Podania i legendy polskie, ruskie i litewskie/Wiatr
Gospodarz na połoninie pokrywał kolibę. A co pokryje, to silny wiatr powieje i łat zerwie. Trwała ta mitręga jakiś czas; aż pobudzony do gniewu gospodarz cisnął nóż przeciw wiatru, złorzecząc mu; niebawem téż wiatr ucichł i gospodarz mógł zaczętą pracę dokończyć. Zbywszy się roboty, rozniecił dobry ogień i zaczął wieczerzę warzyć; właśnie było po zachodzie słońca, kiedy wziął się do jadła, aż tu idzie człowiek jakiś niezmiernie pokaleczony, że mu ani oczu, ani twarzy niewidać i rzecze do gospodarza: Dobry wieczór. — Gospodarz odrzekł: Daj Boże zdrowie! Siadajcie, jeśli łaska do wieczerzy. Nieznajomy zaś odpowiedział: Wieczerzaj zdrów; — a po niejakiém milczeniu popatrzywszy na gospodarza, dodał: Masz szczęście; gdybyś mię był uczciwie nieprzyjął, byłbym cię nauczył, jak nożem przeciw wiatru ciskać; widzisz, jakeś mię pokaleczył; na drugi raz strzeż się rzucać nóż przeciw wiatru. To rzekłszy, przepadł.