Pamiętnik pani Hanki/63
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Pamiętnik pani Hanki |
Rozdział | Piątek |
Wydawca | Towarzystwo Wydawnicze „RÓJ” |
Data wyd. | 1939 |
Druk | Zakłady Graficzne „FENIKS“ |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały pamiętnik |
Indeks stron |
Od czterech dni nie zaglądałam do pamiętnika. Od czterech dni siedzimy z Jackiem w Hołdowie. Jesteśmy sami. To jakby drugi nasz miodowy miesiąc. Niestety, nie potrwa długo. Jacek za parę dni musi wracać do Warszawy. Pocieszam się tylko tym, że jutro przyjedzie Toto, a w niedzielę Halszka, którą zaprosiłam na wakacje. Prawdę mówiąc zrobiłam to głównie dlatego, by nie pojechała na lato do Szkocji. Jej mąż jest tak skąpy, że gdy tylko usłyszał moje zaproszenie, oświadczył, że o Szkocji mowy nie ma.
Toto kupił nową, wspaniałą maszynę, i będzie mnie uczył szoferowania. W gruncie rzeczy, to zupełnie miły chłopak. I przy tym taki śmieszny! Napisał mi, że we wrześniu wybiera się do Mandżurii na tygrysy, jeżeli do tego czasu nie wybuchnie wojna. Mężczyźni są niesłychanie dziecinni. Odpisałam mu, że jest to niepotrzebne, gdyż nigdy nikomu nie wspomnę o tych stemplach na tygrysich skórach.
W Hołdowie jest ślicznie. Posiedzę tu do końca lipca, a na cały sierpień pojadę do Spaa lub Ostendy.
Życie jest piękne.