<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Maurycy Kamiński
Tytuł O prostytucji
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1870
Druk J. Psurski
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
A w zakonie rozkazał nam Mojżesz takie kamienować.......
Gdy tedy pytając Go oczekiwali, podniósłszy się rzekł im: „Kto z was bez grzechu jest, niech na nią pierwszy rzuci kamień.“
(Jan roz. VIII w. 5 i 7).

Rozpatrując nieliczne w naszym języku prace dotyczące prostytucji, widzimy iż badano ją dotąd u nas prawie wyłącznie ze stanowiska lekarskiego, pomijając zupełnie lub zbywając ogólnikami jej charakter moralnej społecznej choroby. Istnieje w publicystyce naszéj pewnego rodzaju źle zrozumiana przyzwoitość, która niepozwalała dotąd wydobyć na jaw spraw cienia i nocy. Wielu wreszcie sądzi, iż ta paląca na zachodzie kwestya mniéj może mieć interessu u nas, gdzie moralność i prostota obyczajów, nierównie lepiéj dochowane. Nie łudźmy się zbytecznie. Jakkolwiek rzadsze są u nas przykłady wyuzdania i excentrycznych lubieżnych praktyk, niemniéj jednak prostytucja nurtuje i nasze społeczeństwo. W dzisiejszéj Europie nie ma państw i narodów isolowanych. Podobieństwo ekonomicznych warunków, wychowania i sposobu życia, rodzić musi, acz z pewnemi modyfikacjami, podobne choroby społeczne. Nie godzi się ich zbywać milczeniem, ani traktować jednostronnie.
Tam, gdzie siły jednostek nie wystarczają do przeciwstawienia się szkodliwym dla społeczeństwa wpływom, tam wystąpić musi państwo, administracja, policja. Lecz przedstawiciele władzy muszą mieć grunt przygotowany przez naukę i jeśli można przez wyrobienie się opinji publicznej. W tych to właśnie celach, zagraniczni publicyści badali prostytucję, podając rezultaty swych prac, o jakich na właściwem miejscu mówić będziemy. Idąc za ich przykładem i studjując kwestję z uwzględnieniem miejscowych warunków, nie uwodzimy się nadzieją wyczerpania przedmiotu. Ramy niniejszej pracy, obszar dziedziny i trudności napotykane przy badaniu życiowych szczegółów w praktyce, stają tu na przeszkodzie. Z tem wszystkiem jestem poniekąd przekonany, iż znajdą się moraliści, którym i ta praca wyda się za obszerną, a szczegóły z życia czerpane, za rażące i poniekąd uwłaczające badaczowi. Darujcie panowie, lecz jakiż postęp robiłaby terapja, gdyby się patologji na manekinach uczono? Kwestyi życiowéj nie można zbyć abstrakcyjną frazeologją, lecz trzeba sięgnąć do życia, choćby się tam przyszło spotkać z brudem i dotknąć zgnilizny.
Prostytucja była od wieków i od wieków mylnie się na nią zapatrywano, bo z małymi wyjątkami widziano złe jedynie w tych nieszczęśliwych istotach, które rzec można, są tylko biernemi jego narzędziami.
Nauka dzisiejszego wieku analizując społeczeństwo, do innego przyszła rezultatu: widzi ona główne złe w warunkach społecznego ustroju i w tych jego składowych częściach, które dotąd stały zwykle zewnątrz wszelkiego zarzutu.
Nie przeczymy że i dziś są ludzie, co obrzucając wzgardą nierząd i jego objawy, nie chcą się zastanawiać ani nad jego doniosłością, ani przyczynami, ani zaradczymi środkami, obawiając się ubliżyć swej godności lub narazić swe nerwy na niemiłe emocje; inni znowu wprost przeciwnie, w objawach prostytucji widzą tylko materjał do zabawnych skandalicznych historyjek i opowieści, — jednakże, ani jedni, ani drudzy nie są wyrazem nauki, która z poważném, a jednak jasném obliczem stara się widzieć wszystko i ocenić wszystko.
Ten zwrot w nauce odnośnie do naszego przedmiotu, datuje się jakeśmy wyżéj powiedzieli, od czasu, gdy wejrzano bliżéj w składowe części społeczeństwa. Z chwilą gdy wszystkim przyznano uprawnienie przy wielkim stole korzyści państwowego uspołecznienia, gdy zrozumiano iż nie ma, a przynajmniej być nie powinno, klass odrzuconych i wzgardzonych, a z drugiéj strony, że każda z nich rzeczywiste usługi społeczeństwu oddawać winna, spojrzano się i na prostytutki. Czém jest ten liczny zastęp, poczynający się od modnéj eleganckiéj lwicy, a kończący się na opuchłéj, odrażającéj, cuchnącéj karczemnéj włóczędze? Jaki cel, jaki pożytek lub szkoda z całéj téj ludności? Zkąd ona się bierze i dla czego, gdzie ginie i czy istnieć powinna? oto pytania, jakie zadawano sobie ze stanowiska etyki i ekonomji, populacjonistyki i prawa.
Lecz i na innéj zupełnie drodze przychodzono do podobnych pytań, a mianowicie ostatniego. Rozwój chorób wenerycznych i syfilitycznych powstający z nierządu, zwrócił w tę stronę uwagę światłych lekarzy, którzy nie poprzestając na leczeniu, zaczęli się zastanawiać nad sposobami ustrzeżenia się choroby, nad możliwością ścieśnienia jéj źródła, innemi słowy, nad potrzebą ograniczenia lub uregulowania prostytucji. — Tu medycyna zwrócić się musiała do administracji, proponując szemata urządzeń lekarsko-policyjnych. Patrzcie, mówili lekarze do mężów stanu, nasza młoda generacja nosi już w sobie dziedzictwo choroby, a na swoją rękę dobija się jeszcze do reszty, nasze armie zdziesiątkowane, proletarjat miejski skancerowany, kobieta splugawiona. Patrzcie, mówili daléj, rekonwalescent nie wraca nigdy do pierwotnego zdrowia: wraz z siłą fizyczną ginie w nim i moralna, ginie energja czynu i poczucie obowiązku, ginie miłość rodziny i kraju, giną szlachetne porywy serca: zniechęcony a często znikczemniony, wlecze nędzny żywot, podając owoc swego błędu czwartemu pokoleniu. — Wszakże warto tu przedsięwziąść cóśkolwiek! My dajemy wam gotowe projekta urządzeń wiodących do celu, — czyż powinniście się ociągać z ich zaprowadzeniem? Administracja chwiejnym jednak poszła krokiem za wskazówkami medyków. I nic dziwnego. Trzeba było zerwać z rutyną, z tradycjami i wreszcie co najważniejsza, trzeba było wziąść w rachubę wiele jeszcze rzeczy pominiętych przez medycynę, jako w jej sferę niewchodzących. Zaczęto tedy pracować celem wypełnienia tych braków i pojawiło się w téj materji, szczególniej we Francji i Niemczech, wiele prac poważnych, których autorowie, jak to poniżéj wskażemy, dadzą się podzielić ze względu na swe prawno-administracyjne wymagalniki, na trzy główne obozy żarliwie swych zasad broniące.
Dopóki teorja nie wyrzecze ostatniego swego słowa, a praktyka administracyjna w czyn go nie wprowadzi, dopóty zdaje się, iż każda choćby najmniejsza na tém polu praca, nie będzie pozbawiona interesu i pożytku. Z tém przekonaniem przystępujemy do niniejszego studjum.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Maurycy Kamiński.