Pisma T. III (Adam Asnyk)/Odpowiedź
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Odpowiedź |
Pochodzenie | Pisma Tom III Wydanie nowe zupełne |
Wydawca | Księgarnia F. Hoesicka |
Data wyd. | 1924 |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Księżycowe nikłe tęcze,
Rozwieszone mgły pajęcze,
Na leciuchne tkać przędziwa,
Chore serca do snu tulić,
Blaskiem srebrnych snów rozczulić,
Jak kochanka pieszczotliwa;
Bladych dziewic wiotkie żale,
Stroić w świeżej krwi korale
I żałobne rzucać kwiaty,
I Filonów dniowe troski
W harmonijne przelać zgłoski,
Jak w motyli rój skrzydlaty.
Nogą oprzeć się na grobie
I uwielbić ludzkość w sobie,
I uwielbić się w ludzkości,
I każdemu, co dziś żywy
Oddać pokłon sprawiedliwy,
A spróchniałe uczcić kości:
To są jasne drogi wieszczów,
Co w ulewie krwawych deszczów
Przy swej wierze się ostali,
A zbawienia żądni świata,
Za ofiary i za kata
Rzeki gorzkich łez wylali.
Oni ziemię rozserdecznią,
Pamięć wielkich dzieł uwiecznią,
I swą pieśnią porwą duchy
W Elizejskie błogie pola,
Gdzie zapomną, że niewola
Wpiła w cielsko swe łańcuchy.
Więc za niemi i w ich ślady
Do błyszczącej gwiazd plejady,
Roztkliwione spieszcie cienie,
W harmonijnym westchnień szmerze,
Z aniołami wejść w przymierze
I zwiastować przebaczenie.
I wyjednać nam co czarni,
I skalani i poczwarni,
Długą mękę, co grzech gładzi,
I litości srebrne wieńce,
Rzucać na te potępieńce,
Co męczarni są nie radzi.
Lecz tu, w ciemnej piekieł kuźni,
Moc zuchwała niebu bluźni,
Butwiejące rwie całuny;
I narusza kość spruchniałą,
Chce ją ubrać w nowe ciało,
A uzbroić ją w pioruny.
Ezechiela wtórząc głosom,
Urągając się niebiosom,
Każe nowym duchom zstąpić,
I ożywić prochy łzawe,
Nowej śmierci dać na strawę,
A płomieni swych nie skąpić.
Więc się wichrzy, więc się kłębi,
W zatraconych światów głębi
Jadowita tryska piana;
Śród podziemnych prac mozołu,
Z grobowego wybiedz dołu,
Spieszy zgraja krwią zbryzgana.
Archanielskie bledną twarze,
Gdy na słońce się ukaże
Chciwość życia i zawziętość,
Co swą przyszłość chłonąc w płuca,
Starą, zgniłą krew wyrzuca,
I nie uczci żadną świętość.
A w namiętnych rwąc poskokach,
Nie w pokutnych długich zwłokach
Jasne zyskać chce męczeństwo,
Lecz toruje nowe drogi,
Lecz gliniane wali Bogi,
Gwałtem bierze człowieczeństwo.
Takim duchom więc przystało
Nie przebrzmiewać dawną chwałą,
Lub dziękczynne hymny głosić;
Lecz w zawodów ciągłej kaźni,
Bez litości, bez bojaźni,
W niebo wściekłą pięść podnosić.
I rozpalać gniewu burze,
Błyskawice rzucać duże
I panować zawieruchom;
Z grobu kości powywlekać,
I nad niemi sąd oszczekać,
I spokoju nie dać duchom.
Neapol w październiku 1864.