O rezurekcji za Augusta III
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | O rezurekcji za Augusta III |
Pochodzenie | Niedrukowany rozdział Opisu obyczajów i zwyczajów za panowania Augusta III |
Wydawca | Pamiętnik Literacki Rocznik XXVII nr 1/4 |
Data wyd. | 1930 |
Druk | Zakład Narodowy imienia Ossolińskich |
Miejsce wyd. | Lwów |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Rezurekcja albo procesja w dzień wielkanocny cum Sanctissimo z grobu wyjętego bywała taka, jaką jest i dzisiaj, trzy razy obchodzącą dokoła po kościele wewnątrz albo dokoła kościoła po cmentarzu lub krużgankach kościelnych według sposobności, jaka gdzie była. Zaczynała się ta procesja w miastach wielkich zazwyczaj o godzinie północnej z soboty na niedzielę. Gdzie atoli były katedry, zaczynała się w wieczór w sobotę o godzinie dziewiątej. Po wsiach i miasteczkach małych, do których parochij należały wsie, zaczynała się dodnia w niedzielę albo też na wschodzie słońca. Niemal wszędzie po wsiach i małych miasteczkach podczas tej uroczystej procesji strzelano z możdzierzów, z harmatek, z organków t j. kilku lub kilkunastu rur w jedno łoże osadzonych w jednym rzędzie żłobkowatym zapały mających, lontem jak możdzierze i harmatki zapalanych, albo też z ręcznej strzelby, pod którą w niektórych miejscach stawali żołnierze, gdzie mieli konsystencje, a gdzie nie było żołnierzy, mieszczankowie z różnych cechów lub na wsiach parobcy. A że ci ludzie nie wyćwiczeni w taktyce częstokroć nie razem, lecz po jednemu lub po kilku wydali ognia, co się czasem i żołnierzom trafiało, przeto urosło przysłowie między myśliwymi, kiedy w kniei gęsto do zwierza strzelano: strzelają jak na rezurekcją. W Warszawie kiedy król mięszkał, który zawsze asystował rezurekcji z królową, lub sam jak kiedy znajdował się w kraju, zaczynała się rezurekcja o godzinie ósmej wieczorowej. Drabanci jego we dwa rzędy uszykowani, tył królewski sobą zasłaniając, szli wraz z procesją obok Sanctissimum, nad którym baldachin nieśli senatorowie lub urzędnicy koronni orderowi. Skoro się rzeszyła w kościele procesja, artylerja koronna w tyle kościoła farnego z harmat na gnojowej górze zatoczonych wydała ognia sto razy wciąż. Że król August był wzrostu wielkiego i otyły, a ku końcu panowania swego już był w podeszłym wieku, przeto ażeby się nie nadto mordował troistem kościoła obchodzeniem, w obecności jego procesja nie chodziła tylko raz; po innych kościołach warszawskich zaczęta rezurekcja o godz. jednastej przed północkiem w kościele misjonarskim ciągnęła się po kolei kościołów aż do świtania. Wielu było z pospólstwa, którzy mieli sobie za nabożeństwo biegać od kościoła do kościoła z jednej rezurekcji na drugą. Najpunktualniejsi zaś byli w tym rodzaju dewocji rzezimieszkowie, którzy mięszając się w ciżbę kieszenie z pieniądzmi wyrzynali albo z nich zegarki, tabakierki lub chustki ludowi wyciągali. I choć kto poczuł takowe plądrowanie w swojej kieszeni, będąc niesiony ciżbą i ściśniony jak w prasie albo się mu nie mógł odjąć albo też dosyć dokazał, kiedy krzykiem gwałtownym i wcześnem swojej kality zachwyceniem złodzieja odstraszył.