Oda do woli (wyd. 1870)
Oda do woli Władysław Tarnowski |
Córko niewoli! groźna matko czynu!
Siostro boleści! dziedziczko wawrzynu!
Niech mi się godzi palmę rzucić tobie –
Wolo! stojąca! jak posąg – na globie!...
* * *
Żelazna – niema – wymowna skutkami
O dobra Wolo! tyś ziarnem wszechmocy!
Co bierze człowiek i kształci wiekami –
Tyś lotnym głazem Dawidowej procy,
W którą się serce zmienia kiedy wroga
Ugodzić trzeba, od swych ojców proga!
Zła wolo!... piekieł czarna rodzicielko!
Gdyś dobra – światów cicha zbawicielko
W sferach gwiazd grają czynu twego dzwony!...
I przeto stóp twych sandałami – żmije,
Że wreszcie dobra wola – złą, zabije!!!
* * *
O ty kształciłaś Macedonii syna,
Korsyki dziecko twoje piersi ssało,
Tyś tą wilczycą, która Romy ciało
Karmiła nim jej krwawe słońce wstało!...
Brutusów mamko! Likurgów piastunie!...
Pod twoją stopą zniża się mórz fala –
I ty przez Alpy wiodłaś Hannibala,
Z więzień wychodzisz w pożarowej łunie!
Grom twój młodzieńczych dróg ciemność rozświeca,
Iskrę geniuszu artysty roznieca –!
* * *
Wolo! lwia części stworzenia rapsodu!
Ciebie utworzył twórca – nim świat stworzył,
O! kształć hart ducha, mojego narodu,
Któremu szatan te pęta nałożył…
Niech od żelaza zżeleznieje – wola!...
Bracia! w niewoli na wolności straży
Stójmy – choć syta krwi ta święta rola
I czcić ją musi [2] – kto ją lżyć się waży!...
Wolo! tyś dźwignia geniuszów i czasów
O tyś mistrzynią jest Leonidasów!
Ich konające głowy bierzesz w dłonie
Gdy Termopylów słońce w morzach tonie!...
Ty słońcem zeszłaś z Samosierry szczytu,
Gdy orzeł biały zawisł u błękitu!..
* * *
Na bohatera ty usiadasz łożu
I póty szepczesz „stań się!” „aż się stanie”
I z dziecka staje mąż! na dziejów morzu,
Co na obłoku chwały ma posłanie!..
A ty po wieku dla strudzonej głowy
Wieńce gwiazd splatasz za wieniec cierniowy,
Ty coś uczyła go czynu-pacierza,
Czynem się modlisz zań w arce przymierza,
Jak grom Jehowy!...
* * *
O! święte te Rubikony,
Co w zapale młodzieńczym
Przekraczamy za miliony,
Choć cierniami się wieńczy!...
Wolo! ty Prometejów odradzałaś serce.
Kiedy sępy negacji żarły je szydercze!...
I wstały gwiazdy z chaosu –
Powstały wody i góry,
A szale naszego losu
Anioły ważą nad chmury!.. –
Dokąd ty stoisz żelazna,
Śród nas milcząca – poważna –
Dokąd podobny cud!
Dotąd nie zginął – lud!...
O wolo! stań się! stań!
Z niedoli dolą wstań!..
Zwaśnionych
Pojednawczyni!...
Zwątpionych
Gromem świątyni!
Twej – zbudź!...
Niech łódź
Ich rwie z tęsknotą Kolumba – do końca,
Aż z fal odmętu – powstanie twarz słońca!..
Tyś wrzała trąbą trąb,
W narodu sumieniu,
I jak lew wstał –
Że szatan drgał
W zdumieniu!
I dzieci biegły w bój
Z kijem na paszcze dział,
Tyś wiodła przez krwi zdrój
Przez góry martwych ciał!...
Ty dzisiaj w chmurny dzień
Z niedoli dźwigasz nas!..
W swych skrzydeł tulisz cień,
O zaklnij wiek – i czas!...
I samym daj się dźwignąć!
I przed ofiarą nie wzdrygnąć!..
Daj nam się w ciszy rozwinąć,
Nim przyjdzie na nowo – ginąć!...
Wolo! bądź wierna memu narodowi!
Nad którym dnieje dziejów aureola
I gdy nad tobą przemaga niewola
Wolo! wolnością objaw się ludowi!...
Bądź bezskrzydlata, choć w kształcie kobiety
I bądź jak centaur na greckiej metopie!..
Ha! bądź wulkanem na olbrzymie mety!..
Od Polski, – do Krety!...
W ognistym potopie!...
* * *
Mąk dziejowych, dźwignąć krzyż!
Wolo święta! dodaj sił!
Wolo! dzień wolności zbliż!
W tarczę słońc by grom twój bił!...
* * *
Bądź wola twoja!.. o! kiedyż się stanie!...
A jednak – wola przyjdź twoja o! Panie!...
Prawdo słoneczna!.. co na dnie sumienia
Gwieździsz do końca wszelkiego stworzenia –
Wolo narodu! i wolo człowieka!..
O piramidy! Katakumb świątynie!..
O Wolo Boga! bliska choć daleka
Co śpiewasz w głosach natury od wieka,
Co głosem bożym sądzisz w białym gminie,
Co wielką dłonią objawiasz się w czynie,
Czemuś tak straszna! dziwna, w tej godzinie,
Bo w woli masz się objawić człowieka
Dobrą – w wolności kształcie –
Wszechmoc czeka!!!
* * *
W on czas ty trąbą wieków ponad groby
Wolo! ognisty dziejów archaniele,
Przelecisz w wichrach nad wiekowe doby
Zagrzmisz! że pękną grobowe gardziele!
A potem cicha, śmiejąca, z miłości
Twarzą prawdziwą,
Zdejmiesz maskę woli
I po wyrokach sądu, w aureoli
U wrót słonecznych, zasiądziesz, wieczności!
Tymczasem Wolo! anielska!.. pancerna!..
Tratuj szatana! bądź mej Polsce wierna!
Córko niewoli! a matko wolności!
Nie stań się tylko, w niewoli swawolą,
Lecz z gwiazdą czoła! z rany co nie bolą,
Ogarnij światy! stóp w uścisk miłości!..
* * *
Wolo! żelazną ręką dzierż ty, skajdanione,
Na majestacie pewnej siebie, cichej chwały,
Dwie jędze żądzą własnej zguby spłomienione,
Dwa potwory co tobie dotąd urągały –
Jedną ręką – niewolę,
Drugą ręką – swawolę!...
- Ernest Buława
- ↑ Rocznik 1870 Dziennika Lwowskiego dostępny jest m.in. w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego, sygnatura 13.17b.1.1.
- ↑ W oryginale w tym miejscu na stronie 552 widnieje: „I czuć ją musi…”, jednak w przypisie na stronie 561 jest sprostowanie: „W poprzednim numerze zaszła pomyłka w poezji 19 w[iersz] od dołu, zamiast I czuć ją musi… czytaj: I czcić ją musi…” Zgodnie z nim poprawka w miejscu pomyłki, a nie w przypisie.