Pisma T. III (Adam Asnyk)/Wśród przełomu
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wśród przełomu |
Pochodzenie | Pisma Tom III Wydanie nowe zupełne |
Wydawca | Księgarnia F. Hoesicka |
Data wyd. | 1924 |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Na niebie odblask łun ognistych płonie
I ciemne noce opromienia krwawo,
Skrwawione widma wyciągają dłonie,
W poświcie wichru lecą z mgieł kurzawą,
Powietrze jęków wypełniając wrzawą;
Nad krwią przelaną, która świeżo dymi
Z ciemności kształt się wynurza olbrzymi...
Coraz wyraźniej z cieniu się wychyla,
Jak geniusz wschodnich powieści złowrogi,
Jak nowy Xerxes lub nowy Atyla,
Na tle czerwonem mordów i pożogi
Z wozu swym mieczem w świat zakreśla drogi,
A wysyłając hordy swe na rzezie,
Łańcuchy światu w podarunku wiezie.
Wyciąga rękę, a ta dłoń straszliwa
Po coraz nowe sięga wciąż zabory,
Na bój śmiertelny ludzki ród wyzywa,
Ten ród leniwy, rozbity i chory,
Co do podziemnej chce się ukryć nory,
Byle choć jedną przedłużyć godziną
Ten żywot zbiegów, co bez walki giną.
Ale napróżno w strachu się poniża,
Czyha nań hańba, niewola, zatrata,
Rydwan zwycięzcy powoli się zbliża
I piersi ofiar dyszących przygniata;
Coraz to groźniej tocząc się wśród świata,
W dziejach ludzkości robi nowy przełom,
I ku straszliwym popycha ją dziełom.
Próżno się cofa i wzdryga i chowa:
W obronie życia musi dobyć miecze;
Mszcząc przeszłe winy Nemezis dziejowa
Strwożone ludy już za włosy wlecze,
A wszystkie prawa boskie i człowiecze
Padają w gruzy, więc iść naprzód muszą
Zabijać ręką... i myślą... i duszą...
Kości rzucone! już się losy ważą,
Losy narodów na wypadków szali,
I przyszłość świata z zasłoniętą twarzą;
Nieznane bóstwo na ognistej fali
Pośród rozruchu posuwa się dalej...
A przeszłość smutna, miesięczna i blada
Topnieje przed nią i w ciemność zapada.
Świat dawny tonie w legendowym mroku
Z całą rozwianą swoich marzeń tęczą,
Jak księżyc w czarnym nurza się obłoku
Pokryty siecią srebrnej mgły pajęczą,
I tylko po nim smutne skargi dźwięczą,
I tylko jeszcze jasność po nim błyska,
Co czarodziejsko oświetla zwaliska.
Na widnokręgu gasnących pokoleń
Snują się jeszcze idealne mary;
Brzmią dotąd hasła duchowych wyzwoleń,
Hymny poświęceń, braterstwa i wiary;
Jeszcze gdzieniegdzie jaki rycerz stary
Nad głową wznosi sztandar swój niezłomnie,
I na wyłomie ginie bezpotomnie!...
Jeszcze gdzieniegdzie jaki sługa boży
Chwałę zmartwychwstań głosi z nad mogiły,
W blask się wpatrując zachodzącej zorzy;
Ale już nowe, rozkiełznane siły
Światła niebiańskich widzeń pogasiły,
I nad mdlejącem dziś królestwem ducha
Noc się rozszerza, ponura i głucha.
W zaćmieniu ducha, w dzikich żądz zamęcie,
Pod tajemniczą ciemności zasłoną,
Nastaje nowych żywotów poczęcie,
Co rozdzierają macierzyńskie łono,
By mieć narodzin chwilę przyspieszoną,
I prędzej zgarnąć po przeszłości spadek,
I szereg ciemnych rozwiązać zagadek.
Tak więc ludzkością wstrząsają do głębi
Męki, konania i bóle porodu,
Rój nowych tworów wichrzy się i kłębi:
Zrodzone z matki nędzy, z ojca głodu
Straszliwe widmo dźwiga się ze spodu,
I gdzie zwycięzców dojrzy przy biesiadzie,
Dłoń im kościstą na ramieniu kładzie.
