremu z serca wszytkiego dobrego życzy, ani idzie jego rzeczy wydzierać i żadnej się rzeczy nieprzystojnej przeciwko niemu nie dopuszcza; a sprzyjaźna chęć, aby była trwała i mocna, trzeba, żeby się opierała o korzeń wiadomości i przyzwyczajenia rzeczy uczciwych; chwieją się bowiem wszytkie rzeczy ludzkie, które na tych fundamenciech nie są postanowione. Ale iż tak wielka jest przyrodzenia ludzkiego wątłość, iż onę prawdziwą sprzyjaźność częstokroć dla leda przyczynki dopuszczamy sobie wydrzeć albo zwątlić: przeto prawa na to są ustanowione, aby niemi niespokojne namiętności były hamowane, a owa sprzyjazność towarzystwa ludzkiego związku była naprawowana, winni aby byli karani, a dobrzy nagrodami pocieszani. Z ludźmi też postronnemi, z któremi ani praw spólnych nie mamy ani sędziów, jeśli się inaczej pojednać nie możemy, tedy dla tego są wojny ustanowione; które nie mogą być sprawiedliwe, jeśliby wprzód nie były przystojnie przez upominanie się swego opowiedziane. A tak ponieważeśmy już te rzeczy przełożyli, które i do obyczajów, na wiadomości i na ćwiczeniu w uczciwych rzeczach zasadzonych, i do spraw wszelakich i do sprawiedliwego walczenia należą: przeto ten wszytek spis kończymy—w którym jeśli się komu zdamy być albo przydłużsi, albo krótcy, ten niech wie, iż tak bardzo ludzkie dowcipy są różne, że im wszytkim nie może jeden nigdy dosyć uczynić. Sama tej rzeczy, o którejśmy to pisali, wielkość, a dowcipu naszego mdłość i niesposobne zdrowie, k temu też starania i sprawy rozmaite wielką chęci i pilności mej przyniosły trudność, żem wszytko nie tak, jakoby trzeba, wyprawił. Wszakże jednak to wszytko takieśmy wyprawowali, żeśmy w każdej rzeczy do cnoty, aby na nią największy wzgląd miano, ukazali. W tym jeśliśmy co wystąpili, tedyśmy to z wielkiego na cnotę zapatrzenia uczynili. Której cnoty, wiem, żem nie tak, jako przystoi, wysławił; aleć zaiste sama przez się taka jest, iż gdyby się jej prawie przypatrzono, a ona moc swą okazała: dziwnieby serca ludzkie ku miłowaniu siebie poruszyła: nie trzebaby praw ani ustaw, ani żadnej pracy około rozkazowania, nie byłoby żadnego miejsca zazdrości, waśni, łakomstwu, niepowściągliwym pożądliwościom ani łakomemu łapaniu urzędów, ani nieukróconym chęciom. Sama cnota, jako niejaki duch Boży, miarkowałaby złe żądze i wszytkie sprawy obracałaby do panowania statecznego rozumu; pożądliwościby sprośne hamowała, nikomuby podejścia nie myśliła, ni pod kimby dołów nie kopała, na swymby, acz małe, przestawała, nikomu gwałtu nie działała, krwi by człowieczej folgowała, ozdoby i życzliwościby dobrym naukom szukała, sławy a pochlebstwaby od ludzi gardziła; rzeczyby prawdziwych, prostych a otworzystych naśladowała, a zaś fałszywych a ubarwionych nie najźrała, zacność i pożytekby rzeczypospolitej nad swoję część i pożytki przekładała, żal, wzgardę i nieprzyjaźńby znaszała i samejby się śmierci dla zacności religjej, choćby ją straszono, podjąćby się nie bała a, gdyby ją już zadawano, mężnieby podjąć kazała. Tą cnotą blizko każdy do Boga przystępuje, który ją wynalazł i jest jej początkiem i pomnożycielem. Nie może to być, aby on sprawca, jakoby się kolwiek rzeczy ludzkie wiodły, nie miał tego chcieć, aby ta jego sprawa była wielce ważona a wszytkie insze rzeczy aby za nic były miane, jeśliby z nią jaki spór miały. Tej sprawie Bożej ani król, ani senat, ani żaden lud nie może poczciwie sprzeciwić. Tej ktoby chcąc i wiedząc nie był posłuszen, tenby sprawcy jej, Boga samego, posłuszen nie był, przyrodzenieby ludzkie z siebie zawlókł, a srogiejby się złości dopuścił. Niechajże tedy będą ważne, ile chcą, bogactwa, zacność rodu, dużość ciała i możność — ale gdzie przyjdzie z cnotą na sztych, wszytko to ma być za nic. Tego prawy rozum chce, tego i przyrodzenie na wszytkie rzeczy rozdane stateczne i wieczne, tego też chce lepszy nad przyrodzenie Bóg, on najwyższy mistrz, hetman, mściciel i nagrodziciel, którego dnia onego ostatniego oczekiwamy, gdy trąby swojej głosem do majestatu swego sądowego wyzowie żywe i umarłe, odbierać liczbę z spraw od każdego, a przypominając rachunek opuszczenia cnoty jego. Nie będzie tam na pomocy mnóstwo sług, ani życzliwość ludu, ani mowy przyjacielskie na upodobanie wyrzeczone. On sędzia, którego oczy wszytko widzą, uczyni, nie mając żadnego baczenia na osoby, wedle każdego uczynków godny a sprawiedliwy wyrok: dobre, pobożne, którzy żywot swój z cnotą zgodny wiedli, weselem nieśmiertelnym obdarzy; a złe, którzy wszytko wedle lubości swej czynią, a złym chęciom się poddawają, ręką nieżyczliwą uciśnie i do onego tarasu wrzuci, gdzie będzie płacz a zgrzytanie zębów. Pana Boga tedy proszę, aby nas zapalił sprawiedliwą miłością cnoty, a dodał nam mocy ku czynieniu tego, coby było ku zacności rzeczypospolitej i wiary świętej, a napotym aby nas żywotem wiecznym przez Jezusa Chrystusa darował.




  1. patrz str. 1 obj. 1.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Andrzej Frycz Modrzewski i tłumacza: Cyprian Bazylik.