1
 Na posadzkę zapustnej sceny,
 Gdzie tańcowało-było wiele mask,
 Patrzyłem sam, jak wśród areny,
 Podziwiając raz słońca pierwo-brzask
 
 2
 I na jasnej woskiem zwierzchni szyb
 Kreślone obuwiem lekkim kręgi -
 Czarodziejskich jakoby pisań tryb
 Z ziemi do mnie mówił, jak z księgi.
 
 3
 Kwiatu listek, upuszczony tam,
 Papierową szepnął mi coś wargą,
 Wśród salonu pustego sam i sam;
 Rosa jemu i świt byłyż skargą?
 
 4
 Otworzyłem okno z drżeniem szkła,
 Że aż gmachem wstrzęsła moja siła:
 Z kandelabrów jedna spadła łza - -
 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
 Ale i ta jedna - z wosku była!


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Cyprian Kamil Norwid.