Gość nieproszony wciska się do koła,
Płosząc pijane zdobywców zachwyty:
„Zróbcie mi miejsce“, grzmiącym głosem woła,
„Wy macie sławę, wielkość i zaszczyty,
„Wy ucztujecie, a jam nie jest syty!
„Dajcie mi zaraz waszą część grabieży:
„Wszystko, co macie, do mnie dziś należy!...“
„Co? wy własności chcecie być stróżami,
„Wy mi mówicie, że ja prawo gwałcę!
„Siła przed prawem! nauczacie sami,
„Ta sama słuszność w mieczu, co i w pałce...
„Ja waszą mądrość rozwijam i kształcę,
„I chcę mieć przystęp do uczty swobodny,
„Bo jestem silny... i chciwy... i głodny!"
Ten krzyk podziemne powtarzają chóry,
I po przepaściach huczy wciąż wymownie;
Tłum barbarzyńców dźwiga się ponury
I gwałtem wkracza na świata widownię,
Wstrząsając w ręku zapalone głownie,
Aby ślad swego pochodu na ziemi,
Ogniami zaraz znaczyć czerwonemi.
Na przedzie biegnie nagiem świecąc ciałem
Nawpół bogini, nawpół zalotnica,
Bachantka wiedza, dzikim tchnąca szałem;
W bezwstydny uśmiech przystroiwszy lica,
Tłumów namiętne pragnienia podsyca,
I wiodąc naprzód zbuntowane zgraje
Nowe swym uczniom przykazania daje:
„Precz z marzeniami dziecinnego wieku,
„Co ponad ziemskie wzlatują wybrzeża!
„Precz z urojonem anielstwem w człowieku!
„Górą konieczność, co losy odmierza
„Wedle sił, zachceń, i zmyślności zwierza!
„Precz z ideałem! dziś przewodzą światom
„Bóg ślepej woli... bóg chaos... bóg atom!...“
„W imię tej trójcy, w imię tej nicości,
„Która jak Saturn pożera swe plemię...
„Idźcie rozdzierać matczyne wnętrzności!
„Pługiem zniszczenia idźcie zorać ziemię!
„Zrzućcie z swych ramion obowiązków brzemię,
„Stargajcie więzy przesądów dziejowe,
„I burzcie starą społeczeństw budowę!...“
„Kościół, ojczyzna, własność i rodzina,
„Niech wszystko znika w wezbranej powodzi:
„Niech ginie wielkość, zasługa i wina
„Dawny dzień minął, nowy już nadchodzi!
„Wy go zwiastujcie, wyzwoleńcy młodzi,
„I zamieniajcie świat cały w pustynię,
„By nowe życie wzeszło na ruinie!...“
„Niech runie gmach ten społecznej obłudy,
„Chytrych kramarzy podpierany dłonią,
„Co blichtrem swobód wyzyskując ludy
„Własnego tylko samolubstwa bronią,
„I wietrzą zdobycz, i sięgają po nią...
„A gdy w niej szpony zatapiają sępie,
„Prawią o cnocie, sumieniu, postępie!...“
„Dość tej komedyi harmonii i zgody!
„Którą świat bawią wolności fałszerze,
„Gdy uciśnione sprzedają narody,
„I wchodzą w tajne z bezprawiem przymierze!...
„Dość hipokryzyi, co porządku strzeże,
„A wobec gwałtu korzy się i płaszczy,
„Ofiarom zionąc przekleństwa z swej paszczy!...“
„Precz z ową maską moralnego ładu,
„Co twarz rozpusty pokrywa skalaną;
„Precz z marzycielstwem nikczemnego gadu,
„Co kwiaty uczuć brudzi swoją pianą:
„Niechaj do walki z nagą piersią staną,
„Ludzie i czyny, myśli i uczucia,
„I mierzą głębię własnego zepsucia!...“
„Potrzeba formę rozkruszyć przeżytą,
„Gdy się w niej brudne robactwo zasklepi,
„I strumień życia w nowe pchnąć koryto,
„Gdzie będzie płynął i silniej i lepiej...
„Więc śmiało naprzód, wykonawcy ślepi!
„Bezwiednych potęg, co w ciemnościach drzemią,
„Burzcie kształt dawny i równajcie z ziemią!...“