[136]
KOLĘDA 20.
Narodził się Zbawiciel, wszyscy go witają,
I ptaszęta i zwierzęta jemu cześć oddają.
Żeniło się zdawnych lat ptastwa bardzo wiele,
A Król Orzeł jako Pan sprawował wesele.
Pojął sobie panią Gęś, Sokoł panią Kaczkę,
A maleńka Cyranczeka była im za szwaczkę.
Jastrząb bardzo zuchwały, nie chciał pojąć ptaka,
Zająca chciał za małżonkę pojąć nieboraka.
Przeto mu Kuropatwę za małżonkę dano,
A Krogulca do lasa po xiędza posłano.
Więc mu Grzywacz ślub dawał a Gawron z kropidłem,
A Gołąbek jako żaczek niósł ogień z kadzidłem.
Kukułeczka i Dudek listy rozpisował,
Kuliga postanowiono by gości częstował.
Czyżyk z Szczygłem i z Ziębą do stołu służyli,
Wilga, Dzięcioł i Żołna potrawy nosili.
Kokosz piwo toczyła, a Kogut roznosił.
I każdego częstował, kto go tylko prosił.
Żóraw tam był kuchmistrzem, a Dropie warzyli,
A ubodzy Wróbliczkowie kuchcikami byli.
Świnia marchew skrobała po kuchni chodzący,
A Wilk sztuki zarębował szafarzem będący.
Sroka zaś placki piekła, Kawka pomagała,
Przeto sobie w czeluściach plecy powalała.
Sikoreczka skakała po słomianym stole,
Pająk zaś jej przygrywał na boncie w stodole.
Wrona zboże młóciła, Trznadle pomagali,
Co zmłóciły to zjadły, a nigdy nie wiali.
Bąk tam basem przygrywał, a Łabędź tenorem,
A co mieli wszyscy zjeść, Wilk im porwał z worem.
Reszta innych w paradzie tym asystowali,
Aby tylko tam byli, nic nie skosztowali.
Po tak zacnem weselu, wywiedli się w koło,
Sęp skakając z Bocianem stłukł mu skrzydłem czoło.
Sępa Bocian swym dziobem począł jak chłop młócić,
Nieboraka już myśił nieżywo porzucić.
Pan Orzeł z panią Gęsią chcąc to uspokoić,
Krwie rozlewu takiego nie chcieli dozwolić.
A tak bitwa skończyła te wesołe gody,
Jaki taki poszedł spać napiwszy się wody.